Historia relacji między dwójką młodych pracowników Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski pokazuje, że w polityce romans jest bronią obosieczną. Z reguły ma jednak znacznie poważniejsze konsekwencje niż tylko wynoszenie tajemnic niewiele znaczących partii politycznych. To przez łóżkowe perypetie niemal odwołano prezydenta USA Billa Clintona, a Silvio Berlusconi już nigdy nie będzie uznawany za poważnego polityka.
Polscy dziennikarze i politycy żywiołowo komentują skandal polityczno-obyczajowy, jaki wybuchł w Sejmie między pracownikami biur prasowych Solidarnej Polski oraz Prawa i Sprawiedliwości. Ilona Klejnowska miała dzięki romansowi z Mariuszem Łuszczkiem pozyskiwać tajne materiały klubu parlamentarnego ziobrystów. Po opisaniu całej sprawy przez "Wprost" politycy, którzy jeszcze do niedawna byli członkami PiS, przystąpili do ostrych ataków na swoją dawną partię. Zarzucili jej "ubeckie metody" i porównali do Jana Lesiaka, oficera UOP, który w latach 90. inwigilował ugrupowania prawicy.
Zdaniem Ludwika Dorna o sprawie musiał wiedzieć Jarosław Kaczyński. – Nie widzimy podstaw, by zawiadamiać prokuraturę, bo nikt, żaden organ państwowy, nie przekroczył swoich uprawnień. Ale jak kto rządzi partią, tak będzie kierował rządem, państwem – stwierdził na konferencji prasowej. – Ci młodzi ludzie zostali brutalnie, cynicznie wykorzystanie. Ktoś musiał ich zadaniować, był jakiś cel fotografowania dokumentów itp. Nie sądzę, żeby ten pracownik sam to wymyślił – wtórowała mu Beata Kempa. Sprawę bagatelizuje Jarosław Kaczyński, który nazwał zarzuty Ludwika Dorna "zabawnymi".
Jednak z fragmentów korespondencji między Klejnowską a Łuszczkiem wynika, że to raczej młody pracownik SP zabiegał o względy Klejnowskiej. Możemy się tylko domyślać, ale najprawdopodobniej chciał zdobyć względy atrakcyjnej pracownicy PiS, pomagając jej w pracy. Klejnowska zdawała się umiejętnie wykorzystywać swój urok osobisty.
Podobnie, choć ze znacznie większym wyrachowaniem, działa Claire Underwood, bohaterka doskonałego serialu "House of Cards". Żona wpływowego kongresmena Franka Underwooda prowadzi fundację, która jest ściśle związana z działalnością męża. Oboje traktują romanse jako środek do osiągania celów.
Jednak o ile bohaterowie "Hause of Cards" są w tym, co robią, zupełnie pozbawieni emocji, to kiedy zaczynają one wchodzić w grę, pojawiają się problemy. Pracownik biura Solidarnej Polski nie spodziewał się pewnie, że ktoś dotrze do jego korespondencji i teraz nie ma już raczej szansy na pracę w jakiejkolwiek partii politycznej. Wydaje się, że złamana została kariera Klejnowskiej.
Przynajmniej na jakiś czas, bo politycznych upadków spowodowanych przez stosunki damsko-męskie było wiele. Najbardziej znany to oczywiście "afera rozporkowa", która niemal kosztowała Billa Clintona fotel prezydenta USA. Polityk miał się wdać się w romans ze stażystką Monicą Lewinsky, czemu później zaprzeczył. Kiedy okazało się, że kłamał, wszczęto procedurę impeachmentu, która miała doprowadzić do usunięcia Clintona z urzędu. Choć prezydent dotrwał do końca kadencji, do dziś wypomina mu się małżeńską niewierność.
Podobnie od łatki podstarzałego playboya nie uwolni się Silvio Berlusconi. O romansach byłego premiera Włoch głośno było, gdy światło dzienne ujrzały zdjęcia z ekskluzywnej imprezy bunga-bunga. Widać na nich Berlusconiego w towarzystwie luksusowych prostytutek oraz byłego premiera Czech Mirka Topolanka. Choć partia Berlusconiego wygrała wybory, on sam nie ma już raczej co liczyć na powrót na fotel premiera. Nie tylko z powodu arytmetyki parlamentarnej.
Znacznie bardziej wielowymiarowa jest historia byłego już szefa CIA Davida Petraeusa. Jeden z najbardziej cenionych dowódców wojskowych w Stanach wdał się w romans z dziennikarką Paulą Broadwell, która przygotowywała jego biografię. Gdyby cała sprawa nie wyszła na jaw, kobieta dziś pewnie brylowałaby w mediach jako autorka najlepiej udokumentowanej książki o słynnym dowódcy. Także w parlamencie droga do kariery prowadzi czasem przez łóżko.
Podobne intencje zarzucano minister sportu Joannie Musze. Kilka miesięcy temu brukowce żyły informacją o jej rzekomym romansie z ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem. "Nie można się dziwić, że dla dużej części społeczeństwa minister Mucha jest przede wszystkim kobietą, która ma władzę i może z kimś tworzyć sojusze przesiąknięte aspektem towarzyskim. To jest naturalne" – mówił TOK FM dr Jacek Wasilewski, kulturoznawca i socjolog.
W niektórych kulturach bogate życie seksualne jest oznaką siły i oznaką predyspozycji do sprawowania władzy. Władimir Putin, choć walczy z plotkami o romansie z byłą gimnastyczką i olimpijką Aliną Kabajewą, na pewno zyskuje dzięki nim w oczach przynajmniej części społeczeństwa. Wbrew pozorom może mieć to pewne uzasadnienie naukowe, bo w politykę angażują się ludzie o wysokim poziomie testosteronu, który również odpowiada za wysokie libido.
Stąd też wysokie potrzeby seksualne wykorzystywane są przez osoby chcące zrobić szybką karierę. Jeśli tylko są w stanie odłożyć na bok uczucia, seks może być dla nich ważnym narzędziem do osiągania celów. A nawet nie sam seks, tylko chęć jego uprawiania. Tak jak w aferze szpiegowskiej Solidarna Polska-PiS.
Reklama.
Udostępnij: 19
Posłowie, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że droga kariery wielu posłanek wiodła przez pokoje w poselskim hotelu. – Większość z nich miała swojego protektora. Część była kochankami kolejnych szefów partii – mówi jeden z naszych rozmówców. Schemat przebiegu kariery jest w wypadku większości z nich podobny. – Dziewczyny działają w młodzieżówce partii. Jeśli są ładne, zwykle są zapraszane na imprezy w klubach partii. Później posłowie zapraszają je na wyjazdowe imprezy lub do hotelu poselskiego – opisuje jeden z działaczy lewicy. CZYTAJ WIĘCEJ