Zespół Antoniego Macierewicza będzie przekonywał Polaków, że w tupolewie doszło do dwóch wybuchów.
Zespół Antoniego Macierewicza będzie przekonywał Polaków, że w tupolewie doszło do dwóch wybuchów. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
"Czterej muszkieterowie od Macierewicza" – pisze o profesorach Biniendzie, Nowaczyku, Rońdzie i dr. Szuladzińskim "Gazeta Wyborcza". Ci czterej eksperci wspierający parlamentarny zespół ds. zbadania katastrofy Tu-154M zaczynają finansowany przez Kancelarię Sejmu i Instytut Lecha Kaczyńskiego objazd po kraju. Choć eksperci to zbyt wiele napisane, bo żaden z nich nie jest specjalistą od aerodynamiki czy badania wypadków lotniczych.

Podczas publicznych występów nie używają słowa "zamach", oskarżają tylko państwową komisję, która badała wypadek, o kłamstwa lub ukrywanie prawdy. Ich występom towarzyszy symbolika katyńska. Hasło "zamach" dopowiada publiczność. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Jak pokazują profile każdego z naukowców, przygotowane przez dziennikarzy "GW", naukowcy swoje tezy wysnuwają często na zasadzie domysłów, a ich rzekomych obliczeń nie da się w żaden sposób zweryfikować. Nie stronią też od polityki: prof. Binienda mówi, że żal mu dzisiejszej Polski, z kolei prof. Nowaczyk porównuje z kolei katastrofę Smoleńską z mordem w Katyniu.
Firmę dra Grzegorza Szuladzińskiego, który nie jeździ z zespołem Macierewicz, ale łączy się z nim telefonicznie z Australii, badał Tomasz Machała. "Grzegorz Szuladziński ma w firmie, jak wynika z tych materiałów udziały warte 1 dolara. Nie powiedziałbym, że jest to imponujące finansowanie, jak na firmę, której praca właśnie wstrząsnęła Polską" – pisał na swoim blogu.