W zeszłym miesiącu na A1 w wyniku koszmarnego wypadku trzyosobowa rodzina spłonęła we wraku samochodu. Po blisko miesiącu od tragedii zaplanowano uroczystości pogrzebowe. Martyna, Patryk i ich synek Oliwier spoczną na cmentarzu w Myszkowie.
Reklama.
Reklama.
Wypadek na A1. Pogrzeb rodziny z Myszkowa
Koszmarny wypadek miał miejsce 16 września, natomiast uroczystości pogrzebowe zaplanowano na 11 października. 37-letnia Martyna, 39-letni Patryk i pięcioletni Oliwier zostaną pochowani na cmentarzu parafialnym w Myszkowie, tam spoczną urny z ich prochami.
Ostatnie pożegnanie tragicznie zmarłej rodziny rozpocznie się w miejscowym kościele pw. św. Stanisława BM o godz. 13:30.
Eksperci zrekonstruowali wypadek na A1. BMW miało jechać 315 km/h
Przypomnijmy, dramat rozegrał się na autostradzie A1 niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego i Sierosławia - to tam zderzyły się dwa auta. Rodzina z Myszkowa podróżująca samochodem marki kia, najpierw uderzyła w barierki, po czym auto stanęło w płomieniach.
Jak wynika z zeznań świadków, z samochodu słychać było krzyki, ale nikt nie był w stanie pomóc pasażerom. Do wypadku miało dojść z powodu kilkukrotnego przekroczenia dozwolonej prędkości przez kierowcę BMW Sebastiana M., który nie zdołał wyhamować swojego samochodu i zahaczył o ten, którym jechali Patryk, Martyna i Oliwier.
Dzięki analitykom udało się opracować dokładną rekonstrukcję tragedii zobrazowaną w 3D. Ustalenia ekspertów są porażające – według ich ekspertyzy Sebastian M. tuż przed zdarzeniem miał jechać swoim BMW aż 315 km/h.
Przy tak ogromnej prędkości kierowca nie miał żadnych szans, by wyhamować przed samochodem, który jechał z prędkością 130 km/h. Jak informowaliśmy w naTemat, pod koniec września minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przekazał, że w momencie zderzenia BMW jechało zprędkością co najmniej253 km/h.
Według analityków kierowca drugiego samochodu nie popełnił żadnego błędu podczas zjazdu na lewy pas ruchu. Poza tym, jak wskazano, chciał zjechać z powrotem na prawy pas, kiedy zorientował się, że pędzi za nim BMW.
Sebastian M. zatrzymany w Dubaju
Sebastian M. został zatrzymany na początku października w Dubaju. Według detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, z którym rozmawiał dziennikarz INNpoland.pl, mężczyzna wpadł w ręce służb na terenie portu lotniczego i miał przy sobie fałszywy paszport.
Niedługo potem szef MSWiA Mariusz Kamiński wydał komunikat na platformie X, w którym potwierdził, że doszło do zatrzymania.
"Specjalna Grupa Poszukiwawcza powołana przez Komendanta Głównego Policji na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich wspierała lokalną policję, która dokonała dziś zatrzymania poszukiwanego Sebastiana Majtczaka. Zadania realizowane były w ścisłej współpracy z Prokuraturą Krajową" – napisał polityk PiS.