Bartosz Błyskal zginął podczas obławy na Grzegorza Borysa. Są nowe informacje
redakcja naTemat
14 listopada 2023, 13:49·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 listopada 2023, 13:49
Początek poszukiwań zwłok Grzegorza Borysa w zbiorniku wodnym Lepusz w Gdyni był tragiczny. Po zejściu pod wodę wypadkowi uległ 27-letni nurek ze Specjalistycznej Grupy Wodno-Nurkowej Komendy Miejskiej PSP w Gdańsku. Choć Bartosz Błyskal szybko otrzymał pomoc medyczną, jego życia nie udało się uratować i zmarł po przewiezieniu do szpitala. Teraz ujawniono nowe informacje w tej sprawie.
Reklama.
Reklama.
Jak pierwszy podał trójmiejski reporter Radia ZET Maciej Bąk, Komendant Miejski Straży Pożarnej w Gdańsku st. bryg. Romuald Pituła miał podjąć decyzję o powołaniu specjalnej komisji, która zajmie się wyjaśnieniem tego, dlaczego sekc. Bartosz Błyskal zginął podczas akcji w zbiorniku wodnym Lepusz w Gdyni.
Eksperci na pierwszym posiedzeniu mają zebrać się już 15 listopada. Z ustaleń Bąka wynika, że członkowie komisji mają ustalić, "czy podczas poszukiwań mogło dojść do naruszenia przepisów o BHP i o wykonywaniu prac podwodnych".
Tragedia podczas obławy na Grzegorza Borysa. Zginął młody strażak
Na przełomie października i listopada nagle zawężono obszar poszukiwań do zaledwie dwóch hektarach w okolicach Źródła Marii i zbiornika wodnego Lepusz w Gdyni. 1 listopada 2023 roku wstępne podejście do poszukiwania ciała Borysa na dnie tego specyficznego stawu skończyło się tragicznie dla biorącego udział w akcji nurka PSP sekc. Bartosza Błyskala.
Jak zginął Bartosz Błyskal? Na dno Lepusza zszedł tylko z kabloliną, lepszy sprzęt był w naprawie
Z wcześniejszych ustaleń wspomnianego Radia ZET dowiedzieliśmy się natomiast, że jedynym zabezpieczeniem awaryjnym, jakim miał pod wodą dysponować Błyskal była tzw. kablolina. To podstawowe narzędzie, którego działanie polega na tym, że w razie niebezpieczeństwa nurek pociąga za linę, ale jego partnerzy na lądzie nie wiedzą dokładnie, co się dzieje.
Nowoczesne służby używają dzisiaj centrali łączności podwodnej, która daje nurkowi znacznie więcej bezpieczeństwa. W gdańskiej jednostce PSP taki sprzęt w okresie obławy na Grzegorza Borysa miał być jednak zepsuty i od tygodni znajdować się w naprawie.