Ma dopiero 18 lat, a jego życie już teraz może posłużyć za scenariusz do filmu. Genialne dziecko polskich skoków narciarskich. Już jako 10-latek przeskoczył Wielką Krokiew. Potem kolejne sukcesy, ale także tajemnicza choroba oczu, którą ukrywał przed całym światem. Przewracał się, bo nie wiedział, kiedy zbliża się ziemia. Przez parę lat nie było o nim słychać. Teraz powrócił. Ma specjalne amerykańskie soczewki. I wicemistrzostwo świata juniorów, które zdobył w czwartek w Libercu.
Dwa, trzy lata temu w Zakopanem przechodzi rutynowe badanie wzroku. - Jaką tu widzisz literę? - pyta okulistka. - B - odpowiada z pełnym przekonaniem Klimek. - A dalej? - C, E, H, D - wymienia z pełnym przekonaniem skoczek narciarski, który porównywany jest do Adama Małysza.
Nie widzi sygnału, nie widzi linii, upada
Po badaniu idzie na trening. Trener daje mu sygnał do startu. Klimek nie widzi. Ale w końcu rusza, odbija się. Nie widzi linii na buli, nie wie więc, kiedy przygotować się do lądowania. Albo szczęśliwie udaje mu się ustać, albo upada. Najczęściej na brzuch. Wszystko przez to, że Klimek ma poważny problem ze wzrokiem. Problem, grożący zniszczeniem rogówki. Postanawia o tym nikomu nie mówić.
- Pewnie mi pan nie uwierzy, ale nie miałem o tym pojęcia. Zresztą nikt o tym nie wiedział. Bo ile on był w tym domu, tyle co dwa czy trzy dni. Przyjeżdżał z jakiegoś obozu, rzucał te swoje rzeczy, żeby mamusia wyprała i myk do kolegów albo jakieś tam swoje sprawy załatwiać - mówi w rozmowie z naTemat ojciec zawodnika Krzysztof Murańka. A chwilę potem dodaje: - Trenerzy to w końcu zauważyli. Zobaczyli, że chłopak wcześniej się nie przewracał, a tutaj przelatywał jak Mazoch i lądował jak Mazoch (czeski skoczek, który mało co nie zabił się swego czasu na Wielkiej Krokwi - red.). I w końcu wysłali go do kliniki okulistycznej, gdzie wszystko wyszło na jaw. Wcześniej synek wszystko ukrywał. Wie pan, jak przechodził wcześniejsze badania? Uczył się literek i cyferek na pamięć.
- Gani go pan za to? - pytam.
- Nie, nie ganię. Inna rzecz, że ta sprawa powinna była wyjść wcześniej.
Murańka udziela wywiadu:
Złamana noga, wybity obojczyk, krew
Klimek pochodzi z wielodzietnej rodziny. Ma czterech braci i dwie siostry. Wszyscy chłopcy próbowali skakać, ale pozostali nie wytrzymali. Jeden złamał nogę, drugi wybił obojczyk, a trzeci przeleciał kiedyś na skoczni przez głowę i poranił twarz do krwi. Klimek - choć najmłodszy - wytrwał, ale i jemu nie było łatwo.
Początki Klimka Murańki
(fragment tekstu ze strony internetowej):
Już od wczesnego dzieciństwa Klimek, podobnie jak jego rodzeństwo, interesował się sportem. Sportową pasję odziedziczył po ojcu, Krzysztofie Murańka, który przez wiele lat był zawodnikiem polskiej czołówki w kombinacji norweskiej oraz w biatlonie.
Przez długi czas Klimek ocierał się o przeróżne zimowe konkurencje, do których zaliczyć możemy: kombinację norweską, łyżwiarstwo, narciarstwo biegowe, snowboard, kombinację alpejską i oczywiście skoki narciarskie.
Dziś jest wspierany przez swoje rodzeństwo. Gdy na swoim fanpejdżu opublikował zdjęcie z drugiego stopnia podium w Libercu, siostra Asia, skomentowała: "Gratulacje brat!". Zresztą już sam adres państwa Murańków jest symboliczny. Zakopane, Droga do Walczaków 46. Rodzice oferują pokoje gościnne. Można przyjechać, nocować i posłuchać opowieści pana Krzysztofa.
A te są bardzo ciekawe. Bo jest o czym opowiadać. 10-letni Klimek przeskoczył Wielką Krokiew, lądując na 135. metrze. Wówczas o jego istnieniu dowiedziała się cała Polska. Bogdan Rymanowski w "Faktach" opowiadał o dzieciaku, młodszym o 17 lat od Adama Małysza, który skacze dużo dalej niż Orzeł z Wisły w jego wieku.
Materiał "Faktów" o Murańce:
Ci ludzie to osły i zazdrośnicy
Krzysztof Murańka chciał, by syn poszedł za ciosem i dokonał historycznych wyczynów, o co dziś niektórzy mają do niego pretensje. - Ale przecież każdy rodzić chce, by było jak najpiękniej. Pan by nie chciał, jakby miał tak zdolnego syna? Klimek w wieku 12 lat stał na podium mistrzostw Polski, kiedyś prowadził po pierwszej serii, trzy razy był mistrzem świata dzieciaków, bił chłopaków starszych o 5-6 lat - broni się ojciec skoczka.
