Co obywatele mogą pomyśleć o przywódcy, który na zakupy ucieka z ojczyzny tam, gdzie jest taniej? Zwykle powinno wywołać to oburzenie, ale na inny efekt zdaje się liczyć premier Czech Petr Fiala. W mediach społecznościowych sam pochwalił się nagraniem z zakupów w Niemczech, gdzie wiele podstawowych produktów można kupić już korzystniej niż w czeskich sklepach, w których od wielu miesięcy szaleje drożyzna. I prawicowy polityk sobie chyba nie ma w tej kwestii nic do zarzucenia...
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Podobnie jak Polska, Czechy to jeden z tych członków Unii Europejskiej, który najmocniej odczuwa kryzys inflacyjny. Aktualnie inflacja w tym państwie spadła do poziomu 6,9 proc., ale jeszcze na początku roku sięgała ponad 17 proc.
Szalejąca drożyzna negatywnie wpływa na notowania prawicowego premiera Petra Fiali.Wszakże jesienią 2021 roku przejmował władzę nie tylko z hasłami odnowy czeskiego życia publicznego, ale i postulatem poprawy życia zwykłych ludzi.
O nieustannie rosnących cenach oraz problemie downsizingu w sklepach polityk teraz postanowił jednak rozmawiać na przykładzie dla większości zwykłych Czechów nieosiągalnym.
Premier Czech na tanich zakupach w Niemczech
W mediach społecznościowych opublikował on nagranie, w którym pochwalił się wycieczką na zakupy do Niemiec. Petr Fiala odwiedził jeden dyskontów w bawarskim miasteczku Waldsassen. Premier Czech kupił tam ketchup, czekoladę, masło, colę, jajka, mleko, pomidory i Nutellę.
Za ten koszyk Fiala w euro zapłacił korzystniej, niż gdyby udał się do sklepu w Czechach. Większość produktów była po prostu tańsza, a reszta może i kosztowała więcej za sztukę, ale Niemcy oferowali większe opakowanie. Cena w przeliczeniu za litr czy kilogram była więc niższa.
Czesi nie wytrzymali po występie premiera. "Nie nadajesz się do sprawowania urzędu"
Na koniec nagrania Petr Fiala przedstawił się jako niestrudzony wojownik w walce z drożyzną. – To dobrze, że rząd nie ustala cen, ale zamierzamy nadal robić to, co robiliśmy od początku inflacji. Kontrolujemy i wywieramy presję na producentów, aby nie wykorzystywali trudnej sytuacji – zapewnił.
Okazało się jednak, że Czesi od szefa rządu oczekują innego, bardziej poważnego podejścia do tematu...
"To jakiś kiepski żart, prawda? A może to już kwiecień? (...) Na litość boską, zwalniać ludzi, którzy wpadają na takie pomysły!"; "Świetnie, panie premierze. Właśnie na tym polega twoja praca. Następnym razem zapraszamy do sklepów z ogrodnictwem, odzieżą, obuwiem, elektroniką, kwiatami, torebkami czy pirotechniką. Czeski konsument zasługuje na porównanie cen całego asortymentu" – kpią komentujący filmik Fiali.
"Muszę to napisać jako wieloletni wyborca prawicy, nawet teraz w ostatnich wyborach, nie nadajesz się do sprawowania urzędu premiera Republiki Czeskiej"; "Oczywiście rząd może kontrolować ceny, na przykład ustalając płacę minimalną, czy korzystając z ustawy o cenach, która istnieje od 1990 roku"; "Panie premierze, czy naprawdę uważa pan, że to zapewni poparcie w twardym elektoracie?" - czytamy w innych spośród ponad pół tysiąca ripost.