W środę prezydent Andrzej Duda powołał do zarządu NBP Artura Sobonia. Polityk PiS zasłynął przede wszystkim tym, że w ciągu pięciu lat "zaliczył" jako wiceminister aż pięć różnych resortów. Swojej partii przysłużył się m.in. próbą załatania Polskiego Ładu oraz szykowaniem u boku Jacka Sasina wyborów kopertowych. W NBP ma spędzić sześć lat.
Reklama.
Reklama.
Soboń do NBP. PiS betonuje bank centralny
O najnowszym zwrocie w swojej karierze Artur Soboń osobiście poinformował w środę na platformie X. "Dziękuje Prezydentowi Andrzejowi Dudzie za powołanie mnie do zarządu NBP. Dziękuje za zaufanie Prezesa Adama Glapińskiego i zgodę Premiera Mateusza Morawieckiego" – napisał.
"Kolejne 6 lat będę służyć Polsce i PLN w banku centralnym, któremu od dzisiaj poświęcam całość mojej publicznej aktywności" – dodał polityk PiS.
Kim jest Artur Soboń?
Artur Soboń to były wiceministrem finansów. Jak pisaliśmy w naTemat niedługo po jego nominacji, było to już jego piąte ministerstwo od 2018 roku. W przeszłości polityk zajmował się programem Mieszkanie+, szykował wybory kopertowe i ratował polskie górnictwo. Do resortu finansów został powołany po to, by wdrażać i naprawiać Polski Ład.
W krajowej polityce pojawił się wraz ze zwycięstwem PiS w 2015 roku. Od 2018 roku non stop był wiceministrem. Przed MF zaliczył: Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz Ministerstwo Rozwoju i Technologii.
W maju tego roku Wirtualna Polska ujawniła, że Soboń został wpisany na listę doradców podatkowych. Jednak polityk PiS nie musiał zdać trudnego egzaminu, bo – jak ustaliły media – wykorzystał furtkę w przepisach.
Choć zawód doradcy podatkowego jest ściśle regulowany, ustawodawca zostawił kilka furtek i doradcami mogą zostać np. "osoby, które są członkami Państwowej Komisji Egzaminacyjnej do Spraw Doradztwa Podatkowego". I z tego "wyjątku" skorzystał właśnie Soboń.
Sam polityk udzielił portalowi komentarza i przekonywał, że "we wpisaniu na listę bez egzaminu nie ma nic nadzwyczajnego", ponieważ "istnieje taki tryb", a on z niego skorzystał w pełni legalnie.
– Zajmując się w rządzie podatkami, skorzystałem z tego trybu – stwierdził polityk. Na pytanie, czy nie jest to wykorzystywanie funkcji publicznej dla ułatwienia sobie przyszłej kariery zawodowej, wiceminister odparł, że "nie dyskutuje z tym trybem" i "nie on go wymyślił".
Pocieszył też studentów, którzy z takiej furtki nie mogą skorzystać, mówiąc, że mają "dzięki temu nieporównywalnie większą wiedzę" od niego. Dodał również, że to "rynek weryfikuje" doradców.