Monika Horna-Cieślak została Rzecznikiem Praw Dziecka. Decyzję Sejmu skomentowała właśnie Martyna Wojciechowska, która z poprzednim rzecznikiem miała na pieńku. Dziennikarka przyznała, że to "dobra zmiana".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zmian w polskiej polityce ciąg dalszy. Dziś (28 listopada) Sejm wybrał na Rzecznika Praw Dziecka Monikę Horną-Cieślak. Taki bieg wydarzeń ucieszył wiele osób. O awansie działaczki wypowiedziała się również Martyna Wojciechowska.
Prowadząca "Kobieta na krańcu świata" i działaczka społeczna dodała wpis na Instagramie z gratulacjami.
"Dobra zmiana! (...) Trzymam mocno kciuki i wiem, że jest to nareszcie właściwa osoba na właściwym miejscu" – zaczęła.
W dalszej części przypomniała o ścieżce zawodowej Hornej-Cieślak. Nowa rzeczniczka jest adwokatką i aktywistką, która udziela pomocy prawnej osobom najmłodszym, przede wszystkim doświadczającym przemocy psychicznej, fizycznej i seksualnej.
"To, co mnie najbardziej cieszy w tej zmianie, to słowa samej nowej Rzeczniczki Praw Dziecka: 'To nie jest urząd partii politycznej, to nie jest urząd światopoglądu jednego człowieka. Nie może nikogo segregować, nie może nikogo dyskryminować'. I o tym zawsze powinniśmy pamiętać, że ten urząd jest przede wszystkim dla dzieci" – napisała Wojciechowska.
Na koniec podkreśliła: "14 grudnia nastąpi oficjalna zmiana na stanowisku Rzecznika Praw Dziecka. Z niecierpliwością odliczam dni i cieszę się, że nasze dzieci i młodzież w końcu będą mogły liczyć na realne wsparcie".
Przypomnijmy, że jeszcze niedawno dziennikarka pisała, że "z wielką nadzieją czeka na koniec kadencji Mikołaja Pawlaka i ma nadzieję, że na tym stanowisku zasiądzie osoba, dla której priorytetem jest DOBRO DZIECI!".
Podróżniczka wówczas wspomniała, że kilka miesięcy temu Rzecznik Praw Dziecka złożył doniesienie na jej fundację, które miało dotyczyć rzekomych naruszeń podczas realizacji projektu "Młode głowy. Otwarcie o zdrowiu psychicznym".
Urzędnik zarzucił organizacji, że "dopuszcza do kontaktu z dziećmi osoby niezweryfikowane w bazie przestępców seksualnych".
"Brzmi sensacyjnie? Nie dość, że nie mieliśmy takiego obowiązku, to wszystkie informacje o tym, jak działamy, znajdują się na naszej stronie internetowej. Można więc było zajrzeć do internetu, zamiast angażować państwowe środki na dochodzenie" – napisała gwiazda TVN i wspomniała, że ona oraz dwójka jej współpracowników zostali już przesłuchani przez policję.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.