Sztuka często jest kontrowersja, ale zwykle w sposób zamierzony przez twórcę. W przypadku Zachęty jest odwrotnie. Kuratorem "Pejzażu malarstwa polskiego" jest równocześnie dyrektor tejże galerii - dr Janusz Janowski. Malarz, muzyk, ale i przeciwnik "ideologii LGBT" (nazwał ją "antyludzką") czy były współprowadzący program Republika Sztuki emitowany w prawicowej Telewizji Republika.
W 2022 objął tę funkcję z nadania ministra Piotra Glińskiego. To kolejna po CSW Zamek Ujazdowski i Muzeum Narodowym instytucja kultury przejęta przez PiS. W Zachęcie zmieniła się kadra i kierunek artystyczny. Połowa pracowników odeszła, bo np. zniechęciły ich "wystawy niegdysiejszych twórców przykościelnych". O co poszło tym razem?
Od 17 listopada w Zachęcie możemy podziwiać wystawę "Pejzaż malarstwa polskiego". Ekspozycja obejmuje "ponad 200 dzieł autorstwa 140 malarzy reprezentujących wszystkie aktualne nurty od realizmu i figuracji po abstrakcyjną sztukę bezprzedmiotową oraz obiekty".
Wydawać się mogło, że wystawa jest na tyle bezpieczna tematycznie, że nie będzie afery, a jednak. Część artystów wystosowała list do dyrektora Zachęty. Między wierszami możemy przeczytać, że nie zostali oni poinformowani (podobna sytuacja była też w CSW), że ich prace zostaną wystawione w tej galerii.
Ze zdziwieniem przyjęliśmy docierające do nas informacje, że nasze prace mają zostać wyeksponowane na wystawie Pejzaż malarstwa polskiego, której jest Pan kuratorem i której otwarcie planowane jest na 17 listopada br. w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki. Prosimy o przyjęcie do wiadomości, że nie ma naszej zgody na ekspozycję naszych prac w ramach wyżej wymienionego przedsięwzięcia w kierowanej przez Pana instytucji.
Powołują się na prawo autorskie, które daje im prawo "nadzoru nad wykorzystaniem dzieła oraz prawo do tego, aby dzieło było wykorzystywane rzetelnie". Pod listem podpisali się: Tomasz Ciecierski, Agata Bogacka, Jan Dobkowski, Łukasz Korolkiewicz, Marcin Maciejowski, Magdalena Moskwa, Wilhelm Sasnal, Marek Sobczyk, Paweł Susid i Leon Tarasewicz.
Pomimo sprzeciwu w liście (wysłano w przeddzień otwarcia wystawy) i osobiście (artyści i pracownicy zorganizowali manifestację, na której m.in. zaklejono nazwiska protestujących twórców), obrazy ww. malarek i malarzy wciąż można oglądać.
Kontrowersje wywołuje też sam dobór i umiejscowienie dzieł. Oprócz prac jednych z najwybitniejszych współczesnych twórców (np. ci podpisani pod listem) można obejrzeć i takie o dość wątpliwej jakości.
"Po wystawie 'Pejzaż malarstwa polskiego' w Zachęcie można odnieść wrażenie, że najważniejsze co się polskiej sztuce wydarzyło to rodzina Czwartosów. Malarzy z tej słynnej rodziny, o której dotąd nie wiedziałem nic, jest chyba ze czterech, w tym ten jeden Ignacy, który pojedzie za rok na Biennale w Wenecji – informuje magazyn "Mint" na Instagramie.
Wyjaśnię, że Ignacy Czwartos nazywany jest "prawicowym Wilhelmem Sasnalem". "Poza tym można zobaczyć, że ktoś kiedyś wpadł na pomysł, by namalować Matkę Boską otoczoną gwiazdkami flagi Unii Europejskiej. Ale kudos dla Zachęty za queerowanie kleru i obraz księdza rzygającego tęczą!" – czytamy dalej.
Naczelny tego magazynu, Aleksander Hudzik stwierdził ponadto, że zobaczył na niej tyle "złych obrazów", że tytuł wystawy odbiera jako "żart". Ponadto zostały rozwieszone na oko i bez pomysłu. "Obrazy i te dobre i te złe rozłożono tak, żeby pasowały do siebie kolorami" – stwierdził dziennikarz w wideo poniżej.
Decyzja o tym, czy odwiedzić wystawę w Zachęcie pozostawiamy wam i waszemu sumieniu oraz poczuciu estetyki, ale równocześnie informujemy, że będzie otwarta do 25 lutego przyszłego.