Krzysztof Gawkowski potwierdził, że komisja ds. badania wpływów rosyjskich, którą powoływała ustawa potocznie zwana Lex Tusk, zostaje. Najbliższe kroki, które mają zostać podjęte w jej sprawie, to odwołanie jej członków i uzupełnienie składu nowymi. Komisja ma posłużyć do prześledzenia działań PiS i tego, czy w czasie rządów partii Kaczyńskiego nie dochodziło do inwigilacji ze strony rosyjskich służb.
Reklama.
Reklama.
– Decyzja koalicjantów jest taka, że komisji nie rozwiązujemy. Będziemy ją w przyszłości uzupełniali, żeby mogła ona normalnie funkcjonować – mówił w rozmowie z Wirtualną Polską Krzysztof Gawkowski. Szef klubu Lewicy potwierdził niespodziewany plan pozostawienia komisji ds. badania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022.
– Trzeba zmienić członków komisji ds. badania wpływów rosyjskich i to zrobimy, bo ta komisja de facto nie działała. Ludzie brali pieniądze, a sprawy nie posuwały się do przodu. Komisji jednak nie zamykamy – wyjaśnił.
– Ona powinna dalej funkcjonować. Powinniśmy uzbroić ją w fachowców, którzy zajmą się wyjaśnianiem, czy przez osiem ostatnich lat wpływy rosyjskie były pielęgnowane, czy ktoś z nimi walczył. Ja jestem przekonany o tym, że wpływy rosyjskie w Polsce rosły i trzeba to zbadać – dodał Gawkowski.
Hołownia o wpływach rosyjskich za czasów Kaczyńskiego
Przypomnijmy, że temat możliwości pojawienia się w Polsce wpływów rosyjskich został ostatnio poruszony podczas jednej z konferencji prasowych marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Zadane mu przez pracownika TVP pytanie bezpośrednio korelowało z aktualnie ujawnionymi informacjami.
O co konkretnie chodzi? Podczas wystąpienia marszałka przed dziennikarzami, pracownik publicznego medium poprosił o uzasadnienie konieczności odwołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich, którą powołali politycy PiS.
– Przypomnę, że PiS rządziło w Polsce osiem lat. Miało wszystkie narzędzia i wszystkie służby świata do tego, aby złapać każdy wpływ rosyjski, jaki tylko mógł się w Polsce pojawić, ale z jakichś powodów tego nie zrobiło. Skoro przez osiem lat nie dostarczyło żadnego dowodu, że ta komisja ma sens, to należy się zapytać Sejmu, czy ta komisja ma sens. I właśnie to pytanie zamierzamy zadać – odpowiedział Hołownia.
Pracownik TVP dopytywał jednak dalej, sugerując, że "wpływy rosyjskie były wśród służb specjalnych w tamtych latach". Odpowiedź jaką uzyskał od Hołowni brzmiała:
– Być może rzeczywiście trzeba to jeszcze bardziej wnikliwie sprawdzić, jak sprawował się wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosława Kaczyński, jak sprawował się cały rząd PiS-u w tej sprawie i czy nie dopuszczał do jakichś rosyjskich wpływów – skomentował dalej.
Lex Tusk obraca się przeciwko PiS
Wszystko wskazuje na to, że właśnie tak się stanie. A broń, która miała być wycelowana przeciwko Donaldowi Tuskowi, odwróci się w kierunku Prawa i Sprawiedliwości. Warto przypomnieć, że ustawa, na bazie której powołana została komisja, została głośno skrytykowana i uznana za kolejny przejaw jawnego łamania Konstytucji.
Dopuszczała ona m.in., żeby politycy rządu mogli zwolnić z tajemnicy zawodowej niemal każdego, a najważniejsze służby były zmuszone wydać im dokumenty, również te ściśle tajne. Co więcej, od decyzji, zgodnie z dokumentem, nie można się odwołać, o czym pisaliśmy więcej w naTemat.
Na razie nie ma informacji, czy ustawa zostanie znowelizowana w taki sposób, by funkcjonowała zgodnie z Konstytucją.