Premier Polski Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki zrezygnuje z formowania rządu? Fot. JOHN THYS / AFP / East News

– Wedle mego przypuszczenia jest bardzo prawdopodobne, że Mateusz Morawiecki poinformuje prezydenta, że rezygnuje z misji tworzenia rządu. Tego, że umie liczyć, nikt nie zakwestionuje – stwierdził w środę Marek Sawicki z PSL. Jak dodał marszałek senior, "tak byłoby najuczciwiej" ze strony obecnego szefa rządu PiS.

REKLAMA

Do pierwszego powyborczego posiedzenia Sejmu zostało zaledwie kilka dni. Choć liderzy demokratycznej opozycji dopinają ostatnie szczegóły ws. umowy koalicyjnej, w poniedziałek 13 listopada – decyzją Andrzeja Dudy – to Mateusz Morawiecki przyjedzie do parlamentu jako polityk, który ma stworzyć nowy rząd.

Tyle że Prawo i Sprawiedliwość nie ma większości, by utrzymać władzę (194 mandaty, przy 248 dla Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy). Arytmetyka jest nieubłagana, chętnych na zmianę politycznych barw nie ma, a w samej partii Jarosława Kaczyńskiego słychać głosy, że "kariera Morawieckiego właśnie się skończyła".

Marek Sawicki: Moim zdaniem Morawiecki zrezygnuje z formowania rządu

Co w tej sytuacji zrobi wciąż obecny szef rządu? Komentatorzy i polityczni przeciwnicy PiS twierdzą, że jeśli Mateusz Morawiecki pójdzie w zaparte, jeszcze bardziej skompromituje siebie i swoją partię. Teraz głos w tej sprawie zabrał Marek Sawicki z PSL, marszałek senior.

Jego zdaniem wielce prawdopodobne jest to, że Morawiecki poinformuje prezydenta, że rezygnuje z misji tworzenia rządu. – Może skorzystać z tej formuły, wiedząc, że nie ma większości parlamentarnej. Tego samego dnia, kiedy dostanie powołanie, może poinformować prezydenta, że wobec niemożliwości stworzenia większości parlamentarnej i stosownego poparcia w Sejmie dla swojego rządu z tej misji rezygnuje – stwierdził w TVN24.

Jak dodał, w tej sytuacji informacja taka trafiłaby od razu również do marszałka Sejmu i rozpoczyna się wówczas procedura wyłonienia rządu w tzw. drugim kroku.

– Wedle mojego przypuszczenia jest to bardzo prawdopodobne, bo ja – znając i drogę polityczną, i drogę finansisty pana premiera – wierzę, że jeszcze jakieś resztki racjonalności w tym wszystkim pozostają. Skoro pan premier wie, że nie ma większości parlamentarnej, a tego, że umie liczyć, nikt nie zakwestionuje, to najuczciwiej byłoby, gdyby tak postąpił – kontynuował Marek Sawicki.

Wpływowy polityk ludowców wyjaśnił też, co stałoby się, gdyby Mateusz Morawiecki zrezygnował z misji, którą otrzymał od Andrzeja Dudy.

– Jeśli premier Morawiecki skorzysta z podpowiedzi, o której mówię, i złoży rezygnację z tworzenia rządu następnego dnia po jego powołaniu, to nowy marszałek zwołuje posiedzenie Sejmu w trybie 7 dni. Może więc zwołać posiedzenie nawet 21 listopada i wtedy, skoro pan prezydent obiecuje, że niezwłocznie kandydata na premiera powoła w drugim kroku, to jeśli Donald Tusk będzie gotowy z prezentacją rządu w ciągu 2, 3, 5, 7 dni, to oczywiście takiej prezentacji przed Sejmem może dokonać i może poprosić o wotum zaufania – wyjaśnił.

Konstruktywne wotum nieufności sposobem na PiS?

Czy Mateusza Morawieckiego można pozbawić misji tworzenia rządu i znacznie przyspieszyć moment zmiany władzy w Polsce? – to pytanie od kilku dni coraz częściej pojawia się w przestrzeni publicznej. Skutecznym sposobem miałoby być konstruktywne wotum nieufności zgłoszone niedługo po inauguracji prac Sejmu X kadencji.

Na ten plan – który pierwsi nakreślili Leszek Miller i Marek Sawicki – sceptycznie patrzy jednak Grzegorz Schetyna z Koalicji Obywatelskiej. – Uważam, że powinniśmy pilnować, żeby wszystko w kwestiach konstytucyjnych było poza sporem i poza dyskusją – powiedział w środowym programie "Gość Radia ZET".

Zauważył, że ocena konstytucjonalistów w tej sprawie – w okresie powyborczym – wcale nie jest tak jednoznaczna. Polityk mówił m.in. o problemie z tym, który rząd Mateusza Morawieckiego należałoby wskazać we wniosku – ten ustępujący czy gabinet formowany na nowo w ramach misji otrzymanej od prezydenta. – Zbyt dużo znaków zapytania – powiedział Schetyna.

Podobnie ocenił to inny polityk KO, Borys Budka. – Tutaj mam inną ocenę prawną. Skłaniam się ku temu, że nie jest to możliwe konstytucyjnie – stwierdził.

– Większość prawników stoi na stanowisku, że konstruktywne wotum nieufności może być przeprowadzone dopiero wtedy, kiedy ktoś jest faktycznie premierem. Ja bym tu nie szukał rozwiązań na siłę – dodał.