– To lęk, który atakuje mnie co tydzień i tak naprawdę oznacza koniec weekendu – mówi nam 30-letnia Marzena, która w każdą niedzielę odczuwa obawę przed nadchodzącym tygodniem. – Teraz gdy o tym rozmawiamy, stwierdzam, że to jakieś szaleństwo – mówi zaś Paulina, która przez całą niedzielę zastanawiała się, czy w poniedziałek nie trafi do szefa na dywanik.
Wiele osób już od poniedziałku myśli o tym, że za pięć dni znowu będzie weekend. Stresy i problemy dnia codziennego odejdą na bok, będzie można spotkać się ze znajomymi i co nie mniej ważne - wyspać. Niektórzy postrzegają weekend jako okazję do tego, aby się "zresetować", czyli po prostu odreagować pracę poprzez alkoholowe imprezy. Gdy pisaliśmy o zwyczaju cotygodniowego upijania się przez wielu polskich pracowników, słyszeliśmy od naszych rozmówców przede wszystkim o piątku i sobocie. Być może także dla nich weekend kończy się wówczas, gdy dotrze do nich widmo nadciągającego poniedziałku, a jak się okazuje, coraz częściej pojawia się ono już w niedzielę.
– Jestem spokojny niczym niedzielny poranek – śpiewał przed laty Lionel Richie. I choć mogłoby się wydawać, że jest to najprzyjemniejszy i najbardziej oczekiwany moment w całym tygodniu, okazuje się, że dla wielu osób oznacza on powracający koszmar. 30-letnia Marzena ma dwie prace. Na co dzień zajmuje się pomaganiem osobom wykluczonym społecznie. Jednak pomimo to, że od wielu lat skutecznie wskazuje innym drogę, by odnaleźli swoje miejsce w społeczeństwie, sama coraz częściej zauważa, że nie potrafi poradzić sobie z dopadającymi ją problemami.
Syndrom poniedziałku dopada coraz więcej osób, co potwierdza psycholog Violetta Wróblewska. – Zastanawiają się nad sprawami do załatwienia, rozplanowaniem zadań, sposobem prowadzenia spotkań, poradzeniem sobie z trudnymi współpracownikami, czy przełożonym. Myślą, jak przetrwać tydzień w nieprzyjaznym środowisku pracy – komentuje Violetta Wróblewska – psycholog biznesu, adiunkt w Społecznej Akademii Nauk.
Niedzielny poranek oznacza, że zostało nam już tylko kilkanaście godzin "wolności". Z jednej strony cieszymy się, że mamy jeszcze jeden dzień, gdy nie musimy iść do pracy, a to jak go spędzimy zależy tylko od naszej kreatywności. Zaczynamy wtedy planować i rozważać. Czy wykorzystać ten czas na prace domowe, odkładane od wielu dni na "wolną chwilę", czy raczej zrobić wszystko, aby ten dzień był dla nas jak najbardziej przyjemny. Już wtedy trafia do nas, że poniedziałek jest zdecydowanie bliżej, niż byśmy tego chcieli.
– Mój lęk przed nadchodzącym tygodniem zaczyna się właśnie o poranku – mówi nam Marzena, której niedziele już dawno przestały przypominać sielankę. – Z jednej strony myślę o tym, że mam jeszcze cały dzień dla siebie. Chciałabym jeszcze trochę pospać, a z drugiej czuję, ile rzeczy powinnam zrobić jeszcze przed nadejściem poniedziałku – mówi nam Marzena z Warszawy.
W podobny sposób wygląda siódmy dzień tygodnia u Pauliny. Ona także nie jest w stanie zapomnieć o tym, że następnego dnia o tej porze będzie siedziała za swoim korporacyjnym biurkiem. – Niestety, cały urok niedzieli odbiera mi niepokój, który pojawia się względnie wcześnie, bo jeszcze przed południem. Przez niego nie potrafię się cieszyć z wolnego dnia, jak na przykład z soboty. Nieustające myśli o poniedziałku sprawiają, że jestem rozdrażniona i z godziny na godzinę, coraz bardziej poddenerwowana – słyszymy od Pauliny, pracującej w dziale PR, poważnej instytucji finansowej.
Psycholog biznesu twierdzi, że liczba pracowników nieusatysfakcjonowanych ze swojej pracy rośnie. – Część z nich wprost nie cierpi swoich obowiązków zawodowych i każdego dnia z wielkim trudem stara się przeżyć w nielubianej pracy. Po prostu pracują, bo muszą zarobić pieniądze – zauważa Violetta Wróblewska.
Firmowy mail - osobiste natręctwa
Najgłośniejsze myśli, które nie pozwalają nam się skupić na korzystaniu z dobrodziejstw niedzieli, dotyczą pracy. Zaczynamy zastanawiać się, czy lepiej zajrzeć na służbowego maila, czy przypadkiem szef nie postanowił wyrazić swojego zdania na temat naszej piątkowej pracy. Oczywiście można zaczekać z tym do poniedziałku, ale czy nie lepiej wiedzieć od razu i mieć więcej czasu, aby przygotować solidną linię obrony? – Stałym elementem mojej niedzieli jest przejmujące wrażenie, że z pewnością w ubiegłym tygodniu coś mi się nie udało. Zapomniałam o czymś ważnym, nie zdążyłam ze wszystkim, a nadchodzący tydzień rozpocznie się od dywanika w gabinecie szefa – opisuje Paulina.
