
Wojciech Maziarski w bardzo krytycznych słowach ocenia portal braci Karnowskich wPolityce.pl oraz ostatnie zajścia na wykładzie prof. Magdaleny Środy i Adama Michnika. – Prawie wszystkie zadymy narodowej prawicy w ostatnich latach były poprzedzone kampaniami propagandowymi na tym portalu, który, jak przystało na rasową szczujnię, precyzyjnie wskazywał cele i wrogów – pisze na łamach "Gazety Wyborczej".
REKLAMA
Wojciech Maziarski narodowe grupy, które zakłóciły wykład prof. Środy i Adama Michnika nazywa "rozzuchwaloną smarkaterią spod znaku ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, która wprowadza cenzurę". Jego zdaniem to "obciach", że policja ani żadne służby nie potrafią w środku dnia zgarnąć grupki chuliganów. Dlatego publicysta ma dla funkcjonariuszy radę, która może pomóc im załapać sprawców tych zajść.
Zobacz też: Prawicowa bojówka zakłóca wykład prof. Środy na Uniwersytecie Warszawskim
Zobacz też: Prawicowa bojówka zakłóca wykład prof. Środy na Uniwersytecie Warszawskim
Dziennikarz radzi policjantom zapytać o całą sprawę Jacka Karnowskiego, który prowadzi m.in. portal wPolityce.pl. W opinii Maziarskiego to właśnie on może mieć coś wspólnego z niedawnymi zajściami. Tak samo, jak było to przy poprzednich Marszach Niepodległości.
Prawie wszystkie zadymy narodowej prawicy w ostatnich latach były poprzedzone kampaniami propagandowymi w tym portalu, który - jak przystało na rasową szczujnię - precyzyjnie wskazywał cele, wrogów i zadania. CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: "Gazeta Wyborcza"
Maziarski ostrzega też, że "szczujnia się rozwija", bo z internetu przenosi się także do świata rzeczywistego. To prztyczek w stronę tygodnika "wSieci", który prowadzą bracia Karnowscy.
Przypomnijmy, w zeszłym tygodniu grupa kilkudziesięciu zamaskowanych osób usiłowała wedrzeć się do auli im. Mickiewicza Audytorium Maximum UW, w której prowadziła wykład prof. Magdalena Środa. Powstrzymała ich Straż Uniwersytecka. – Wyłamali drzwi, skandowali i śpiewali. Później rozwinęli transparent i zaczepiali spóźnionych na wykład – mówił świadek wydarzenia. Później do podobnych zdarzeń doszło na wykładzie Adama Michnika, a do spotkania z Robertem Biedroniem nawet nie doszło.
źródło: "Gazeta Wyborcza"

