Antyki, biżuteria, rzeźba i koncerty – w Sopocie rusza Sopotello, czyli pchli targ z artystycznym zacięciem, wzorowany na słynnym londyńskim targowisku staroci przy Portobello Road. – Zależy nam, aby wspierać miejscowych artystów, ale jednocześnie wyjść naprzeciw oczekiwaniom lokalnej społeczności Sopotu – mówią organizatorzy.
Artystyczne pchle targi, na których nie tylko można kupić antyki, biżuterię czy ubrania z second handu, ale także posłuchać muzyki, skorzystać z usług krawca, albo zrobić sobie tatuaż, na całym świecie przyciągają tłumy miejscowych i turystów. Wielu urzeka ich unikalna atmosfera i możliwość swobodnego kontaktu (no i oczywiście targowania się) z lokalnym sprzedawcą, rzemieślnikiem, czy artystą, tak daleka od sterylnego blichtru centrów handlowych.
Od Londynu po Brukselę
– Antyki, starocie, aparaty fotograficzne, płyty, sztućce, obrazki, kije golfowe i wiele innych rzeczy – wspomina swoją wizytę na słynnej Portobello Road w Londynie Daria. Ten największy targ antyków w Wielkiej Brytanii powstał w XIX wieku jako miejsce, gdzie handlowało się przede wszystkim jedzeniem. Jednak od początku lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia w każdy sobotni poranek zaczęli zbierać się tam liczni handlarze starociami. Uwieczniony w wielu filmach i piosenkach Portobello do dziś inspiruje swoją “bohemiarską” otoczką, na którą poza targiem składają się liczne lokalne puby i restauracje.
Czytaj też:Pchle targi. Na zachodzie wciąż bardzo popularne, w Polsce przeniosły się do internetu
W krajach zachodniej Europy podobnych miejsc jest znacznie więcej, i choć sławą i “artystyczną” aurą nie dorównują Portobello, również cieszą się dużą popularnością. Wystarczy wspomnieć ”Les Puces” przy Porte de Clignancourt w Paryżu, uznawany za największy pchli targ na świecie. Zajmujący niemal siedem hektarów obiekt co tydzień przyciąga ok. 150 000 tysięcy klientów, a dookoła stoisk zajmowanych przez profesjonalnych handlarzy antykami kwitnie drobny handel najróżniejszymi towarami: od rękodzieła po chińską odzież.
Swoje targi staroci ma też np. Bruksela. – Przy Place du Sablon handluje się głównie stylowymi antykami, które swoje kosztują. Zaparkowane dookoła auta i eleganckie sklepy potwierdzają, że bywają tam raczej ludzie zamożni. Nie znajdziesz tam raczej rzeczy w klimacie vintage, na które polują młodzi ludzie – opowiada Natalie, studentka mieszkająca w stolicy Belgii.
Natalie przyznaje, że bardziej odpowiada jest “prawdziwy” pchli targ przy Place du Jeu de Balle. – Spotkasz tam najróżniejszych ludzi: turystów, dzieciaki, biednych i bogatych. Wszyscy gromadzą się na niewielkim placu w poszukiwaniu zagubionych w tonie staroci skarbów – mówi Natalie.
– Ale spodziewaj się, że możesz pobrudzić sobie ręce, przekopując się przez sterty bezużytecznych rupieci, często zwiezionych hurtem z domów zmarłych niedawno starszych pań – ostrzega. Pchli targ ma też coś dla tych, którzy przychodzą z pustymi kieszeniami: gdy kupcy zwijają swoje stoiska, pozostawiają na miejscu część mniej wartościowego towaru. Ten, kto będzie szybszy od służb oczyszczania miasta, ma szansę na zdobyć jakiś stary bibelot zupełnie za darmo.
Pchli targ a sprawa polska
Oczywiście pchle targi działają także w Polsce: słynne jest np. warszawskie Koło czy poznańskia Stara Rzeźnia. W ostatnim czasie rośnie też zainteresowanie mniejszymi, lokalnymi inicjatywami w stylu sąsiedzkich giełd i “garażówek”.
W ten nurt postanowiła wpisać się także Sopot Art Fundacja, która wzorując się na słynnym londyńskim targu, zabiega o stworzenie Sopotello, czyli dostępnego dla wszystkich targowiska z wyraźnym artystycznym sznytem.
– Zależy nam na tym, aby z jednej strony wspierać miejscowych artystów, studentów ASP i szerzej, środowisko trójmiejskiej bohemy, ale jednocześnie wyjść naprzeciw oczekiwaniom lokalnej społeczności Sopotu – mówi Łukasz Matusik – rzecznik prasowy Sopot Art Fundacja. Podkreśla, że rdzeniem inicjatywy mają być stoiska malarzy, rzeźbiarzy, czy rysowników, a także specjalnie przygotowana scena, na której będą mogły odbywać się np. koncerty.
– Chcemy jednak, aby na targu swoje miejsce znaleźli także mieszkańcy Trójmiasta, którzy będą mogli tam za drobną opłatą sprzedawać antyki i starocie, znalezione w swoich piwnicach, na strychach i pawlaczach – mówi Matusik.
Dodaje, że inspiracją dla inicjatywy są typowe targi miejskie, na których mieszkańcy mogą nie tylko handlować, ale i odpocząć i po prostu miło spędzić czas. Łukasz Matusik twierdzi, że na inicjatywę fundacji przychylnie spoglądają władze miasta, a pierwsza edycja targów miałaby odbyć się już w kwietniu.
Sztuka czy handel?
Czy takie pomysły jak Sopotello wpiszą się na trwałe w krajobraz polskich miast? Czy rzeczywiście ich “artystyczna otoczka” da szansą na promocję miejscowych twórców? Dr Mikołaj Iwański, ekonomista zajmujący się rynkiem sztuki, podkreśla, że tego typu inicjatyw nie należy oceniać w perspektywie typowej działalności artystycznej.
– Pamiętajmy, że na pchlich targach handluje się antykami i przedmiotami dekoracyjnymi. Z dziełami sztuki często nie ma to zbyt wiele wspólnego. Nie dorabiajmy takim inicjatywom na siłę “artystycznej otoczki” – mówi Iwański. Przyznaje jednak, że podobne pomysły mają swoje dobry strony: – Na pewno lepiej jest, gdy mieszkańcy spędzają swój wolny czas na lokalnych targach na świeżym powietrzu, spotykając się ze swoimi sąsiadami, niż gdyby mieli odwiedzać w tym czasie centra handlowe – kwituje Iwański.
W Krakowie pchle targi w każdy weekend organizowane są na Placu Nowym i Placu Żydowskim na Kazimierzu. W Gdańsku stałym punktem wakacji jest Jarmark św. Dominika (na przełomie lipca i sierpnia), a Bytom gości targi staroci w każdą pierwszą sobotę miesiąca. W Poznaniu zaś co tydzień odwiedzić można bazar przy ul. Garbary. CZYTAJ WIĘCEJ
Janusz Kupcewicz-Szwoch
dyrektor sopockiego Zakładu Oczyszczania Miasta, właściciela rynku
Z przyjemnością przyjmiemy każdego, kto będzie miał pomysł na zagospodarowanie targowiska poza dniami targowymi. Pomysł taki miała właśnie fundacja, która się do nas zgłosiła CZYTAJ WIĘCEJ