Na granicy z Białorusią pobiło się dwóch polskich żołnierzy. Jeden z nich z obrażeniami ciała został przetransportowany do szpitala. Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie prowadzi dział do spraw wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ. Wszystko wydarzyło się w nocy z niedzieli na poniedziałek z 3 na 4 grudnia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Żołnierze, którzy pobili się na granicy z Białorusią, pochodzili z Olsztyna. Jak podaje Onet, obaj należą do 9. Batalionu Dowodzenia wchodzącego w skład 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej. Jak podaje portal, żołnierze służą na granicy w ramach Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego "Podlasie".
Żandarmeria Wojskowa prowadziła czynności w tej sprawie. Pułkownik Artur Karpienko, rzecznik komendanta głównego Żandarmerii Wojskowej zapytany przez TVN24 o komentarz skierował telewizję do działu spraw wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ. To jednostka, która nadzoruje postępowanie.
– Na ten moment mogę jedynie potwierdzić, że dwóch żołnierzy z Olsztyna w tym samym stopniu wojskowym pobiło się ze sobą. Jeden z nich doznał obrażeń ciała, które skutkują średnim uszczerbkiem na zdrowiu. Drugiemu nic się nie stało – przekazał płk Radosław Wiszenko, zastępca prokuratora rejonowego Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
Co właściwie było przyczyną bójki mundurowych? Prokurator wskazuje, że "nie ma jeszcze wiedzy na temat tego, co było przyczyną tego zajścia". Pułkownik Wiszenko podkreślił, że dopiero gdy akta sprawy trafią do prokuratury, wówczas będzie mógł coś więcej powiedzieć. – To kwestia kilku dni – podsumował.
Sytuacja na granicy z Białorusią – pierwsza od 2 lat
Jak poza tym wygląda sytuacja na granicy polsko-białoruskiej? Być może właśnie jesteśmy świadkami przełomu, bo od jakiegoś czasu jest spokojniej.
27 listopada był pierwszym dniem od 2 lat, w którym nie doszło na polsko-białoruskiej granicy do próby nielegalnego przekroczenia przejścia. Jak wskazywała Dorota Kuźnik w naTemat, tozauważalna zmiana, jednak strażnicy informują, że nadal pozostają we wzmożonej czujności. Prób nielegalnej migracji nadal są tysiące w skali miesiąca.
Straż graniczna podkreśliła w komunikacie, że tego dnia po raz pierwszy od ponad dwóch lat, od sierpnia 2021 r., nie było żadnej próby nielegalnego przedostania się z Białorusi do Polski". Jak zaznaczono, "nikt nie podchodził pod granicę, aby spróbować ją sforsować".
Spokój na granicy potrwał jednak naprawdę krótką chwilę. Jak wskazano, do próby nielegalnego przekroczenia granicy ponownie doszło znów we wtorek rano, o czym czytamy w mediach społecznościowych. Polsko-białoruską granicę próbowała sforsować grupa cudzoziemców, określonych przez strażników jako agresywnych. Mieli atakować patrole, rzucając kamieniami i gałęziami.
Żeby przekonać się o tym, że napływ migrantów jest nadal w Polsce realnym problemem, wystarczy spojrzeć na liczby. Od początku roku na granicy polsko-białoruskiej doszło do ponad 25,5 tys. prób nielegalnego przekroczenia. Tylko w listopadzie takich prób było 1,3 tys. Nie tylko Białoruś jest miejscem przerzutu migrantów. Jak informowaliśmy w naTemat, takie próby podejmowane są także na przejściach z innymi krajami, w tym ze Słowacją.