Katarzyna Nosowska podsumowała aferę z Derpieński. "To mnie dotknęło"
Katarzyna Nosowska podsumowała aferę z Derpieński. "To mnie dotknęło" Fot. PIOTR DZIURMAN/REPORTER; Boyer David/ABACA/Abaca/East News

Katarzyna Nosowska to uznana polska piosenkarka aktywna także na portalach społecznościowych i autorka książek. W ostatnim epizodzie podcastu "WojewódzkiKędzierski" artystka omówiła szeroko komentowaną sprawę afery z Caroline Derpieński. Kilka miesięcy temu nagrała filmiki, w których miała parodiować kontrowersyjną celebrytkę.

REKLAMA

Katarzyna Nosowska podsumowała aferę z Derpieński. "To mnie dotknęło"

Katarzyna Nosowska gościła w najnowszym odcinku podcastu Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Na początku lipca wokalistka nagrała filmiki, w których reklamowała napoje roślinne.

Zrobiła to z dozą humoru, wcielając się w "Kate Nosauski". Internauci stwierdzili, że to parodia Caroline Derpienski. Zresztą sama celebrytka poczuła się dotknięta, reagując ostro na owe nagrania.

Kuba Wojewódzki nie ominął tego tematu w rozmowie z wokalistką. Był ciekaw tego, czy Nosowska odczuła skutki "dramy".

To mnie dotknęło i trwało to wrażenie z półtorej doby. To jest bardzo krótko – odpowiedziała artystka, która ostatnio wydała swoją trzecią książkę pt. "Nie mylić z miłością". – Nie byłam wystarczająco precyzyjna, żeby ktoś nie mógł mi zarzucić rzeczy, które są całkowicie poza moim spektrum zainteresowań ludzkich – wyjaśniła.

Kędzierski wówczas zauważył, że obecnie musimy być bardziej ostrożni, rozważając trzykrotnie nasze słowa przed wypowiedzeniem ich, ponieważ liczba osób, które mogą poczuć się dotknięte, rośnie.

– Uważam, że to doświadczenie było bardzo cenne. Doświadczyłam niezrozumienia. Miałam poczucie bezradności – oznajmiła Nosowska.

Później w rozmowie Wojewódzki podniósł kwestię, czy w kontekście tego żartu, ona jest odpowiedzialna tylko za swoje działania, a nie za to, jak inni to interpretują.

– Jeżeli ktoś mówi, że jestem hejterem, to nie chcę być tak interpretowana, bo nie jestem. Ze wszystkich możliwych reakcji na ten żarcik, tylko to mnie dotknęło – wytłumaczyła.

Gospodarze zapytali Nosowską, czy istnieje prawdopodobieństwo na to, że kiedyś stanie oko w oko z Caroline Derpienski. – Nie sądzę, żeby ona przebywała tam, gdzie ja głównie przebywam, czyli u mnie w domu – powiedziała wokalistka.

Kończąc wątek, Nosowska stwierdziła, że sytuacja zmierza w nieodpowiednim kierunku i ludzie powinni rozwijać się inaczej. – Któregoś dnia gorzko zapłaczemy, że wybraliśmy taką metodę na funkcjonowanie – podsumowała.

Derpienski zapewniła, że pozwie Danone na miliony złotych. Na czym stanęło?

Celebrytka wściekła się na parodiującą ją reklamę napojów od Danone. Na jej Instagramie pojawił się komunikat z oświadczeniem. Ogłosiła, że powierzyła sprawę reklamy Nosowskiej swojemu pełnomocnikowi. Zapewniła, że "jeszcze dziś ma on zwrócić się pisemnie do firmy Danone ze stosownym zawiadomieniem i wezwaniem".

"Naszym zdaniem reklama Danone, trafiająca także do osób nieletnich, daleko wykracza poza sferę dozwolonej satyry i konwencji żartu; narusza moje dobra osobiste, stanowi przejaw hejtu, nienawiści oraz gaslightingu" – mogliśmy przeczytać.

Na koniec Caroline Derpienski zadeklarowała, że będzie ubiegać się o ogromną kwotę. "Zamierzam dochodzić przeprosin i zadośćuczynienia w formie rekompensaty pieniężnej w kwocie 50 mln zł z przeznaczeniem na wskazany przeze mnie cel społeczny" – napisała i podziękowała tym, którzy ją wspierają.

Minęły cztery miesiące. Redakcja portalu "Wirtualne Media" skontaktowała się z Derpienski i Danone. Celebrytka nie odpisała, a koncern poinformował, że nie otrzymał pozwu. – Nic się w tym temacie nie zmieniło – przekazała Martyna Węgrzyn, kierowniczka działu komunikacji zewnętrznej i rzeczniczka prasowa Danone Polska.

Warto dodać, że spoty dalej są na instagramowym profilu Katarzyny Nosowskiej, więc piosenkarka też się nie przestraszyła gróźb celebrytki.