Orki zaatakowały polski jacht w Cieśninie Gibraltarskiej. Przez około 45 minut uderzały w płetwę sterową i spowodowały tak duże zniszczenia, że w efekcie jednostka zatonęła. Nikt nie został ranny, jednakże do tej pory nie jest znana przyczyna nagłej agresji zwierząt.
Reklama.
Reklama.
Do ataku doszło we wtorek na jachcie należącym do firmy Morskie Mile podczas rejsu w kierunku Wysp Kanaryjskich. Jak relacjonują w swoim poście na Facebooku, orki podpłynęły do nich znienacka i zaczęły uderzać w płetwę sterową. Spowodowało to duże zniszczenia i przecieki, w wyniku których musiała zostać podjęta akcja ratownicza.
Chociaż próby ratunku jednostki podjęli się kapitan, załoga, oraz ratownicy używający holowników portowych oraz z marokańskiej marynarki, jachtu nie udało się uratować i zatonął niedaleko wejścia do portu Tanger Med. Na szczęście nikt z załogi nie odniósł żadnych poważniejszych obrażeń.
Przedstawiciele Morskich Mil zapewniają, że pracują nad tym, aby najbliższe rejsy na Wyspach Kanaryjskich odbyły się zgodnie z planem na jachtach ich znajomych. Informują też, że z wszystkimi klientami skontaktują się w najbliższych dniach.
Nie jest do końca jasne, dlaczego orki zaatakowały statek, tym bardziej że zwykle nie jest to dla nich typowe zachowanie. Zazwyczaj nie podpływają nawet do statków. Niemniej jednak, ataki na jednostki pływające po hiszpańskim wybrzeżu mają miejsce już od 2020 roku i stale się nasilają.
Niektórzy badacze tłumaczą zjawisko stresem zwierząt morskich, zagrożonych wymarciem z powodu zmian klimatycznych. Inni z kolei przypominają, że w ciepłych miesiącach zawsze pojawiają się stada orek płynących za ławicami tuńczyków i konkurujących o pożywienie. Nie tłumaczy to jednak atakowania statków.
Hiszpańskie dzienniki od lat opisują ich natarcia, a w jednej z relacji naocznych świadków jednego z nich u wybrzeży Trafalgaru, możemy przeczytać, że orki działały wtedy w sposób zgodny, agresywny i głośno porozumiewały się za pomocą gwizdów.
Jacht ten był dla nas wszystkim co najwspanialsze w żeglarstwie morskim. Na pokładzie zawiązały się długoletnie przyjaźnie. Pływaliśmy tym jachtem po najpiękniejszych miejscach Europy i atlantyckich archipelagów, szkoliliśmy licznych jachtowych sterników morskich, odkrywaliśmy piękne i nieznane, smakowaliśmy śródziemnomorskie specjały i żeglowaliśmy, żeglowaliśmy, żeglowaliśmy. Bardzo dobre wspomnienia przeniesiemy na Grazie Mamma II. Miłość do morza zawsze zwycięża, a przyjaźnie pozostaną z nami.