Tak wygląda kształcenie na kierunkach lekarskich. Studia za 346 tys. zł. Warunki nauki: tragiczne
Tak wygląda kształcenie na kierunkach lekarskich. Studia za 346 tys. zł. Warunki nauki: tragiczne Fot. MAREK BARCZYNSKI / East News
REKLAMA

Odkąd Przemysław Czarnek został ministrem edukacji i nauki, kierunki lekarskie na polskich uczelniach zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. Wszystko przez to, że politykowi Prawa i Sprawiedliwości udało się przeforsować zmiany w przepisach.

Za Czarnka studia medyczne kosztują 346 tys. zł. Warunki nauki: tragiczne!

Dziś medycynę można studiować m.in. w Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej (dawniej Wyższa Szkoła Biznesu), na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach, w Podhalańskiej Państwowej Uczelni Zawodowej w Nowym Targu, na Politechnice Wrocławskiej, Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej o. Tadeusza Rydzyka czy w Społecznej Akademii Nauk w Łodzi.

W tej ostatniej uczelni pierwszy semestr nauki na studiach stacjonarnych trzeba było opłacić z góry. Koszt: 25 tys. zł, po zniżce 23 tys. zł. Według cennika dostępnego na stronie łódzkiej SAN, całe studia medyczne mają kosztować studenta aż 346 tys. zł. (342 tys. zł ze zniżką).

logo
Studia medyczne w Społecznej Akademii Nauk w Łodzi kosztują blisko 350 tys. zł Fot. Społeczna Akademia Nauk w Łodzi

Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", która przeanalizowała opinie Państwowej Komisji Akredytacyjnej o nowo otwartych kierunkach medycznych, Społeczna Akademia Nauk w Łodzi "nie ma nic, łącznie z salami wykładowymi".

– Zgłosił się do nas student, który powiedział, że większość zajęć odbywa się online. Tak nie da się nauczyć anatomii – mówi gazecie dr Filip Pawliczak z Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi.

Inni studenci alarmują, że z niektórych przedmiotów nie odbyły się w tym roku akademickim jeszcze żadne zajęcia, w programie kształcenia jest np. chemia zamiast biochemii i w ogóle niewiele zgadza się z tym, co zapisano w sylabusie. Problemem jest też brak laboratoriów, w których powinny być prowadzone zajęcia.

Tej uczelni, jak czytamy, PKA wytknęła też "brak podstawowego zaplecza w postaci szpitali, pracowni czy prosektorium, ale także drastyczne braki kadrowe".

"Uczelnia nie posiada kadry pozwalającej na uzyskanie przez studentów zaplanowanych efektów uczenia się. To osoby nieposiadające kompetencji badawczych w dziedzinie nauki medyczne" – wskazała Państwowa Komisja Akredytacyjna.

Tak za ministra Czarnka kształci się przyszłych lekarzy

Na innych uczelniach, które w ofercie kształcenia mają medycynę, wcale nie jest lepiej. PKA zarzuca nie tylko brak kadry, infrastruktury, laboratoriów czy prosektoriów, ale także programy studiów niezgodne ze standardem kształcenia do zawodu lekarza opisanym w rozporządzeniu Ministra Zdrowia. A nawet brak podręczników w bibliotekach. Według PKA w bibliotece Politechniki Wrocławskiej książki "mają być dostępne w przeważającej większości w jednym egzemplarzu" na cały rocznik.

"Mimo to większość ocenionych negatywnie uczelni rozpoczęła nabór na kierunek lekarski. Otrzymały na to zgodę ministra edukacji Przemysława Czarnka" – czytamy.

Na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach mniej niż połowa wykładowców, którzy mają prowadzić zajęcia ze studentami, ma kierunkowe wykształcenie. PKA wskazała też, że Podhalańska Państwowa Uczelnia Zawodowa w Nowym Targu "dopuszcza do procesu rekrutacji kandydatów posiadających maturę na poziomie podstawowym i nie określa żadnego przedmiotu jako obowiązkowego".

Absurdów jest więcej, np. studenci medyny Akademii Nauk Stosowanych w Nowym Sączu mają jeździć do prosektorium w Radomiu (260 km w jedną stronę). Ci z Akademii Nauk Stosowanych w Poznaniu mają do Radomia jeszcze dalej – 370 km w jedną stronę.

– Ostrzegaliśmy przed tym, że to będzie byle jakie nauczanie. Nie posłuchano nas. Teraz chyba wszystkie te uczelnie trzeba by pozamykać, a oszukani studenci powinni pozwać skarb państwa za szkodę, jaką ponieśli – ocenił w rozmowie z "GW" Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej.

O. Rydzyk dostał pozwolenie na kształcenie lekarzy

Jak informowaliśmy w naTemat pod koniec września, szkoła założona przez o. Tadeusza Rydzyka otrzymała zgodę na otworzenie wydziału lekarskiego. Środowisko lekarskie było zszokowane tą decyzją.

Wystosowano nawet specjalny apel do szefów resortów zdrowia i edukacji. Chodzi o to, że kandydaci na lekarzy w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu muszą mieć zaświadczenie między innymi od... proboszcza.

Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Edukacji i Nauki kompromituje kształcenie medyczne, a pozwolenie uczelni ojca Rydzyka na kształcenie lekarzy to apogeum, którego nie da się wytłumaczyć w rozsądny sposób – ocenił w komentarzu dla portalu Puls Medycyny Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.

Według informacji Porozumienia Rezydentów aż 17 kierunków lekarskich nie ma własnego prosektorium, a np. Katolicki Uniwersytet Lubelski czy Politechnika Wrocławska "przechytrzyły" system, oferując "prosektoria wirtualne".