Rosyjska dziennikarka uciekła z aresztu domowego. "To Putina trzeba izolować"
Michał Koprowski
05 października 2022, 15:45·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 października 2022, 15:45
Marina Owsiannikowa opublikowała nagranie, na którym prezentuje nadajnik dla osoby objętej aresztem domowym. Była pracownica rosyjskiej telewizji państwowej apeluje do władz Rosji, aby założyły urządzenie Władimirowi Putinowi, ponieważ "to jego trzeba izolować".
Reklama.
Reklama.
Marina Owsiannikowa została objęta aresztem domowym, ponieważ protestowała przeciwko wojnie w Ukrainie
W środę na Telegramie byłej pracownicy rosyjskiej telewizji pojawiło się oświadczenie skierowane do sądu oraz władz Federacji Rosyjskiej
Owsiannikowa oznajmiła, że jest niewinna i nie ma zamiaru respektować środka zapobiegawczego
Posiedzenia sądu ws. zmiany środka zapobiegawczego
W połowie lipca Marina Owsiannikowa stanęła w centrum Moskwy, trzymając plakat z fotografiami dzieci, które zostały zabite w Ukrainie. Obok zdjęć znalazł się napis "Ile jeszcze dzieci musi zginąć, żebyście przestali?". Dwa dni później została zatrzymana, a następnie oskarżona o "dyskredytację armii rosyjskiej". Objęto ją aresztem domowym.
W środę 5 października miało się odbyć posiedzenie sądu ws. zmiany środka zapobiegawczego. Jak podaje Nowaja Gazieta. Jewropa, do posiedzenia jednak nie doszło z uwagi na procedury. Wszak, w sądzie nie pojawiła się sama Owsiannikowa oraz prokurator.
"Może przestaną mnie prześladować za to, że powiedziałam prawdę"
Była pracownica rosyjskiej telewizji opublikowała za pośrednictwem Telegrama oświadczenie, w którym zwraca się do sądu oraz innych władz Federacji Rosyjskiej.
Jak podkreśliła, jest zupełnie niewinna i nie zamierza respektować aresztu domowego, z którego "sama się zwalnia". W sobotę jej były mąż poinformował, że Owsiannikowa uciekła z domu i ukrywa się wraz z córką.
"Szczęście całego świata nie jest warte najmniejszej łzy na policzku dziecka. Chcę, by ten przejmujący cytat z Dostojewskiego wybrzmiał dziś w murach sądu. Może w kimś obudzi on sumienie – czy to w sędzim, czy w prokuratorze – i przestaną nazywać dzieci zabite w Ukrainie 'fejkami', a mnie prześladować za to, że powiedziałam prawdę" – brzmi treść oświadczenia.
"Informacja o liczbie ofiar jest jawna. Znajduje się na niezakazanej w Rosji stronie internetowej ONZ, której pełnoprawnym członkiem Rosja jest do tej pory" – podkreśliła była pracownica kremlowskich mediów.
Władimira Putina "należy izolować od społeczeństwa"
Marina Owsiannikowa opublikowała również krótkie nagranie, na którym demonstruje nadajnik, który umożliwia lokalizację osoby objętej aresztem domowym.
Jednocześnie apeluje do rosyjskich władz, aby założyły takie urządzenie Władimirowi Putinowi – "sprawcy ludobójstwa narodu ukraińskiego i masowej śmierci męskiej ludności Rosji", ponieważ to właśnie "jego należy izolować od społeczeństwa".
Owsiannikowa na usługach kremlowskiej propagandy?
Choć Marina Owsiannikowa dwukrotnie zaprotestowała przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę, nie wszyscy wierzą w jej intencje. Sceptycy zwracają uwagę, że podczas swoich protestów używała określeń charakterystycznych dla oficjalnego przekazu Federacji Rosyjskiej.
Co więcej, po "zakłóceniu" serwisu informacyjnego plakatem o treści "Stop wojnie. Nie wierzcie propagandzie. Jesteście okłamywani" dziennikarka została zatrudniona przez redakcję niemieckiego dziennika "Die Welt". Współpraca nie trwała jednak długo. Umowa wygasła zaledwie po dwóch tygodniach.