W dzieciństwie zaszokował narciarski świat. W wieku 12 lat skoczył w Zakopanem 128 metrów. Jako jedyny polski skoczek udźwignął porównania z Adamem Małyszem. Udało mu się to jednak dopiero… po ślubie. On dodał mu skrzydeł. Dziś Kamil Stoch poleciał po złoty medal mistrzostw świata w Predazzo.
Z trybun wyglądało to na niesmaczny żart. Na belce startowej Wielkiej Krokwi w Zakopanem usiadło dziecko. Waga: 28 kilogramów, wzrost: 138. Przy tych gabarytach znacznie bezpieczniej jest grać w piłkę z kolegami, albo czytać książki, aniżeli skakać w dół z największej skoczni narciarskiej w kraju. Po krótkiej chwili chłopiec pruł chłodne, górskie powietrze. Leciał tak długo, aż wylądował na 128. metrze. Kilkudziesięciu kibiców nieśmiało zaczęło bić brawo, ale chłopiec szybko zabrał narty i poszedł się przebrać. Za nim czekało kilkudziesięciu profesjonalistów. Wpatrywał się w nich jak na idoli, herosów, ale w trakcie konkursu żaden z nich nie skoczył dalej niż… 125 metr! Chłopiec zrozumiał, że jego skok był najdłuższy…
Urodził się mistrzowskiej wsi
Tym młodym skoczkiem, a właściwie przedskoczkiem, który zaszokował nawet ówczesnego zwycięzcę Pucharu Świata, czterokrotnego medalistę olimpijskiego, Norwega Bjarte Engen Vika, był Kamil Wiktor Stoch. Był to rok 1999, a Polak miał 12 lat.
Stoch urodził się w podzakopiańskim Zębie. W tej najwyżej położnej w Polsce wsi od zawsze rodzili się narciarscy mistrzowie – stamtąd pochodzi przecież Stanisław Bobak, legenda polskich skoków narciarskich, zdobywca trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata sezonu 1979/1980, Józef Łuszczek, polski biegacz narciarski, dwukrotny medalista mistrzostw świata i Stanisław Ustupski, uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Albertville i Lillehammer. Stoch od małego miał więc najlepsze wzorce, które… niezwykle szybko sobie przyswoił.
Na nartach zaczął jeździć już w wieku 3 lat. Pierwszy skok oddał sześć lat później. W 1999 roku w mistrzostwach świata młodzików w Garmisch-Partenkirchen zdobył złoty medal. W tym samym sezonie ustanowił rekordy skoczni we Frenstacie w Czechach i Klingenthal w Niemczech. Później przyszedł czas na fantastyczny skok na Wielkiej Krokwi. Rok później bez większych problemów wygrał Puchar RMF FM. Jego niezwykłym talentem zaczęły interesować się media, a także reprezentacja Polski B, z którą Stoch pojechał na Mistrzostwach Świata Juniorów. Tam, po pierwszych sukcesach, przyszedł zimny prysznic – w Karpaczu Polak był 40., później w Solleftea – 26. W reportażu Wojciecha Szatkowskiego z 2003 roku Stoch mówił: „Najbliższym celem jest dla mnie wejście do „dziesiątki” w Mistrzostwach Świata Juniorów”. To było marzenie. Dziś kibice ten sam wynik, w zawodach seniorów, uznają za najwyższy obowiązek. Sam skoczek chciałby zdobyć medal – najlepiej złoty.
Jako jedyny udźwignął porównania do Małysza
Italia jest dla Stocha szczęśliwa. Osiem lat temu w Pragelato – dokładnie w 33. rocznicę zdobycia przez Wojciecha Fortunę złotego medalu olimpijskiego – po raz pierwszy w życiu punktował w Pucharze Świata (był 7.). Wyprzedził wtedy samego Adama Małysza. W 2006 roku w tej samej miejscowości Stoch razem z reprezentacją Polski zajął piąte miejsce na Igrzyskach Olimpijskich. Natomiast w samym Predazzo wygrał w lutym ubiegłego roku, kiedy na skoczni Trampolino Dal Ben skończył aż 131,5 m. (rekord, 136 m., należy do Małysza).