Strach przed konsekwencjami ubiegłotygodniowych niedociągnięć powoduje, że Paulina zaczyna się zastanawiać, czy był to jej ostatni tydzień w pracy. – Zaczynam przypominać sobie, czego nie zrobiłam, a właściwie czym będę musiała zająć się w pierwszej kolejności w poniedziałek rano. Te myśli sprawiają, że poniedziałek w pracy jest moim powracającym koszmarem – wyznaje Paulina, która sama jest zaskoczona, tym co mówi. Bo choć lęki o których nam opowiada pojawiają się co tydzień, coraz częściej zauważą, że to zwiastun problemów w jej życiu, a nie tylko efekt sobotniej imprezy.
Dla Marzeny niedzielny poranek paradoksalnie przypomina o tym, że następnego dnia musi wstać o 5.30. – Myślę o tym, że każdy mój dzień będzie wyglądał tak samo oraz o tym, ile pracy na mnie czeka. Że będę musiała do tego wszystkiego pogodzić dwie prace. Obserwuję u siebie to, o czym uczyłam się, przygotowując do zawodu. Niepokój psychoruchowy, brak skupienia, a nawet potrzebę chodzenia. Trudno jest mi odwrócić ten stan – wyznaje. Marzena przyznaje również, że często próbuje niwelować to wrażenie za pomocą alkoholu. Wie jednak doskonale, że to może jedynie pogłębić jej niedzielne stany.
Według Violetty Wróblewskiej, lęk przed poniedziałkiem często jest potęgowany przez obawę przed negatywnymi ocenami ze strony przełożonego i współpracowników. – Lęk ten pojawia się wskutek natrętnego napływu myśli o pracy, z którymi nie jesteśmy w stanie sobie poradzić, kiedy staje się ona dla nas zbyt bolesna lub kiedy chcemy uniknąć konfrontacji emocjonalnej z tym, co jest dla nas trudne – twierdzi psycholog.
"Nie mam możliwości, aby to zmienić"
Marzena również twierdzi, że niedzielne lęki nie są czymś normalnym. I choć pojawiły się u niej już kilka lat temu, pamięta czasy, gdy jej weekendy wyglądały normalnie, a jedyne negatywne uczucie które się wtedy pojawiało, to żal, że czas wolny dobiegł końca. – Dziś sama myśl o powrocie do domu po weekendzie powoduje we mnie lęk. Wiem, że jak już wejdę do mieszkania w którym panuje cisza, to będzie już koniec. Wiem też, że nie tylko ja odczuwam podobny strach, tylko kilka osób z ośrodka w którym pracuję – zauważa mieszkanka Warszawy.
Marzena przyznaje, że nie wie, jak ma sobie z tym poradzić. Najlepszym sposobem na zmniejszenie lęku przed poniedziałkiem jest zaplanowanie czasu tak, aby koniec weekendu był możliwie najprzyjemniejszy. – Staram się spędzać go ze znajomymi, pójść do kina wieczorem, nagrodzić się w jakiś sposób – wymienia Marzena, która nie godzi się z tym, co ją spotyka. – Nie podoba mi się to. Nie jestem w stanie myśleć o niczym innym, a nie mam możliwości, aby to zmienić. Najgorsza jest właśnie ta bezsilność i brak możliwości zmiany – mówi.
– Teraz gdy o tym rozmawiamy stwierdzam, że to jakieś szaleństwo – słyszę od Pauliny, który w obawie przed tym, że ktoś ją usłyszy, rozmawia ze mną z firmowej kuchni. – Ten stan utrzymuje się u mnie przez całą niedzielę i trwa przez cały poniedziałkowy poranek. Tak naprawdę właśnie teraz ten niepokój ma swoje apogeum – stwierdza Paulina, pomimo że wszystkie jej niedzielne obawy okazały się być niczym nieuzasadnione.
Również psycholog biznesu Violetta Wróblewska radzi, aby nie bagatelizować lęku przed poniedziałkiem, gdyż jego konsekwencje mogą być znacznie dalej idące, niż tylko nieudana niedziela. – Nie należy lekceważyć problemu, jakim jest „syndrom poniedziałku”, gdyż może on prowadzić do wypalenia zawodowego, kłopotów zdrowotnych, depresji, uzależnień i spotęgowania uprzedzeń, agresji i wrogości. Warto nie bagatelizować sytuacji, kiedy w weekend nie potrafimy odpocząć, bo cały czas myślimy o pracy – radzi psycholog biznesu.
Przyspieszone oddychanie, gwałtowne bicie serca, poty, bóle głowy i pleców, biegunkę, wzrost ciśnienia tętniczego, wrażenie ucisku czy dławienia w gardle, wilgotne i zimne dłonie, suchość w jamie ustnej.
Violetta Wróblewska
Psycholog biznesu
Psychiczne objawy lęku:
Utratę radości życia, zaburzenia myślenia, rozdrażnienie, napięcie emocjonalne, niepokój, agresywne zachowania, uczucie przygnębienia, duża wrażliwość na krytykę, zmęczenie, zaburzenia snu, poczucie niezadowolenia, frustracja.