Obława na Borysa nadal trwa. W Gdyni mówią, że "musiał być przygotowany"
redakcja naTemat.pl
23 października 2023, 12:55·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 października 2023, 12:55
Od piątku trwają poszukiwania Grzegorza Borysa. Głos ws. 44-latka zabrali mieszkańcy Gdyni i osiedla, przy którym mieszkał podejrzany o morderstwo syna. – Była tu jedna osoba, chodziła po lesie około godziny 10. Spotkałem się oko w oko z tym panem – powiedział rozmówca "Faktu".
W rozmowie z "Faktem" mieszkańcy osiedla, na którym żył wojskowy, powiedzieli, co dzieje się w ich okolicy.
Poszukiwania Grzegorza Borysa. Mieszkańcy Gdyni: musiał być przygotowany
– Z tego, co wiem, około godziny 7 wbiegł do lasu, w stronę bagna. Tu w lesie jest dużo zakamarków różnych, jam, wąwozów, pagórków, gdzie mógł sobie jakąś ziemiankę wybudować – stwierdził jeden z sąsiadów.
– Bo podobno potrafił tydzień czy dwa nie wychodzić z tego lasu. Taki robił sobie, nie wiem, test sprawnościowy, czy przetrwa – dodał, po czym podkreślił: – Więc musiał być wtedy przygotowany i mieć jakiś prowiant. Można łatwo się schować tutaj, krzaków, zakamarków jest pełno.
Przypomnijmy, że poszukiwania mają miejsce między innymi na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. "Fakt" przytoczył relacje kolejnego mieszkańca, który podejrzewa, że mógł minąć Grzegorza Borysa.
Gdzie jest Grzegorz Borys? "Była tu jedna osoba, chodziła po lesie"
– Była tu jedna osoba, chodziła po lesie około godziny 10 – powiedział i dodał: – Spotkałem się oko w oko z tym panem, z odległości tak 100 metrów. On się wycofał, ja się wycofałem. (Ta osoba - red.) była na ciemno ubrana, była mgła, deszcz padał.
W rozmowie z Onetem o Grzegorzu Borysie wypowiedzieli się również inni sąsiedzi. – To był dziwny facet. On długi czas w kominiarkach chodził albo w ciemnych okularach. Nikt o to nie pytał. No bo wojskowy. Myślałam, że może on nie chce pokazywać twarzy ze względu na swoją pracę. Bo na przykład był komandosem – wyznała Anna.
– Był ostry dla syna. Denerwował się na przykład, że dzieciak źle podał piłkę. Nie lubił też Ukraińców. Nie chciał, by przychodzili się bawić. Potrafił robić z tego powodu awanturę – dodała.
Ważny apel policji ws. Grzegorza Borysa. Chodzi o bezpieczeństwo obywateli
"Apelujemy również, aby nie ujmować mężczyzny samodzielnie, to zadanie dla policjantów. Najważniejsze jest bezpieczeństwo osobiste. Prosimy o zadzwonienie na numer alarmowy 112" – czytamy.
"Apelujemy, aby nie przyjeżdżać z 'ciekawości' w miejsca, gdzie trwają poszukiwania. Zakłóca to pracę policjantów, którzy swoją uwagę muszą kierować na nowe osoby, które pojawiają się w danym miejscu" – dodali funkcjonariusze.