– Rząd Donalda Tuska – jeśli chodzi o konstrukcję ministrów – jest w 100 proc. zamknięty – poinformował w poniedziałek na antenie Radia ZET Marcin Kierwiński. W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej zaznaczył oczywiście, że oficjalnie żadne nazwisko nie wypłynie, zanim składu swojego gabinetu osobiście nie ogłosi nowy premier.
Nieoficjalnie kolejne źródła potwierdzają jednak, iż sprawdzić mają się pojawiające od dłuższego czasu przecieki w sprawie obsady kluczowych resortów, których Tusk nie ma zamiaru oddawać koalicjantom. Mowa tu między innymi o Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
"Naturalnym kandydatem" do pokierowania MSZ w czasach, gdy trzeba odbudować relacje Polski z wieloma kluczowymi sojusznikami i zmierzyć się z wrogością Rosji oraz Białorusi, miał się okazać Radosław Sikorski. Na stanowisko szefa polskiej dyplomacji ma on powrócić po dziewięciu latach. Wcześniej 60-latek z Bydgoszczy był ministrem spraw zagranicznych w okresie 2007-14.
Później Sikorski krótko sprawował funkcję marszałka Sejmu. W wyborach parlamentarnych w 2015 roku w ogóle nie kandydował. Po czteroletniej przerwie na działalność w sektorze prywatnym wystartował dopiero w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku.
Mandat europosła Radosław Sikorski zdobył bez problemu. Jako kandydat Koalicji Europejskiej w okręgu wyborczym nr 2 uzyskał poparcie ponad 129 tys. wyborców – tym samym deklasując wszelkich rywali. Ze względu na doświadczenie i rozległe kontakty na świecie w PE natychmiast stał się on jedną z najbardziej wpływowych postaci.
Teraz Sikorski z obowiązkami w Brukseli i Strasburgu będzie musiał się jednak pożegnać. Przepisy o wykonywaniu mandatu europoselskiego zabraniają łączenia go z funkcją w rządzie lub parlamencie państwa członkowskiego Unii Europejskiej.
Wakat obejmuje kolejna osoba z największą liczbą głosów w danym okręgu. W przypadku wyników z OW 2 pojawia się tu jednak kolejny problem. W 2019 roku 84 tys. głosów mieszkańców województwa kujawsko-pomorskiego drugie miejsce dało... Krzysztofowi Brejzie, czyli świeżo wybranemu członkowi Sejmu X kadencji.
Wątpliwe, aby po zaledwie kilku tygodniach sprawowania mandatu poselskiego zdecydował się on na przenosiny do PE. Szczególnie że Brejza miejsce w gmachu przy Wiejskiej wywalczył sobie na cztery lata, a obecna kadencja europarlamentu kończy się wiosną przyszłego roku.
Wszystko wskazuje więc na to, że z politycznej emerytury wezwany zostanie Janusz Zemke. Z nieco ponad 53 tys. głosów to on jest osobą z kolejnym najwyższym poparciem na kujawsko-pomorskiej liście Koalicji Europejskiej. Taka sytuacja oznaczałaby dodatkowy łup powyborczy dla... Lewicy. Zemke w szerokim sojuszu partii demokratycznych reprezentował właśnie formację Włodzimierza Czarzastego.
W rozmowie z naTemat.pl Janusz Zemke wyjawia jednak, że jeszcze decyzji nie podjął i śpieszyć się z nią nie zamierza. – Wiążąco odpowiem, kiedy zostanę wezwany do przyjęcia mandatu. A ten temat pojawi się prawdopodobnie dopiero w styczniu – informuje 74-letni socjaldemokrata.
Procedura wygląda tak, że nowy rząd z udziałem Radosława Sikorskiego będzie w połowie grudnia. Potem przychodzi czas na podjęcie decyzji przez kolejną osobę z najwyższym wynikiem na liście, czyli Krzysztofa Brejzę. To zapewne też chwilę zajmie. Dopiero jeśli on rzeczywiście zechce zostać w Sejmie, ten problem będę mieć ja. I dopiero wówczas rozważę ostateczną decyzję.
Zemke nie zaprzecza, że jedną z kluczowych kwestii, które budzą jego wątpliwości, jest fakt, iż mandat europosła objąłby zimą, a już między 6 a 9 czerwca 2024 roku zaplanowane są nowe wybory do Parlamentu Europejskiego. – Zostaje więc kilka miesięcy pracy – zauważa polityk.
Gdyby w styczniu jego odpowiedź okazała się negatywna, następny w kolejce byłby związany z PO toruński samorządowiec i urzędnik Michał Korolonko. Jeśli i on nie chciałby przenosić się do PE na tak krótko, o przyjęcie mandatu zapytano by Anetę Jędrzejowską z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Albo jeszcze pięcioro pozostałych osób, które za jej plecami znalazły się na liście Koalicji Europejskiej.
W ciągu zaledwie kilku miesięcy w PE trudno wiele zdziałać, ale osoba, która przejmie mandat po Sikorskim, powinna znaleźć się w położeniu korzystnym zarówno finansowo, jak i politycznie. O bajecznych zarobkach europosłów w naTemat.pl rozpisywaliśmy się wielokrotnie. Natomiast późne wejście na unijne salony w tej kadencji stanowi świetną okazję do... wczesnego rozpoczęcia kampanii wyborczej i walki o utrzymanie mandatu w czerwcu.
Czytaj także: https://natemat.pl/526927,marek-belka-o-zmianie-traktatow-europejskich-wyjawil-czy-niemcy-naciskali