Rząd dwutygodniowy – tak komentatorzy określają nowy rząd PiS, który w poniedziałek po południu, wbrew sejmowej arytmetyce, powołał prezydent Andrzej Duda. Politycy PiS oficjalnie biją brawo i nie mogą się nachwalić kolejnego gabinetu Mateusza Morawieckiego. Próbują przekonywać, że rada ministrów może przetrwać dłużej niż kilkanaście dni. A co mówią, gdy mogą być szczerzy? Redakcja naTemat zapytała, co myślą o ceremonii w Pałacu Prezydenckim.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Polityk zdaje sobie sprawę z tego, że większość w Sejmie X kadencji ma dotychczasowa demokratyczna opozycja: Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga, które niedawno podpisały umowę koalicyjną. Mimo wszystko jako katolik liczy na cud.
Jak ocenia skład rządu? – Szczerze mówiąc, kilku osób nie znam. Życzę im powodzenia, choć przekonanie do siebie większości sejmowej będzie kosmicznie trudne – ocenia.
Rozmówca naTemat nie traci jednak wiary, że w ostatniej chwili może nastąpić boska interwencja, która sprawi, że rada ministrów PiS się utrzyma, więc rząd Donalda Tuska nie powstanie. – Wierzę w Pana Boga, jemu zostawiam ten problem. Boję się, że Polska może zacząć się cofać, ale On sprawi, że się uda, Polska będzie dalej się rozwijała – oświadcza poseł PiS.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Zaprzysiężenie? Nie oglądałem. Niech to wystarczy za moje wrażenia"
Inny prominentny polityk PiS nawet nie włączył transmisji z Pałacu Prezydenckiego.
– Nie oglądałem. Niech to wystarczy za moje wrażenia – podsumowuje rangę uroczystości.
Nie znaczy to oczywiście, że nie zapoznał się z listą nazwisk nowych ministrów rządu PiS. Delikatnie rzecz ujmując – nie jest zachwycony. – Pomijając ogólny kontekst polityczny, to klucz nominacji nie jest nawet niezrozumiały, ale po prostu chaotyczny. I mówię tu o naszym wewnętrznym odbiorze – mówi polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Nasz rozmówca dzieli nowych ministrów na dwie kategorie: tych, których nie zna i tych, których ledwo kojarzy (w tej ostatniej grupie są minister Bojemska, Łukaszewska, Krajewska).
Nową minister kultury Dominikę Chorosińską, posłankę PiS, nasz rozmówca rzecz jasna kojarzy, podobnie jak nową minister sportuDanutę Dmowską–Andrzejuk (szpadzistka, mistrzyni świata, wcześniej kierowała resortem w latach 2019-2020) czy nowego ministra infrastruktury Alvina Gajadhura (od 2017 roku był Głównym Inspektorem Transportu Drogowego), jednak nie rozumie, dlaczego znalazły się w nowym rządzie Morawieckiego. – Te twarze nie są ani nowe, ani specjalnie lubiane w PiS. I są już u nas negatywne reakcje – mówi nasz informator.
"Dominika spokojnie by sobie poradziła"
Kolejny rozmówca naTemat cieszy się z tego, że resort kultury przypadł znanej wcześniej z serialu "M jak miłość" Dominice Chorosińskiej (posłanka prowadzi konserwatywną krucjatę obyczajową mimo burzliwego życia osobistego – red.). Ma jednak świadomość, że nowe stanowisko ma krótki termin przydatności. O jej działaniach w resorcie mówi w trybie przypuszczającym.
– Dominika spokojnie by sobie poradziła. Trzymam za nią kciuki, podziwiam jej pasję i walkę o scenę narodową. Zdziwiła mnie nominacja dla niej, bo nie była na giełdzie nazwisk – przyznaje polityk PiS.
Jego partyjny kolega z innej części kraju nie ma złudzeń – spodziewa się, że nowy rząd Morawieckiego nie uzyska wotum zaufania. Zdaniem posła PiS jego zaprzysiężenie było potrzebne. – Zjednoczona Prawica wygrała te wybory, ale ze względu na braki koalicyjne najpewniej straci władzę. Jednak naszym obowiązkiem wobec wyborców jest budowa rządu niezależnie od tego, ile przetrwa – mówi.
We wtorek rano naTemat zapytał w Sejmie ministra Błaszczaka o to, co się stanie z ponad 17 tys. zł, które za dwa tygodnie "urzędowania" otrzymają członkowie i członkinie nowego rządu, jeśli ten upadnie. Czy ledwo nominowani byli ministrowie zwrócą pieniądze do budżetu państwa lub przekażą je na cele charytatywne?
– Poinformujemy opinię publiczną o dalszych działaniach – odpowiedział Mariusz Błaszczak.