W badaniach wewnętrznych PiS ma "tendencję wzrostową i możliwość osiągnięcia samodzielnych rządów" – oznajmił rzecznik rządu Piotr Müller. Równocześnie jednak przyznał, że w razie mnie zadowalającego wyniku od poniedziałku partia będzie dążyła do koalicji.
Reklama.
Reklama.
Rzecznik rządu o sondażach PiS
O to, jakiego wyniku Prawo i Sprawiedliwość oczekuje w wyborach parlamentarnych, Piotr Müller został zapytany w środę w radiowej Jedynce. Jak twierdził, wewnętrzne sondaże są dla PiS obiecujące.
– Mogę powiedzieć tylko ogólnikowo, bo nie chcę zdradzać szczegółów, ale mamy tendencję wzrostową i możliwość osiągnięcia samodzielnych rządów – oznajmił rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego. Stwierdził, że zdecydować mają o tym "1 czy 2 punkty procentowe".
Müller przyznał równocześnie, że w partii na razie nie mówi się o tworzeniu potencjalnych koalicji – jeśli jednak okażą się potrzebne, będą one "układane od poniedziałku". Stwierdził, że koalicjantem PiS po wyborach będzie partia, która ma podobny program.
– Nie wiem, jaki rzeczywiście ma program Konfederacja i PSL, bo deklaracje ustne mnie średnio przekonują. W szczególności ze strony Konfederacji, która od czasu do czasu a właściwie bardzo często powtarza, że te obietnice to żart. Sławomir Mentzen mówi, że likwidują to czy tamto, a później "ach, to taki żarcik", więc nie wiem, co jest żartem, a co nie – stwierdził.
Przypomnijmy, że sam Mentzen w podobny sposób mówił o potencjalnej koalicji z innymi ugrupowaniami w czerwcu tego roku. – Jeśli obie partie, czy to PiS, czy PO, zgodzą się realizować nasz program, to wszystko jest na stole – oznajmił.
W sondażu głosowanie na Prawo i Sprawiedliwość zadeklarowało 33,8 proc. ankietowanych – co stanowi wzrost o 1,5 pkt proc. w porównaniu z badaniem z przełomu września i października. Na drugim miejscu znalazła się tradycyjnie Koalicja Obywatelska z wynikiem 28,1 proc. – jest on lepszy o 1,7 pkt proc. niż poprzednio.
Największy wzrost poparcia (2,1 pkt proc.) zanotowała Lewica, która z 10,2 proc. wskazań awansowała na trzecie miejsce podium. W Sejmie znalazłyby się też Trzecia Droga z wynikiem 9,4 proc. (spadek o 2,7 pkt proc.) oraz Konfederacja z 8,4 proc. (spadek o 0,6 pkt proc.).
Z wyliczeń prof. Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wynika, że opozycja byłaby w stanie utworzyć rząd po wyborach. Z kolei PiS dysponowałby zaledwie 191 posłami, czyli daleko byłoby mu do samodzielnej większości (wymaganych jest tutaj 231 głosów). Konfederacja mogłaby "dołożyć" jedynie 32 mandaty, przez co oba ugrupowania miałyby jedynie 223 głosy.