Ale zaznacza też, że niczego nie robił na siłę. Nie był żadnym despotą, co niektórzy zdają się sugerować. - To nie było tak, że ja chłopaka w różne miejsca pędziłem. Po prostu robiłem wszystko, by się rozwijał. Poświęcałem się. Wychodziłem z pracy, by Klimka odebrać. Zamawiałem taksówkę, by dzieciak nie złapał przeziębienia na mrozie. A ci ludzie, których pan mówi? To są osły, niech pan tak to napisze. Osły, które nie wiedzą nic o skakaniu. Nic! Wie pan, co robi dziś Klimek? Przychodzi, przybija mi piątkę, mówi: "dziękuję". A ja nie przejmuję się tymi zazdrośnikami.
Latał we mgle, teraz ma soczewki
Dziś o Klimku znów jest głośno. Do skakania na wysokim poziomie mógł wrócić wcześniej, gdyby nie ukrywał problemów ze wzrokiem. On prowadził samochód, nawet w nocy, prawie nic nie widząc. Niemiecka gazeta "Der Spiegel" opisała jego losy w artykule "Lot we mgle". Tomasz Kalemba w tekście na Onecie wspomina wypowiedź skoczka z tamtego tekstu: "Paradoksalnie moja choroba pomogła mi. Nauczyłem się skakać, nie widząc praktycznie nic". Teraz Klimek jest już po laserowych zabiegach. Chodzi w specjalnych soczewkach, które sprowadzono mu z USA.
Murańka, w rozmowie z serwisem gwizdek24.se.pl:
Już mi wszystko wolno. Jestem przywrócony do życia. Chodzę wyprostowany, z głową do góry. Wszystko widzę dobrze i ostro. Wstąpił we mnie nowy duch. Gdy patrzyłem na góry, wszystkie szczyty zlewały mi się w jedno. A lasy to po prostu była wielka plama. Byłem w dziwnym świecie. A teraz widzę tak dobrze, że dziwię się, jak mogłem wtedy funkcjonować. CZYTAJ WIĘCEJ
Po świetnych występach w Pucharze Kontynentalnym pojechał na początku tego sezonu na Puchar Świata do Engelbergu. Udało mu się wejść do drugiej serii, był 28. Podobnie jak w Obersdorfie w czasie Turnieju Czterech Skoczni. Później mieliśmy konkursy w Polsce. Najpierw Wisła, potem Zakopane. Murańce nie wyszło, a był w świetnej formie. - Psychika mu siadła. Na treningach był niesamowity. Z belek, z których potem puszczano najlepszych, osiągał po 130 metrów. Na zawodach lądował 20 metrów wcześniej. Analizowałem na wideo te jego skoki. Klimek za bardzo chciał. Dużo za wcześnie się odbijał, a w locie miał złą parabolę - opowiada Krzysztof Murańka.
Mleczniak. Młodziak
Przed szczęśliwymi mistrzostwami świata Klimek był na obozie. Trenerzy długo z nim rozmawiali. "Popatrz chłopaku, od siedmiu lat jesteś w polskiej czołówce, na mistrzostwach kraju walczyłeś z Małyszem. Przecież ty masz silną psychikę, nigdy wcześniej nie byłeś zdołowany. Uwierz, a z Liberca przywieziesz medal". Skoczek uwierzył. I sięgnął po srebro.
Murańka skacze 200 metrów w Planicy:
Wróćmy do materiału "Faktów TVN" z 2004 roku. Gdy Rymanowski zaczynał prezentować materiał, w tle widać było zdjęcie blondwłosego chłopca i podpis: "Mały Małysz". No właśnie, jak to jest z tym Murańką? Jakie ma możliwości? Ojciec skoczka przekonuje, że jeszcze przez rok będzie różnie. Górki i dołki. Taki wiek. Klimek do niedawna był niższy o głowę od swoich rówieśników, a teraz, w ciągu zaledwie 12 miesięcy, urósł 27 centymetrów. I to on patrzy na nich z góry. Mleczniak, młodziak - tak w Zakopanem mówi się na takich jak on.
On jest jak matka - nie pali, nie pije Gdy powiedziałem koledze z redakcji, że piszę tekst o Murańce, ten zasugerował, że może z nim być jak z Mateuszem Rutkowskim. Przypomnijmy - Rutkowski został swego czasu mistrzem świata juniorów, a potem to wszystko zawróciło mu w głowie. Sława, uciechy życia, alkohol. Pan Krzysztof: - Nic z tych rzeczy. Mogę pana zapewnić, że Klimek nie ruszy w długą. On jest jak matka, która nigdy papierosa nie miała w ustach. I nigdy nie piła wódki.
W przyszłym roku w Soczi jeszcze raczej igrzysk nie wygra. Ale cztery lata później? Czemu nie. Ojciec nie powie tego wprost, ale to jest największe marzenie. Olimpijskie złoto. Dorównanie Wojciechowi Fortunie, który w 1976 roku w Sapporo niespodziewanie pokonał wszystkich rywali. I osiągnięcie tego, czego nie dokonał w swojej karierze Adam Małysz.
Krzysztof Murańka, na koniec: - Adaś przeskoczył największe góry na świecie. Klimek mu nie dorówna, bo to niemożliwe. Nie będzie drugim Małyszem. Ale może być mistrzem olimpijskim. Będę się o to modlił. Powinna wysłuchać.