Utworzona przez PiS przed wyborami komisja do badania rosyjskich wpływów zarekomendowała, żeby nie powierzać Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi i Bogdanowi Klichowi stanowisk publicznych związanych z bezpieczeństwem państwa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Robią to ludzie, którzy sami od uczciwych służb nie otrzymaliby poświadczenia bezpieczeństwa, pracujący na zlecenie sympatyzującej z Kremlem partii politycznej, w skrajnie upolitycznionej komisji, której jedynym celem było skompromitowanie i wyeliminowanie z politycznej gry oponentów Jarosława Kaczyńskiego. Komisja miała zrobić za szefa PiS czarną robotę: pozbyć się rywali, z którymi nie jest w stanie wygrać w uczciwy sposób.
Mało tego, mówią to ludzie z komisji, która zdaniem ekspertów jest bezprawna i niezgodna z Konstytucją. Przypominam, że dziewięciu członków komisji miało uzyskać zupełnie bezprecedensowe i nieznane polskiemu (ani żadnemu demokratycznemu) systemowi prawnemu uprawnienia.
Mieli między innymi móc uchylać (zastępując wyroki sądów) decyzje administracyjne i wydawać 10-letnie zakazy pełnienia funkcji publicznych i wydawania poświadczeń bezpieczeństwa dla negatywnie zaopiniowanych osób, głównie, co widać dziś jak na dłoni, Donalda Tuska i innych polityków PO.
Rzecznik praw Obywatelskich, Marcin Wiącek zwrócił też uwagę, że wydawanie przez komisję decyzji stwierdzającej, że ktoś działał na szkodę Polski pod wpływem rosyjskim, zdecydowanie wykraczałoby poza określone prawem zadania komisji sejmowej. Taka decyzja byłaby bowiem równoznaczna z pozbawieniem osoby nią objętej czci i dobrego imienia, a w swojej istocie odpowiadałaby treści środka karnego w postaci podania wyroku do publicznej wiadomości – napisał w swojej opinii RPO.
Wziąwszy to wszystko pod uwagę, zakrawa na wielką bezczelność wobec Polaków wydawanie dziś przez bezprawnych członków bezprawnej komisji "negatywnych rekomendacji" dla kogokolwiek.
Warto zapamiętać rolę Andrzeja Dudy
Choć oczywiście kto zna metody PiS, nie powinien się dziwić. To jest bowiem modus operandi metod Kaczyńskiego, który od lat postępuje według tego samego tchórzliwego wzorca: pozbywa się bezwzględnie i bezprawnie wszystkich, którzy są mądrzejsi i bardziej skuteczni od niego, wiedząc, że gdyby stanął z nimi do uczciwych zawodów, przegrałby z kretesem, tak jak stało się podczas jego debaty z szefem PO w 2007 roku.
Wszystko to dzieje się niemal w przeddzień powierzenia Donaldowi Tuskowi misji tworzenia rządu bezpodstawnie opóźniającej się przez działania prezydenta. Andrzej Duda, wychodząc ze swojej roli bezstronnej głowy państwa i za nic mając jego bezpieczeństwo w trudnej międzynarodowej sytuacji, powierzył stanowisko premiera Morawieckiemu, niemającemu poparcia większości sejmowej.
Warto zapamiętać tę haniebną rolę Andrzeja Dudy w tym osłabiającym Polskę spektaklu, ponieważ stanowi mocną podstawę do odwołania go ze stanowiska w drodze referendum.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jeśli chodzi o zaprzysiężenie rządu Donalda Tuska, warto natomiast pamiętać, że nowy gabinet jest legalny i może rządzić nie od momentu zaprzysiężenia go przez głowę państwa, tylko już od chwili uzyskania wotum zaufania od parlamentu.
Andrzej Duda, choć lubi puszyć się i udawać, że ma władzę, której naprawdę nie posiada, jest więc naprawdę w tej sytuacji tylko kwiatkiem do kożucha.
Pomówienia, oszczerstwa, kłamstwa są dla PiS, jak to niegdyś ujął Antoni Macierewicz, zwykłym politycznym narzędziem, którym od lat posługują się z wprawą.
Kłamcy i pozory
Jak każde narzędzie, choćby najbardziej skuteczne, i to ma jednak swoje ograniczenia. Jednym z ich jest to, że kłamstwo działa tylko w mroku, tajemnicy. Ludźmi można skutecznie manipulować dopóty, dopóki nie wiedzą, że są oszukiwani. Moment, w którym się dowiadują, że ktoś ich okłamuje, kończy grę. Jest początkiem końca wpływów manipulatora.
Dlatego właśnie kłamcy tworzą pozory i zawsze, choćby ich złapano za rękę, twierdzą, że mówią prawdę.
Wiedzą, że jawność ich postępowania kończy jego skuteczność.
Tak jak w przypadku PiS, który za swoje kłamstwa został przez wyborców ukarany spuszczeniem spektakularnego lania w wyborach.