Zaskakujące wyznanie Czarzastego do Kosiniaka. Kamery to uchwyciły
Nina Nowakowska
09 listopada 2023, 14:23·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 listopada 2023, 14:23
W polityce rzadko jest miejsce na miłość, a tym bardziej na jej publiczne wyznania. Włodzimierz Czarzasty zaskoczył jednak wszystkich w Sejmie słowami "bardzo cię kocham", skierowanymi do Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Reklama.
Reklama.
Takie historie nie zdarzają się często. W czwartek (9.11) sejmowe kamery uchwyciły dosyć zabawne wyznanie miłości, skierowane do swojego kolegi przez lidera Nowej Lewicy.
Czarzasty wyznaje miłość
Wszystko wydarzyło się na korytarzach Sejmu. Otaczający polityków dziennikarze przysłuchiwali się ich rozmowom Włodzimierza Czarzastego i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Nagle ich uwagę przykuły następujące słowa.
– Bardzo cię kocham – powiedział prezesowi ludowców Czarzasty, po czym dodał – Władku, tak jak ustaliliśmy, nie powiedziałem nic.
Czego dotyczyło to niespodziewane wyznanie? Prawdopodobnie liderzy opozycji podkreślają w ten sposób jedność koalicji. Jego druga, mniej romantyczna część wypowiedzi, mogła dotyczyć wcześniejszej rozmowy polityka lewicy z dziennikarzami. Zadeklarował w ten sposób, że nie wyjawił mediom żadnych politycznych sekretów.
A co z szeroko zapowiadaną przez liderów KO, PSL i Lewicy umową koalicyjną? Jak mówił dziś dziennikarzom Władysław Kosiniak-Kamysz "Wszystko idzie w dobrym kierunku".
Nowe szczegóły ws. umowy koalicyjnej
Zapisy umowy koalicyjnej poznamy już w najbliższy piątek, czyli na trzy dni przed pierwszym posiedzeniem Sejmu. Nad jego treścią pracowali posłowie z każdego ugrupowania przyszłej koalicji: Dariusz Wieczorek (Lewica), Marcin Kierwiński (KO) i Piotr Zgorzelski (PSL). W niektórych spotkaniach wzięli udział również Krzysztof Gawkowski, Marcelina Zawisza czy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Dokument ma kilkanaście stron i podpisze go czterech liderów demokratycznej opozycji: Donald Tusk, Władysław-Kosiniak Kamysz, Szymon Hołownia iWłodzimierz Czarzasty. Na temat jego treści krążyły liczne spekulacje. Koniec końców, jak podkreślają członkowie przyszłej koalicji, w polityce rzadko mają miejsce aż tak "szczelne" negocjacje.
– Nie pamiętam takiej sytuacji po wyborach, by do tzw. partyjnych dołów nie docierały informacje o planowanym podziale resortów czy szczegółach koalicji. Zwykle zaraz po wyborach było wiadomo, kto wejdzie w miejsce odwołanego ministra czy nawet wojewody. Teraz te rozmowy są tak "szczelne", że nic nie wiemy, możemy tylko spekulować – zdradza Onetowi anonimowy działacz Koalicji Obywatelskiej z Małopolski.
Najpierw praworządność i rozliczenie afer
Mimo to wiadomo że tworzenie dokumentu zaczęło się od spisania 15 postulatów, wspólnych dla całej opozycji. Były to m.in. o sprawy związane z przywróceniem praworządności i rozliczeniem afer PiS. Jak pisaliśmy w naTemat, konkretny zapis wyjawił już "Super Expressowi" Grzegorz Napieralski z KO. Mają powstać dwie komisje śledcze.
– Pierwsza będzie zajmować się malwersacjami finansowymi, wyprowadzaniem pieniędzy z resortów czy państwowych spółek, a druga ma zająć się problemem inwigilacji opozycji – zdradził polityk Koalicji Obywatelskiej.
Jednak zmiany polityczne, to nie wszystko, co planuje opozycja. Kolejne punkty umowy dotyczą m.in. odblokowania środków z Krajowego Planu Odbudowy oraz podwyżki dla nauczycieli w wysokości 30 proc.
Inne postulaty, które się tam znalazły, dotyczą z walki z hejtem i nienawiścią. Chodzi o projekt nowelizacji Kodeksu karnego, która ma chronić przed dyskryminacją osoby LGBTQ+.
Aborcja nadal kością niezgody
W umowie koalicyjnej nie pojawił się za to zapis dotyczący liberalizacji prawa aborcyjnego. Jak przyznaje Pełczyńska-Nałęcz, kwestia aborcji nadal stanowi po stronie opozycji kość niezgody. Jak mówi jednak polityczka, w dokumencie zawarto inny ważne dla kobiet propozycje, m.in. kwestie związane z in vitro, opieką okołoporodową czy wyrównaniem luki płacowej.
O różnicach w kwestii aborcji na opozycji pisaliśmy już w naTemat wielokrotnie. Warto zaznaczyć, że Lewica w swoim programie wyborczym zawarła postulat o "uzależnionym wyłącznie od decyzji kobiety prawie do przerwania ciąży do 12. tygodnia, a po 12. tygodniu ciąży – w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety albo ciężkich wad płodu".
Platforma Obywatelska opowiada się za legalizacją aborcji do 12. tygodnia. Posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego wydają się być w tym aspekcie najbardziej konserwatywni. Przykładem może być nowowybrany marszałek senior Sejmu. Marek Sawicki z PSL deklaruje, że "jako katolik nigdy nie zagłosuje za aborcją"