Kibice drżą o formę naszych reprezentacyjnych piłkarzy i boją się sportowego upokorzenia, a tymczasem okazuje się, że jeszcze większa kompromitacja na Euro 2012 grozi nam poza boiskiem. Związki zawodowe w stylu porywcza grożą bowiem: jeśli nie spełnicie naszych żądań (nie wycofacie się z podwyższenia wieku emerytalnego), podczas Euro wyjdziemy na ulicę. "I będziemy bardzo uciążliwi" - zapowiadają z nieskrywaną satysfakcją.
Właśnie dziś NSZZ Solidarność zapowiedziała, że nie będzie dłużej siedzieć cicho i jeśli rząd nie wycofa się z planów podniesienia wieku emerytalnego do 67 roku życia, podczas Euro 2012 wyjdzie na ulicę. - Przygotowujemy się do tego kompleksowo. Liczymy, ile mamy pieniędzy, jak zorganizować transporty i kto powinien zapewnić katering. Nasze demonstracje będą częste, rozproszone po całym kraju i na pewno bardzo uciążliwe - mówi cytowany przez "Rzeczpospolitą" anonimowy związkowiec.
Krótko mówiąc, w szeregach zawsze gotowych do strajku działaczy pełna mobilizacja. Niejednokrotnie udowadniali, że co jak co, ale dar przekonywania (czyli dar skutecznych politycznie ulicznych zadym) mają z pewnością. Teraz nadarza się okazja, by zakłócając organizację największej imprezy w Polsce od lat, zwiększyć swoje szanse na sukces w emerytalnej rozgrywce z rządem. Problem w tym, że ich sukces może oznaczać porażkę całej reszty. Jeśli rząd nie ulegnie groźbom "Solidarności", związkowcy zgotują Polsce komunikacyjną i wizerunkową kompromitację.
Euro w dymie palonych opon
- Związkowcy, którzy zapowiadają protesty przeciwko reformie emerytalnej, to ci sami, którzy kiedyś prawie kilofami wywalczyli przywileje dla górników. Przyzwoitość by wymagała, żeby oni nie byli tacy aktywni. (...) Proszę sobie wyobrazić, co Polacy sobie pomyślą, pomyśleliby, gdyby takie warcholstwo miało miejsce - mówił w Kontrwywiadze RMF FM Leszek Balcerowicz, były wicepremier i minister finansów.
Zanim sobie wyobrazimy, warto przypomnieć jak ledwie trzy lata temu związkowcy "walczyli o swoje prawa".
Czy ulice wokół Stadionu Narodowego i trzech innych aren rozgrywek Euro 2012 będą wyglądały jak te w Poznaniu? Pojawią się płonące opony, głośne syreny i blokady? Nie ma stuprocentowej pewności, ale skoro związkowcy zapowiadają, że postarają się być "bardzo uciążliwi", niestety nie można tego wykluczyć. Można sobie za to wyobrazić, że kibice z całego świata będą bardzo zdziwieni, kiedy natkną się na podstadionowy protest.
Feministki straszą gwałtami na Euro 2012. Policja uspokaja
Zdziwienie będzie jeszcze większe, jeśli swoje groźby zrealizują związkowcy pracujący na kolei i w imię "gwarancji pracowniczych przy prywatyzowaniu spółek" zablokują ruch pociągów. A według różnych szacunków, udział transportu kolejowego na Euro może wynieść 30-40 procent.
Zawodowy szantaż
Niezależnie od tego, jak będą wyglądały czerwcowe strajki "Solidarności" i czy postulaty związkowców są słuszne, już sama metoda perswazji, czy raczej wymuszania decyzji, wydaje się cokolwiek kontrowersyjna. Szantaż - to określenie najlepiej oddaje charakter udziału "Solidarności" w debacie o podwyższeniu wieku emerytalnego.
- Nie wolno obrażać się na społeczeństwo, trzeba je przekonać - powiedział naTemat Piotr Duda, przewodniczący "S". Dla Dudy najwyraźniej owo przekonywanie oznacza postawienie rządzących przed następującym wyborem: albo spełnicie nasze żądania, albo my zrobimy wam obciach na Euro 2012. To już nie jest dialog, to ultimatum. Swoista logika porywacza, który już nie rozmawia, ale grozi.
- Solidarność przyjęła metody polegające na totalnym bojkocie czegoś, co jest symboliczne dla wszystkich Polaków. Mistrzostwa uruchomiły mnóstwo energii, programów infrastrukturalnych. Ze strony związku to byłaby politycznie cyniczna i wyrachowana akcja. Pojmowanie kategorii państwa jest u tych ludzi zerowe - mówi w rozmowie z naTemat prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog.
"To powinno być święto"
Krzemiński zwraca uwagę, że przyznanie Polsce organizacji mistrzostw było niezwykle pozytywnie przyjęty przez opinię publiczną.
- Cieszymy się z tego, że większość zespołów wybrała swoje siedziby właśnie w Polsce, a nie na Ukrainie. Wiemy, że Polska i Polacy bardzo dużo na tej imprezie zyskają. Wobec tego to powinno być dla wszystkich święto. Jako były członek i badacz "Solidarności" twierdzę, że jeżeli akcja zostanie przez związek podjęta, to będzie to kolejny krok do kompletnego upadku tego mitycznego związku - mówi.
Trudno się z nim nie zgodzić. Sprawne przeprowadzenie mistrzostw powinno być celem ponad podziałami. Szkoda, że "S" tego nie rozumie. "Trzeba społeczeństwo przekonać" - mówią związkowcy. Przekonujcie, ale Euro zostawcie w spokoju.