Blisko sukcesu było już podczas pierwszego konkursu na obiekcie HS 106. Polak po pierwszej serii był drugi, ale po zepsutym finałowym skoku spadł na ósme miejsce. Tym razem się udało. Chciałoby się powiedzieć „w końcu”, bo oprócz poprzedniego konkursu również cztery lata temu w Libercu niewiele zabrakło do sukcesu naszego skoczka.
Złoty medal Stocha jest dziesiątym na mistrzostwach świata zdobytym przez Polaka – wcześniej srebro wygrywali Stanisław Marusarza (1938) i Antoni Łaciak (1962), brąz zdobył Stanisław Gąsienica Daniela (1970), a aż sześć krążków (cztery złota, srebro i brąz) Adam Małysz.
Poszukiwanie następcy naszego mistrza trwało właściwie od 2004 roku. Wtedy mistrzostwo świata juniorów zdobył w norweskim Strynie Mateusz Rutkowski, który jednak porównań do Małysza nie udźwignął. Po Rutkowskim to miano odziedziczyło kilku kolejnych skoczków, ale zasłużył na nie wyłącznie jeden – Stoch. Pierwsze pucharowe zwycięstwo Stoch odniósł 23 stycznia 2011 w Zakopanem. Co ciekawe był to pierwszy triumf polskiego skoczka narciarskiego w Pucharze Świata – nie licząc wyników Małysza – od… 12 stycznia 1986 roku, czyli od 25 lat, i wygranej Piotra Fijasa w czechosłowackim Libercu. Później w Pucharze Świata wygrywał także w Klingenthal, Planicy, Predazzo i po raz kolejny w Zakopanem. W mistrzostwach Polski regularnie zajmuje miejsca na podium od 2005 roku. Do tej pory wyskakał sześć złotych medali, pięć sreber i dwa brązy. Od dwóch lat na krajowym podwórku nie ma sobie równych.
Stoch mówi po angielsku i niemiecku. Tego ostatniego języka nauczył się od austriackiego trenera Heinza Kuttina, z którym pracował w kadrze B. Po zakończeniu kariery chce być trenerem. W Zakopanem ukończył Zespół Szkół Mistrzostwa Sportowego, a następnie został magistrem wychowania fizycznego na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Kariery szkoleniowej życzył mu także ksiądz Edward Pień. „Obyś już wkrótce został trenerem takiej wesołej, dużej grupki skoczków - twoich dzieci” – mówił podczas ślubu Stocha kapelan polskich sportowców.
Sam Stoch twierdzi, że wbrew obiegowej opinii, że skoczek po ślubie skacze o 10 metrów bliżej, jemu zmiana stanu cywilnego dodała skrzydeł. Odkąd latem 2010 roku ożenił się z fotografką Ewą Bilan, na stałe zagościł w czołówce Pucharu Świata. Zresztą, para poznała się właśnie podczas zawodów PŚ – w 2006 roku w słoweńskiej Planicy. Ceremonia odbyła się w kościele Paulinów na Bachledówce we wsi Czerwienne pod Zakopanem, ale zabrakło jednego z najważniejszych gości – Adama Małysza. On, razem z Maciejem Kotem, Krzysztofem Miętusem i Dawidem Kubackim w tym samym czasie startowali w Letnim Grand Prix i sprawili Stochowi miły prezent – wygrali konkurs drużynowy w Hinterzarten.
Teraz Stoch chciał zrobić prezent – sobie, żonie Ewie, kolegom z reprezentacji i nam wszystkim. Na złoty medal mistrzostw świata w skokach narciarskich czekaliśmy już od 2007 roku. I w końcu się udało!