We wtorek posłanki Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Pomaska i Barbara Nowacka zwołały w Sejmie konferencję prasową, na której ponownie poruszyły kontrowersyjną kwestię sprzedaży części aktywów Lotosu, która przyniosła miliardowe straty Orlenowi. Zdaniem posłanek mogło dojść w tej sprawie do korupcji.
– Istnieje wiele niedopowiedzeń i niejasności w sprawie sprzedaży Lotosu. Jak to jest, że sprzedaje się aktywa polskiego giganta Arabii Saudyjskiej, która ma powiązania z Rosjanami? Dlaczego Orlen, który miał być dumą narodową, na Węgrzech pojawia się obok loga Lukoilu, czyli rosyjskiego koncernu paliwowego? – pytała Pomaska.
Parlamentarzystki opozycji w ten sposób zareagowały na wyemitowany 29 maja w TVN24 reportaż "Gra pozorów", który odsłania kulisy sprzedania części aktywów Lotosu przez Orlen. Według raportów finansowych transakcja ta przyniosła flagowej polskiej spółce straty w wysokości 4 mld zł.
Ponadto, jak ustalił Łukasz Frątczak z TVN24, kupnem części akcji Lotosu zainteresowana była firma z USA, jednak Orlen nie dopuścił jej przedstawicieli do negocjacji. – Po reportażu okazało się, że sprawa jest jeszcze głębsza, niż sądzono – komentuje Agnieszka Pomaska w rozmowie z naTemat.pl.
Posłanki KO przypomniały także o złożeniu już pięć miesięcy temu zawiadomienia Centralnego Biura Antykorupcyjnego w sprawie niejasności dotyczących fuzji. Dotąd jednak odpowiednie organy nie wszczęły postępowania.
– Dostaliśmy odpowiedź z CBA, że z przyjemnością zajmują się sprawą. I nie wydarzyło się nic, ponad pięć miesięcy – poinformowała Barbara Nowacka. – CBA nie ma zamiaru szukać rosyjskich wpływów – dodała.
Przypomnijmy, że Daniel Obajtek zapewniał, iż fuzja Orlenu z Lotosem nie ma nic wspólnego z rosyjskimi przedsiębiorstwami, jednak tę wersję teraz podważono. Ze wspomnianego reportażu "Gra pozorów" dowiadujemy się, że 80 proc. stacji benzynowych, które Orlen nabył na Węgrzech, należały do... rosyjskiej spółki Lukoil. Co więcej, stacje te prawdopodobnie wciąż zaopatrywane są w paliwo z Rosji.
Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat.pl, mimo zapewnień rządu Mateusza Morawieckiego o zaprzestaniu sprowadzania ropy z Rosji wraz z rozpoczęciem inwazji na Ukrainę, faktyczne dostawy ustały dopiero wtedy, gdy Rosjanie sami ich zaniechali.