Adam Glapiński formalnie ma obecnie 14 doradców. Co ciekawe, jednym z nich jest polityk PiS Wojciech Jasiński, były minister skarbu państwa i prezes Orlenu. Do dokumentu dotarła "Rzeczpospolita", która sugeruje, że to mógł być powód tego, dlaczego NBP niechętnie chciało podzielić się tą informacją.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak przypomina "Rzeczpospolita", jeszcze w 2021 roku Adam Glapiński miał 11 doradców – tak wynikało z informacji, które opublikował sam Narodowy Bank Polski. Po dwóch latach skład jego najbliższych współpracowników powiększył się do 13 osób. Dziennik próbował zdobyć aktualną listę nazwisk, jednak bezskutecznie. Biuro prasowe banku centralnego tłumaczyło, że osoby te nie pełnią funkcji publicznej.
Ujawniono tajną listę doradców Glapińskiego. Jednym z nich jest polityk PiS
"Rz" dotarła do listy nieoficjalnie. Okazuje się, że jednym z doradców prezesa NBP jest Wojciech Jasiński. Prominentny polityk Prawa i Sprawiedliwości widnieje na liście pracowników Departamentu Generalnego, który w strukturach NBP zastąpił Gabinet Prezesa. W poprzednich rządach PiS Jasiński był m.in. ministrem skarbu (2006-2007) i prezesem Orlenu (2015-2018). Nie wiadomo, od kiedy jest doradcą Glapińskiego.
Czytaj także:
"Łatwo jednak zrozumieć niechęć NBP do informowania o nowym pracowniku w czasie, gdy musi mierzyć się z zarzutami pod adresem prezesa Glapińskiego, że upolitycznił tę instytucję" – wskazuje dziennik.
I dodaje, że w ubiegłym tygodniu pojawiły się doniesienia medialne, że tajemniczość NBP prowokuje podejrzenia, iż instytucja staje się przechowalnią dla ludzi związanych z PiS, którym z powodu dojścia opozycji do władzy grozi utrata stanowisk. "Rz" podaje, że zatrudnienie w banku centralnym jest intratne – doradca prezesa zarabia około 30 tys. zł miesięcznie. W doborze swoich doradców prezes ma także pełną dowolność.
NBP dalej "broni się" banerami
W trakcie ostatniej kampanii wyborczej wielu komentatorów uznało, że NBP – którego prezes Adam Glapiński ciągle zapewnia o swojej apolityczności oraz o niepodleganiu wpływom politycznym – dołożył swoją cegiełkę, jeśli chodzi o wsparcie PiS. Wszystko przez banery, które pojawiały się na fasadzie siedziby NBP.
W maju zawisł gigantyczny bilbord, na którym bank centralny przekonywał Polaków, że źródłami inflacji w Polsce są rosyjska inwazja na Ukrainę i skutki pandemii COVID-19. Potem ruszył "Glapobus", o czym pisał nasz bratni portal INNPoland.pl, a w sierpniu pojawił się kolejny baner, z którego mogliśmy dowiedzieć się, że to dzięki NBP "ceny od 4 miesięcy prawie się nie zmieniły".
W ubiegłym tygodniu na fasadzie siedziby NBP zawisł nowy baner – z równie wielkim hasłem, jak te wywieszone poprzednio. "Wszystkie działania NBP są zgodne z prawem" – wybija się na pierwszy plan część hasła. Dalej dodano: "i spełniają najwyższe standardy międzynarodowe".