
Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej ma zająć się przepisami ustawy o Trybunale Stanu. Skierowali je tam posłowie Prawa i Sprawiedliwości, co Wirtualnej Polsce przekazał minister edukacji Krzysztof Szczucki. Rozpoznaniu mają zostać poddane przepisy dotyczące szefa Narodowego Banku Polskiego, którą to funkcję sprawuje Adam Glapiński.
Deklaracja chęci postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu padła w listopadzie z ust Donalda Tuska.
– W tej chwili dysponujemy większością głosów wystarczającą, aby postawić przed Trybunałem Stanu prezesa NBP. Analizujemy tę kwestię, bo chcemy w sposób odpowiedzialny używać tego bardzo poważnego narzędzia dyscyplinującego do odpowiedzialności politycznej, czasami też karnej polityków i funkcjonariuszy najwyższego szczebla – przekazał lider Koalicji Obywatelskiej.
Trybunał Konstytucyjny na ratunek Glapińskiemu
Trybunał ma przeanalizować, czy postawienie prezesa NBP w stan oskarżenia, jest jednoznaczny z zawieszeniem go w sprawowaniu funkcji.
Drugą jest właśnie kwestia większości. Ta sprawa również ma zostać poddana zaskarżeniu do Trybunału Konstytucyjnemu. PiS może chcieć bowiem przeforsować, że bezwzględna, czyli "zwykła" większość (a nie jak w przypadku ministrów - kwalifikowana - czyli 3/5 głosów) nie powinna wystarczyć do odwołania szefa NBP.
Biorąc pod uwagę to, że decyzje Trybunału Konstytucyjnego w czasach rządów PiS były kontrowersyjne i zwykle po linii partii, można się spodziewać, że właśnie w decyzji tej instytucji PiS upatruje szans na ocalenie znanego również z działania po myśli Zjednoczonej Prawicy Adama Glapińskiego.
Przypominamy, że szefową Trybunału Konstytucyjnego pozostaje nadal Julia Przyłębska, która sama przyznała się do prywatnych relacji z Jarosławem Kaczyńskim. Informacje te opisywaliśmy zresztą w naTemat.
Zobacz także
Morawiecki sugerował, że PiS będzie walczył o NBP
Na ruchy, które mają doprowadzić do zabezpieczenia Adama Glapińskiego na stanowisku, wskazywały zresztą także wcześniejsze wypowiedzi Mateusza Morawieckiego.
– Wyobraźcie sobie państwo, że każda koalicja, powstała po każdych wyborach, dochodziłaby do wniosku, że należy zmienić prezesa banku centralnego. Czy to by oznaczało, że ten prezes jest dalej niezależny? W końcu po to ustawodawca zagwarantował niezależność prezesa banku centralnego na sześć lat w konstytucji, aby nie można było uprawiać takiego teatru politycznego – mówił Morawiecki.
Wówczas premier zapowiadał inne ruchy, niż ten w związku ze skierowaniem sprawy do TK.
– Będę rozmawiał z przedstawicielami wielkich międzynarodowych instytucji finansowych – Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego, Europejskiego Banku Centralnego – aby zwrócić ich uwagę, że to, co zamierza dzisiaj zrobić pan Donald Tusk i Koalicja Obywatelska, jest największym zamachem na niezależność banku centralnego – oświadczył Morawiecki.
