
Jarosław Gowin klął tak, że nie da się go zacytować – taki miał być "stan emocjonalny" ministra sprawiedliwości po spotkaniu klubu PO z premierem w środę 13 lutego. Sprawę opisuje Paweł Reszka na swoim blogu.
REKLAMA
Dziennikarz powołuje się na rozmowę ze "znajomym Jarosława Gowina". Z relacji tej wynika, że po spotkaniu premiera z klubem PO w środę 13 lutego, gdy omawiano między innymi kwestię związków partnerskich, Jarosław Gowin był po prostu wściekły. Minister miał kląć tak, że nie sposób go cytować.
Gowin miał też powiedzieć: „Nie muszę być ministrem, nie muszę być posłem, nie muszę być w polityce, ale nie zgodzę się na takie traktowanie, jak przy ustawie o związkach partnerskich. On uważa nas za chłopów pańszczyźnianych i właśnie nam to pokazał. Nie mam ochoty dać się zastraszyć, ani cofać ani o krok, ani o pół kroku” – relacjonuje Paweł Reszka na swoim blogu.
Dziennikarz zaznacza, że według swojego rozmówcy, Gowin raczej nie robił tego na pokaz, tylko wyglądał na człowieka, który "ma granat w ręku" i w każdej chwili może go odpalić. Spotkanie, po którym minister sprawiedliwości tak się wściekał, było znamienne dla konserwatystów w PO – wówczas Donald Tusk miał powiedzieć "konserwom", że albo się podporządkują i przyjmą ustawę o związkach partnerskich, albo mogą się pożegnać z partią. Premier tych doniesień jednak nie komentuje.
Cały artykuł o kulisach "smażenia platformianej konserwy" można przeczytać na blogu Pawła Reszki lub w "Tygodniku Powszechnym".
