Minister transportu Sławomir Nowak
Minister transportu Sławomir Nowak Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Reklama.
Nowak ogłosił, że w związku z katastrofą pod Szczekocinami w kieleckim oddziale PKP PLK odsunięto od pracy osiem osób. Niewykluczone, że w ich sprawie złożone zostaną wnioski do prokuratury. Minister podkreślił, że tragiczne w skutkach błędy dyżurnych z posterunków Starzyny i Sprowa nie powinny rzucać cienia na pracę wszystkich dyżurnych ruchu kolejowego. - Mimo tego, że główną i bezpośrednią przyczyną katastrofy pod Szczekocinami był błąd dyżurnych ruchu, chcę bardzo wyraźnie to powiedzieć i podkreślić, że nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Nie zgadzam się na obarczanie winą wszystkich dyżurnych ruchu, którzy rzetelnie i profesjonalnie wykonują codziennie swoje obowiązki - zaznaczył Nowak.

Zobacz też:
Nasz news: Pociąg wjechał na niewłaściwy tor już dzień przed katastrofą
Szef resortu transportu powiedział również, że będzie bronił etosu kolejarza, walcząc jednocześnie ze wszystkimi nieprawidłowościami, do jakich może dochodzić na kolei, choć ma nadzieję, że przeszły już one do przeszłości - Liczę na to - i są liczne przykłady tego - że ten proceder, który przez wiele lat miał miejsce na kolei - zamiatania, ukrywania różnych incydentów pod dywan - że to się skończyło - oznajmił Nowak.
Minister przypomniał, że po katastrofie pod Szczekocinami na poprawę bezpieczeństwa na kolei przeznaczono 800 mln złotych - zmodernizowano m.in. infrastrukturę, przeprowadzono szkolenia oraz kontrole, wydano instrukcje mające ujednolicić przepisy. Nowak zapowiedział, że opracowany zostanie projekt ustawy o czasie pracy maszynistów. Już wprowadzono natomiast regulacje zabraniające maszynistom prowadzenia rozmów telefonicznych podczas kierowania składem oraz zakaz oglądania telewizji przez kontrolerów ruchu w czasie pracy.
Raport: Błędy popełnili też maszyniści
Przedstawiony przez Państwową Komisję Badania Wypadków Kolejowych raport mówi m.in., że dyżurny ruchu z posterunku Starzyny skierował pociąg InterRegio, który jechał w kierunku Krakowa, na niewłaściwy tor. Nie skontrolował również położenia dwóch rozjazdów, choć powinien był to zrobić. Dyżurna z posterunku Sprowa skierowała zaś pociąg jadący w kierunku Warszawy na zajęty tor oraz nie zaalarmowała przez radio załóg pociągów, mimo że nie była pewna, czy posterunek Starzyny w prawidłowy sposób wyprawił skład InterRegio. Błędów nie uniknęli również sami maszyniści, którzy kontynuowali jazdę, chociaż nie otrzymali właściwych sygnałów. Odpowiedzialność za katastrofę ponoszą też Polskie Linie Kolejowe, ponieważ nie zapewniały personelowi odpowiednich szkoleń.
Źródło: Polskie Radio