Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Kuchciński zatrudnił w biurze w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów dzieci swoich znajomych. Teraz szuka im nowej pracy. "To się nie mieści w głowie" – wskazuje jeden z działaczy z Podkarpacia. O wszystkim poinformowała "Polityka".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mimo tego, że Prawo i Sprawiedliwość uzyskało najwyższy wynik procentowy w tegorocznych wyborach parlamentarnych, nie uzyskało sejmowej większości, więc to kwestia czasu, gdy władza zostanie oddana w ręce koalicji KO, Polski 2050, PSL i Nowej Lewicy.
W obliczu politycznych zmian wypływa wiele zamiatanych pod dywan tematów. Tym razem chodzi o Marka Kuchcińskiego, posła PiS, który w październiku 2022 r. został szefem w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jak informuje "Tygodnik Polityka", Marek Kuchciński zatrudnił w KPRM troje dzieci swoich znajomych.
– To się w głowie nie mieści (...). Jedno z nich nie ma nawet skończonych studiów, a jedna z córek została zatrudniona kilka tygodni przed wyborami – powiedział anonimowo podkarpacki działacz.
Według informacji przekazanych przez "Politykę", zatrudnieni pracownicy to: Julia Pawluś (córka starosty jasielskiego związanego z PiS Adama Pawlusia), syn wicemarszałka sejmiku województwa podkarpackiego Piotra Pilcha (to właśnie on nie posiada dyplomu wyższej uczelni) i Katarzyna Musiał (córka Jana Musiała, byłego wojewody przemyskiego).
Co więcej, ludzie z otoczenia Kuchcińskiego, zdradzili nawet, że część zatrudnionych osób nie radzi sobie najlepiej. Zamiast pracą miały się głównie zajmować pomocą swoim ojcom w kampanii wyborczej.
– Oni większość czasu zamiast w biurze szefa KPRM, gdzie zostali zatrudnieni, spędzali na Podkarpaciu, bo pomagali Kuchcińskiemu i swoim ojcom w kampanii wyborczej – mówił informator "Polityki".
Centrum Informacyjne Rządu potwierdziło, że jedna z wymienionych osób jest pracownikiem KPRM. Jak wskazał działacz: "cała trójka jest tam zatrudniona". Powiedział, że widział tabliczki z ich nazwiskami. Nie miał jednak pewności "na jakich zasadach".
"Przedwyborczy cud" – ustawa antyprzemocowa
Zjednoczona Prawica poza zaliczaniem wpadek chwilę przed oddaniem władzy, próbuje się ratować krokami, na które do tej pory nigdy by się nie zdecydowała. Tak jest właśnie w przypadku ustawy antyprzemocowej – o czym informowaliśmy w naTemat zaledwie dzień wcześniej.
Nagle 2 grudnia okazało się, że wpłynęły aż dwa projekty uchwał w tej sprawie, a za zgłoszenie jednego z nich odpowiadają radne, które dotychczas nie zgadzały się na wprowadzenie przepisów.
– Co się nagle stało, że tak radykalnie zmieniliście zdanie o 180 stopni? – pytał przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy, Stanisław Karp. W naTemat pisaliśmy już o tym, że ustawa antyprzemocowa ma zostać przyjęta, co nasza dziennikarka Daria Różańska nazwała "przedwyborczym cudem".