Oficjalnie Mateusz Morawiecki ma przez najbliższy miesiąc próbować utworzyć rząd. W praktyce jednak nominanci PiS ze spółek skarbu państwa zaczęli już poszukiwania nowej pracy. Chudych lat obawiają się również politycy, którzy będą musieli odejść z ministerstw.
Ludzie PiS w cuda jednak nie wierzą. Jak pisze piątkowa "Gazeta Wyborcza", wśród partyjnych nominantów w spółkach skarbu państwa już zaczęło się poszukiwanie pracy.
– Dostałem już kilka telefonów od ludzi ze spółek, że gdybym coś słyszał o pracy, to mam dać znać – mówi jeden z polityków PiS.
Niepokój panuje również wśród parlamentarzystów – zwłaszcza tych, którzy równocześnie pracowali w ministerstwach. – Niektórzy przez osiem lat byli w resortach, a do dobrego łatwo się człowiek przyzwyczaja: sekretariat, obsługa kelnerska, samochód z kierowcą. A teraz 19 tys. zł na prowadzenie biura poselskiego i może jakiś dodatek za przewodniczenie komisji w Sejmie do poselskiego uposażenia – żali się jeden z posłów.
PiS będzie "rozmawiał" o koalicji
Po tym jak prezydent Andrzej Duda powierzył Mateuszowi Morawieckiemu misję tworzenia rządu, PiS rozpoczęło walkę z czasem. Z 194 mandatami, do sejmowej większości partii brakuje prawie czterdziestu posłów. Na gwałt próbują więc przeciągnąć na swoją stronę wybranych przedstawicieli opozycji.
Politycy partii utrzymują, że rozmowy koalicyjne są w toku i będą w stanie utworzyć gabinet. Rzecznik rządu Piotr Müller podał nawet, kiedy może się odbyć głosowanie nad wotum zaufania dla nowego rządu.
– Chcielibyśmy, żeby głosowanie nad wotum zaufania się odbyło. Jaka będzie decyzja pana premiera, to będziemy informować po tych dwóch tygodniach. Chcielibyśmy rząd sformować, więc wariant bazowy jest taki, że po dwóch tygodniach przedstawiamy skład rady ministrów, a po kolejnych dwóch tygodniachpoprosimyo wotum zaufania – przedstawia plan rzecznik.
Piotr Müller odnosi się także do kwestii składu potencjalnego rządu. Zaznacza, że w stosunku do obecnego mogą pojawić się zmiany.
– Jeżeli chodzi o przedstawienie składu nowej rady ministrów, dajemy sobie na to dwa tygodnie. Zapewne jakieś zmiany się pojawią – mówił w Sejmie.