Wrocław wstrząśnięty tym, co wydarzyło się w weekend. Nie żyją dwie osoby
redakcja naTemat
27 listopada 2023, 11:15·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 27 listopada 2023, 11:15
Tragicznie zakończył się miniony weekend we Wrocławiu. Stolica Dolnego Śląska jest wstrząśnięta okolicznościami śmierci dwóch osób, których strażakom nie udało się uratować z pożaru mieszkania przy ul. Siemieńskiego w dzielnicy Kleczków.
Reklama.
Reklama.
Do tragedii we Wrocławiu doszło w niedzielny poranek. W jednej ze starych kamienic w dzielnicy Kleczków wybuchł pożar. Szybko przyjął on łatwo zauważalne rozmiary, w związku z czym okoliczni mieszkańcy wezwali służby ratunkowe.
Aż pięć zastępów wrocławskiej straży pożarnej na miejscu pojawiło się już o godz. 8:41. Po opanowaniu zagrożenia udało się ewakuować z płonącego mieszkania dwie osoby. Niestety, wysiłki strażaków i ratowników medycznych nic nie dały. Ostatecznie przybyły na miejsce tragedii lekarz musiał stwierdzić zgon obu poszkodowanych.
Jak informują teraz lokalne media ze stolicy Dolnego Śląska, ofiary pożaru w kamienicy przy ul. Siemieńskiego we Wrocławiu to seniorzy w wieku 60 i 70 lat. O swego rodzaju cudzie mogą tymczasem mówić ich sąsiedzi. Pożar na Kleczkowie okazał się mieć taki przebieg, iż nie wymusił ewakuacji całej nieruchomości.
Teraz sprawą tego, co wydarzyło się w niedzielny poranek, zajmują się wrocławscy śledczy z policji i prokuratury. Ich zadaniem jest ustalenie przyczyn, przebiegu i ewentualnych sprawców zaprószenia ognia.
Jesień i zima wciąż "sezonem pożarowym" w Polsce
Jak wielokrotnie wspominaliśmy w naTemat.pl w minionych latach, okres jesienno-zimowy niestety wciąż jest w Polsce "sezonem pożarowym". Powodem wielu tragicznych w skutkach wydarzeń są przestarzałe metody ogrzewania nadwiślańskich domów lub zła wentylacja.
Przypomnijmy, że już na początku listopada tego roku Zakopanem wstrząsnął pożar Domu Doktora. Tam na całe szczęście nie było ofiar śmiertelnych, ale straty dla zakopiańskiej kultury i sztuki okazały się niepowetowane. Ogień trawiący drewnianą konstrukcję 1898 roku musiało gasić aż czternaście zastępów straży pożarnej.