W internecie łatwo nabrać ludzi na cokolwiek. W końcu nie bez powodu użytkownicy mediów społecznościowych bronią się przed rzekomymi klątwami dodając pod nimi komentarz: "nie przyjmuję żadnej negatywnej energii" (ang. "I don't claim any negative energy"). Podobne wpisy pojawiły się pod nagraniem z trzymetrowym ptakiem odzianym od stóp do głów w białe futro. Niektórzy uwierzyli, że "opium bird" to ptak z 2027 roku, który będzie polował na ludzi.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Chyba każdy dobrze pamięta Slender Mana? Wysokiego mężczyznę z nienaturalnie wydłużonymi kończynami, bez twarzy i w garniturze, który porywa dzieci? Creepypasty (red. – straszne opowieści, które udają, że są oparte na faktach) i przeróbki zdjęć w Photoshopie zrobiły swoje i tym oto sposobem mityczna zmora nastolatków stała się miejską legendą, w którą do dziś wierzy sporo osób.
A skoro jesteśmy w temacie miejskich legend, ich fenomen objawia się tym, że oddziałują na głęboko zakorzeniony w społeczeństwie strach. W przypadku Slender Mana chodzi zapewne o niebezpieczeństwo czyhające poza domem – w końcu dzieciom od najmłodszych lat mówi się, by pod żadnym względem nie rozmawiali z nieznajomymi, a tym bardziej nigdzie z nimi nie szli.
– Przerażające legendy, które zapadają w pamięć i coś znaczą, to te, które naprawdę odwołują się do największych niepokojów kulturowych i są duchem czasu – stwierdziła w rozmowie z Mashable profesor medioznawstwa i współautorka książki o znaczeniu Slender Mana w folklorze Shira Chess.
Podobną tezę można postawić przy gargantuicznym ptaku zwanym "opium bird" lub "erosion bird". Tylko jak można wytłumaczyć powiązane z nim obawy?
Dzięki szybko rozwijającej się technologii od ładnych paru lat obserwujemy wizualne narodziny sztucznej inteligencji. Powstaje masa deep fake'ów, nagrań, które z trudem da się odróżnić od prawdziwej rzeczywistości, i obrazów wyręczających artystów w ich pracy. Na dodatek teorie spiskowe od dłuższego czasu przeżywają renesans – widać to przede wszystkim po konspiracyjnych opowieściach o reptilianach (jaszczuroludziach) czy nawet sieci 5G kontrolującej podobno ludzkie umysły.
Opium bird - co to?
Opium bird jest więc przedłużeniem tego wszystkiego. A zaczęło się od niewinnego wideo na TikToku stworzonego przez AI i wrzuconego do internetu przez użytkownika DreFX. Na krótkim nagraniu widzimy mierzącego 3 metry wysokości ptaka. Ma dziób podobny m.in. do trzewikodzioba (łacińska nazwa gatunkowa to balaeniceps rex) lub sępa, a zamiast piór futro à la puszyste dywany z IKEI. W jego tle rozpościera się zaś lodowy krajobraz Antarktyki.
Klip z pewnością nie zrobiłby takiej furory, gdyby nie użyta w nim muzyka, za którą odpowiada muzyk o pseudonimie Sgarz. "Interface", bo taki tytuł nosi użyty przez DreFX utwór, wywodzi się z gatunku dark plugg, który powstał pod koniec 2010 roku. Ten styl muzyczny ma złowrogie i "klaustrofobiczne" brzmienie ułożone w proste pasaże podsycone dźwiękami syntezatorów.
Biały ptak-gigant wykreowany przez AI przez połowę nagrania stoi w bezruchu. Pod koniec wideo porusza się szybko w rytm muzyki – z każdym bitem teleportując się w inne miejsce.
"Istoty przypominające ptaki odkryte pasmach górskich Antarktyki" – brzmi opis pod pierwszym nagraniem z "opium bird". I tak się zaczęło. Któryś z internautów rzucił, że jest podróżnikiem w czasie i dodał, iż takie ptaki zostaną odkryte przez człowieka w 2027 roku. Na domiar złego przyjęło się, że ptak-gigant będzie drapieżcą, a jego pokarmem zostaną ludzie.
Oczywiście jedni internauci od razu wiedzieli, że mają do czynienia z AI, drudzy natomiast faktycznie uwierzyli w autentyczność nagrań. "Przerażające"; "Ja to wierzę w takie rzeczy"; "Pytanie, czy umie latać! Bo na Antarktykę i tak nie miałem zamiaru się wybierać"; "Mam wrażenie, jakbym już to kiedyś widział" – czytamy w komentarzach pod serią TikToków.
W postach tych osób, które nie nabrały się na sztuczkę, widzimy m.in. porównania wyglądu narkotycznego ptaka do ubrań Kanye'ego Westa.
Opium bird to wytwór czystej wyobraźni (a konkretnie promptów, które podyktowano AI). Jedyną rzeczą, jaka łączy fikcyjne istoty z prawdziwymi ptakami, jest ich nazwa. Bo nie wiem czy wiecie, ale papugi z Indii są uzależnione odopium i pustoszą plantacje maku. Na Słowacji łabędzie nawiedzają czerwona pola i godzinami przeżuwają w dziobach główki maku. Zagraniczne media żartowały sobie nawet z tego pisząc: "Łabędzie wysłano na odwyk".
A jeśli chodzi o strach przed opiumowym ptakiem, zapewne wiąże się on ze wszystkim, co nieznane. Do tego dochodzi instynkt. Jako ludzie jesteśmy na szczycie łańcucha pokarmowego – każdy drapieżca, który zdoła zająć nasze miejsce, będzie zagrażał naszemu przetrwaniu.
Podobnie wygląda sytuacja z humanoidami. Jak czytamy w "National Geographic", roboty przypominające w większym bądź mniejszym stopniu ludzi "z ewolucyjnego punktu widzenia wyzwalają instynkt unikania potencjalnego zagrożenia". "Niedoskonałości repliki człowieka możemy postrzegać m.in. jako oznakę, że może być ona fizycznie chora" – czytamy.
Dlatego też koncepcję "uncanny valley" (strach przed humanoidami), opium birda i Slender Mana da się wrzucić do jednego worka. U ich podstawy leży bowiem ludzka obawa.