
Reklama.
Były prezydent wyjaśnił, że jego słowa nie były apelem o wyrzucenie osób homoseksualnych z Parlamentu. Miały jedynie zwrócić uwagę na konieczność uwzględniania w Sejmie proporcji występujących poza nim, w reszcie społeczeństwa. - Jeśli oni mają na przykład 5 procent, to nie mogą mieć wicemarszałka Sejmu, bo wicemarszałka Sejmu powinna mieć partia, która ma minimum 20 procent poparcia. Mówiłem tylko to. Nie kazałem ich wyrzucać. Mówiłem tylko, żeby zajęli miejsce właściwe do swojej proporcji. (…) Nie zamierzam walczyć z nikim, prześladować, uznaję wszelkie prawa, ale w granicach wielkości tych grup. - zaznaczył Wałęsa.
Jego zdaniem mniejszości seksualne chcą obecnie narzucić swoje prawa większości społeczeństwa i dlatego są niebezpieczne, bo łamią porządek demokratyczny. Tymczasem zgłaszane przez nie problemy, np. kwestię związków partnerskich, należy uregulować "mądrze, demokratycznie i wolnościowo".
Zobacz też: Jarosław Wałęsa o słowach ojca o homoseksualistach: Złapałem się za głowę, to nigdy nie powinno paść
Czy zgadzacie się, że ponad 95 proc. Polaków podziela opinię Lecha Wałęsy? A może były prezydent jest w błędzie i grono zwolenników jego stanowiska nie jest tak liczne, jak mu się wydaje? Jak jest [Waszym zdaniem]?
Źródło: Radio ZET