Po przegranych przez PiS wyborach Daniel Obajtek dzwoni do ludzi z opozycji, szukając parasola ochronnego – mówi posłanka KO Izabela Leszczyna. Równocześnie polityczka zapewnia, że prezes Orlenu stanie przed sądem. – To dla mnie jest jasne – podkreśla.
Reklama.
Reklama.
Leszczyna: Obajtek szuka kontaktów na opozycji
Daniel Obajtek to jedna z kluczowych postaci rządów Prawa i Sprawiedliwości. Działania prezesa Orlenu wielokrotnie szokowały opinię publiczną oraz ekspertów – na czele ze sprzedażą udziałów w Rafinerii Gdańskiej, która przyniosła miliardowe straty.
Właśnie Obajtek jest jedną z osób, które po przejęciu władzy przez dotychczasową opozycję stracą swoje stanowiska. – Obajtek stanie przed sądem, to dla mnie jest jasne. Przecież składaliśmy już do prokuratury doniesienia w sprawie sprzedaży za bezcen rafinerii w Gdańsku Arabom, którzy w dodatku popierają Putina – stwierdziła w rozmowie z money.pl Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej.
Dalej jednak zdradza, że prezes Orlenu... jeszcze się nie poddał. – Słyszałam, że Daniel Obajtek szuka teraz kontaktów w naszym środowisku i dzwoni do różnych ludzi z opozycji – mówi Leszczyna.
Ocenia, że Obajtek "szuka nowego parasola ochronnego, ale wśród nas na pewno go nie znajdzie". – Niech sobie głowy tym nie zawraca, niech lepiej przemyśli ze swoim prawnikiem, tylko nie tym za którego płacą podatnicy, linię obrony – dodaje.
Wcześniej Obajtek publicznie deklarował, że po wygranej opozycji sam zrezygnuje ze stanowiska. – Nie chciałbym być prezesem Orlenu w momencie, kiedy Donald Tusk zostałby prezesem Rady Ministrów. Na pewno nie będę uczestniczył w grabieży najważniejszej firmy, która jest podstawą polskiej gospodarki – mówił już kilka miesięcy temu.
Tymczasem KO obiecała, że zajmie się działalnością prezesa Orlenu. "Rozliczymy wszystkie afery Daniela Obajtka, w tym sprzedaż udziałów w Rafinerii Gdańskiej" – to jeden z "konkretów" KO na pierwsze 100 dni rządów.
O co chodzi ze sprzedażą Lotosu?
Pod koniec maja wyemitowany został w TVN24 reportaż "Gra pozorów", który odsłania kulisy sprzedania części aktywów Lotosu przez Orlen. Według raportów finansowych transakcja ta przyniosła flagowej polskiej spółce straty w wysokości 4 mld zł.
Ponadto, jak ustalił Łukasz Frątczak z TVN24, kupnem części akcji Lotosu zainteresowana była firma z USA, jednak Orlen nie dopuścił jej przedstawicieli do negocjacji. – Po reportażu okazało się, że sprawa jest jeszcze głębsza, niż sądzono – skomentowała posłanka KO Agnieszka Pomaska w rozmowie z naTemat.pl.
Przypomnijmy, że Daniel Obajtek zapewniał, iż fuzja Orlenu z Lotosem nie ma nic wspólnego z rosyjskimi przedsiębiorstwami, jednak tę wersję teraz podważono. Ze wspomnianego reportażu "Gra pozorów" dowiadujemy się, że 80 proc. stacji benzynowych, które Orlen nabył na Węgrzech, należały do... rosyjskiej spółki Lukoil.