Gdy w europarlamencie trwała debata o dyskryminacji Polaków w Holandii Zbigniew Ziobro, zamiast nas bronić, przemawiał na konferencji prasowej w Warszawie. Ignorowanie obowiązków, brak szacunków dla wyborców? A może Ziobro nie jest niczemu winien i w Strasburgu być nie musiał?
Widok Zbigniewa Ziobry w popularnym sejmowym pokoju, gdzie organizuje się konferencje prasowe, nikogo nie dziwi. Solidarna Polska często organizuje konferencje. Często też bierze w nich udział lider ugrupowania. Dzisiaj, po tym, jak w PE odbywała się debata na temat dyskryminowania Polaków w Holandii, a Ziobro konferował w Warszawie, Twitter zawrzał od krytyki.
Użytkownicy popularnego serwisu społecznościowego przypomnieli słowa Janiny Paradowskiej. Publicystka jakiś czas temu apelowała do mediów: bojkotujcie europosłów! Niech siedzą w Brukseli lub Strasburgu i pracują. Słowa te przypomniano sobie dzisiaj, kiedy to
- Nie zapraszalibyście eurodeputowanych, to by od razu pojechali do Brukseli. Telewizje powinny ogłosić bojkot tego towarzystwa! - grzmiała znana publicystka w telewizji i radiu. Pytała o to ludzi mediów, pytała o to polityków. Z Hanną Gronkiewicz-Waltz włącznie. Wszyscy byli zgodni co do jednego: europoseł, kiedy ma miejsce sesja plenarna PE, powinien siedzieć w Strasburgu. Ziobro na prezydenta? Raczej tak. Ziobro prezydentem? Raczej nie
- Oczywiście, że byłam na miejscu, chciałam nawet zabrać głos, ale mi nie pozwolono - deklaruje w rozmowie z nami Joanna Senyszyn z SLD. Europosłanka nie ma najlepszego zdania o pracy swojego kolegi z Solidarnej Polski. - Ziobro w ogóle raczej nie jest zainteresowany pracami Parlamentu. Ale on chce kandydować na prezydenta, najwyraźniej zaczął już swoją kampanię. A tę, jak wiadomo, prowadzi się w Polsce - mówiła z lekkim przekąsem Senyszyn.
- Oczywiście, jest to zachowanie skandaliczne, ale przecież jaki on jest, każdy z jego wyborców wiedział przed wybraniem go na europosła - dodała o liderze SP europosłanka SLD.
Internauci oburzają się na to tym bardziej, że Zbigniew Ziobro należy do grupy dziesięciu najbardziej leniwych eurodeputowanych z Polski. Ma 22 proc. nieobecności na sesjach plenarnych (zarejestrowana obecność i/lub głosowania). Gorsi są m.in. Jacek Kurski, Michał Kamiński i Jarosław Wałęsa. Tyle, że oni nie brylują w mediach.
Co więcej, jak poinformował nas Wojciech Olejniczak, dziś odbywały się głosowania komisji.
- Nawet jeśli ktoś nie chce słuchać debat czy brać udziału w innych pracach parlamentu, to jego obowiązkiem jest głosowanie - twierdzi europoseł z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
By jednak nie rzucać gołosłownych wniosków, spytaliśmy o stan rzeczy samego Zbigniewa Ziobrę.
- Debaty w Parlamencie Europejskim odbywają się na innych zasadach, niż w Polsce. Czasy przydzielane są bardzo krótkie. Wystąpienia są zaplanowane. Mojego wystąpienia w planie nie było, więc go nie opuściłem. - tłumaczy europoseł Solidarnej Polski. - Klub Solidarnej Polski otrzymał dwuminutowy czas na zaprezentowanie stanowiska. Nie da się dwóch minut podzielić na sensowną 4 europarlamentarzystów, członków Solidarnej Polski. Wystąpienie miał zaplanowane Jacek Kurski - wyjaśnia Ziobro.
Europoseł SP odniósł się również do samej konferencji prasowej.
- Przyleciałem na kilka godzin do Polski, by na prośbę wielu dziennikarzy skomentować wniosek o postawienie mnie przed Trybunałem Stanu przez Tuska, Millera i Palikota. W związku z tym na głosowaniach nie byłem - przyznaje Zbigniew Ziobro.
Solidarnie więc cała Polska i Europa zrzucają się na comiesięczne finansowanie pracy europosła.