Informacje z Gdyni wbijają w fotel. Funkcjonariusze ŻW mieli wpaść na Borysa, ale coś poszło nie tak
redakcja naTemat
28 października 2023, 14:17·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 października 2023, 14:17
Jak donoszą trójmiejscy korespondenci jednej z rozgłośni radiowych, funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej mieli niedawno wpaść na poszukiwanego Grzegorza Borysa. Żołnierz podejrzany o zabójstwo swojego 6-letniego synka Olka miał być już w zasięgu ich wzroku, ale ostatecznie zdołał zbiec.
Reklama.
Reklama.
Takie informacje w sobotnie popołudnie podało radio RMF FM. Jednocześnie redakcja nie poinformowała na razie o tym, co powstrzymało funkcjonariuszy Żandarmerii Wojskowej przed skutecznym ujęciem poszukiwanego.
Obława na Grzegorza Borysa wciąż trwa
Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat.pl, wsparcie innych służb w obławie na Grzegorza Borysa zapewnia Wydział Żandarmerii Wojskowej w Gdyni.
Już od ponad tygodnia poszukiwania podejrzanego o zabójstwo 6-letniego Olka skupiają się przede wszystkim w obrębie tej częściTrójmiejskiego Parku Krajobrazowego, która położona jest między gdyńskimi dzielnicami Karwiny, Dąbrowa, Chwarzno-Wiczlino oraz Witomino.
Wcześniej ujawniono inne nowe fakty, które zdają się potwierdzać tezę, że Grzegorz Borys od dawna przygotowywał się na długi pobyt w tzw. warunkach surwiwalowych. Żołnierz służący w Komendzie Portu Wojennego w Gdyni miał wynosić z jednostki żywność o długim terminie ważności.
Niestety okazało się, że działania policji i wojska były sabotowane przez pewnego "dowcipnisia". W piątek funkcjonariusze z Gdyni otrzymali informację, według której Grzegorz Borys był widziany w okolicy wsi Łężyce, która jest położona przy leśnej drodze łączącej Gdynię z Rumią.
Z relacji, jaką usłyszeli policjanci, wynikało, że Borys miał palić ognisko i grozić nożem mężczyźnie, który go zauważył. Do wskazanego miejsca pod Łężycami natychmiast rzucono wiele patroli, ale mundurowi nie natrafili na żaden trop. I nie mogli, gdyż... szybko okazało się, że to fałszywy alarm, wywołany przez pewnego 19-latka. Młodzieniec został już zatrzymany i będzie dopowiadać karnie.
Gen. Rapacki o obławie na Grzegorza Borysa: Będzie starał się przewidywać działania policji
– Jeżeli zdecydował się na ucieczkę i chowanie, to będzie starał się przewidywać działania policji. Będzie próbował je uprzedzać i szukać wszelkich możliwych sposobów, żeby się z tego pierścienia wydostać – ocenił w rozmowie z Alanem Wysockim z naTemat.pl gen. Adam Rapacki – były wiceszef KGP, a później podsekretarz stanu MSWiA w latach 2007-12.
– To nie jest tak, że wszystko dzieje się tylko i wyłącznie dla przekazu publicznego. To niebezpieczny człowiek, więc policja musi uruchomić nie tylko działania o charakterze prewencyjnym jak klasyczne przeczesywanie terenu, ale również działania o charakterze operacyjnym, o których nigdy się nie mówi, żeby nie ujawnić całej kuchni – podkreślił ekspert.
Żołnierz-morderca ukrywa się w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym? Kierowniczka TPK zabiera głos
– 90 proc. parku to tereny leśne. Doliny często porośnięte są lasem łęgowym podmokłym. Na pewno nie jest łatwo kogoś znaleźć w takim lesie. Drzewa są różnej wysokości i w różnym wieku. Wystarczy się odwrócić. Ktoś da trzy, cztery kroki i tej osoby już nie widać. Łatwo się schować choćby za drzewem, czy w gęstszym fragmencie lasu – zaznaczyła rozmówczyni naszej reporterki.
Poszukiwania to nie tylko działania otwarte, o których wszystko wiadomo. Część aktywności toczy się w ramach działań niejawnych, operacyjnych. Szuka się różnych możliwości i kanałów informacji, więc trudno, żeby na bieżąco o wszystkim informować.
Gen. Adam Rapacki
w rozmowie z naTemat.pl
Mam wrażenie, że ludzie często myślą, że skoro Trójmiejski Park jest koło Trójmiasta, więc wygląda jak park miejski. Absolutnie tak nie jest. Park przypomina Beskidy, a niektórym ich część, jaką są Bieszczady, choć ma zupełnie inną przeszłość geologiczną.
Anna Moś
kierowniczka Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego dla naTemat.pl