Czy wiecie ile polskich filmów powstało w 2022? Dwadzieścia, trzydzieści? Nie. 367, co jest absolutnym rekordem na tle ostatnich lat. Zaskoczeni? Być może, bo wciąż pokutuje przekonanie, że rodzime kino jest w słabej kondycji. Nic bardziej mylnego, chociaż mogłoby by być jeszcze lepiej, co... jest w interesie nas wszystkich. Wyprodukowane nad Wisłą filmy i seriale to bowiem nie tylko nowe tytuły do obejrzenia, ale również potężny zastrzyk dla naszej gospodarki, co udowadnia zaprezentowany przez Krajową Izbę Producentów Audiowizualnych raport.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych (KIPA)przedstawiła raport "Oddziaływanie produkcji audiowizualnej na gospodarkę w Polsce" sporządzony przez międzynarodową firmę doradczą Olsberg SPI. Wnioski są dość zaskakujące – przynajmniej dla osób, które sądzą, że polska branża produkcji audiowizualnej (czyli związana z produkcją filmów, produkcji telewizyjnych, efektów wizualnych oraz animacji) leży i kwiczy.
"Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że liczba podmiotów zajmujących się produkcją filmową i telewizyjną systematycznie rosła w latach 2015-2023" – czytamy. Oznacza to, że znaczący wzrost produkcji filmowej i telewizyjnej, który obserwujemy w ostatnich latach na świecie (zatrzymany na chwilę podczas pandemii, a obecnie, oby chwilowo, kulejący po m.in. strajkach scenarzystów i aktorów w Hollywood), nie ominął Polski.
Ba, 2022 rok był rekordowy na tle poprzednich lat, a nad Wisłą wyprodukowano łącznie 367 filmów fabularnych, dokumentalnych, animowanych i krótkometrażowych. Aż 112 z nich to obrazy pełnometrażowe, a 225 – filmy średniometrażowe i krótkometrażowe. To liczba, która wielu może zaskoczyć, bo mogłoby się wydawać, że w naszym kraju kręci się kilkanaście, może kilkadziesiąt filmów rocznie. Nic z tych rzeczy.
Dla porównania, w drugim najlepszym roku dla rodzimej produkcji audiowizualnej, 2019, w Polsce zrealizowano łącznie 283 projekty, w tych 76 pełnych metraży oraz 207 filmów średnio- oraz krótkometrażowych.
2019 rok był jednak w czasach "przed COVIDEM-19", a w latach pandemicznych rynek filmów oraz seriali przeżywał przecież spore zawirowania, a wręcz kryzys. Owszem, rosły w siłę serwisy streamingowe, za to kina przeżywały chude lata, a sporo produkcji zostało wstrzymanych lub anulowanych z powodu obostrzeń.
Porównajmy więc ubiegły rekordowy rok z rokiem 2021, przypadającym na okres pandemii. Liczba filmów fabularnych wzrosła w 2022 roku w porównaniu z nim aż o 41,7 proc. (z 60 do 85), a telewizyjnych filmów fabularnych o 57,9 proc. (z 19 do 30).
To olbrzymia różnica, która daje nadzieję, że pandemiczną posuchę mamy już za sobą i przed nami jeszcze lepsze lata. A to wcale nie jest odległe marzenie, bo wystarczy przyjrzeć się polskiemu rynkowi filmowemu, który jest naprawdę w świetnej formie.
Polska branża audiowizualna przeżywa boom, a nasze tytuły odnoszą sukcesy – wcale nie tylko w kraju
Możemy długo wymieniać świetne polskie filmy z ostatnich lat: oscarowa "Ida", "Zimna wojna", "Cicha noc", "Boże ciało", "Ostatnia rodzina", "Body/Ciało", "Wszystkie nasze strachy, "Inni ludzie", "Wieża. Jasny dzień", "IO", "Filip", "Chleb i sól", "Zielona granica"... To filmy jakościowe i cenione, ale lżejsze produkcje, w tym komedie z gwiazdorską obsadą czy popularne erotyki, może są i krytykowane, ale często zaliczają spektakularne sukcesy w box office czy streamingach (które odniosły też tytuły mniej oczywiste, jak "Johnny", "Zielona granica", "Chłopi", "Znachor").
Warto dodać, że do Konkursu Głównego tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni napłynęło rekordowe 60 zgłoszeń, z czego nominowano 16 produkcji: i wysokobudżetowych, i arthouse'owych. Zwycięskie Złote Lwy dzierżył ten pierwszy: "Kos" Pawła Maślony, kostiumowy film o Tadeuszu Kościuszce.
Już sam boom na festiwal w Gdynii ilustruje wzrost wkładu inwestycyjnego polskich nadawców w polskie treści oryginalne – od 2015 roku zwiększał się on średnio o 8 proc. rocznie. Według danych Ampere Analysis osiem lat temu wkład ten wynosił ok. 911 mln zł, a w 2023 roku, bagatela, ok. 2,2 mld zł. Co to oznacza w praktyce? Że powstaje więcej filmowych, ale i serialowych treści.
Polskie kino odnosi sukcesy nie tylko lokalne: zyskuje coraz większą renomę za granicą. "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego (2018), "Boże Ciało"Jana Komasy (2019) oraz "IO" Jerzego Skolimowskiego (2022) zgarniały nominacje do Oscarów, nagród Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych (BAFTA) i Europejskiej Akademii Filmowej czy Cezarów, otrzymywały także wyróżnienia na najważniejszych międzynarodowych festiwalach filmowych, w tym w Cannes, Wenecji i San Sebastian.
W 2023 roku polskie koprodukcje, jak "Strefa interesów" Jonathana Glazera oraz 'Zielona Granica" Agnieszki Holland zdobyły, odpowiednio, nagrodę Grand Prix w Cannes oraz Nagrodę Specjalną Jury w Wenecji. Mamy jeszcze "Chłopów" DK Welchman i Hugh Welchmana,którzy są polskim kandydatem do Oscara i robią szum za granicą (byli prezentowani na festiwalu Toronto).
Jak podkreśla raport "Oddziaływanie produkcji audiowizualnej na gospodarkę w Polsce", nasz kraj "staje się nowym hubem dla międzynarodowych firm producenckich, co pobudza produkcję wartościowych treści". To w ubiegłym roku Netflix, czołowy serwis VOD nad Wisłą, otworzył w Warszawie biuro odpowiedzialne za działalność firmy w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej (a oprócz tego swoje centrum inżynieryjne).
Tyle jeśli chodzi o filmy, a przecież w ostatnim latu obserwujemy prawdziwy boom serialowy. Dominują tu seriale produkowane przez serwisy streamingowe ("Wielka woda", "Odwilż", "Morderczynie", "Punkt zwrotny"), a tych praktycznie co roku w Polsce przybywa. Obecnie nad Wisłą działają: Netflix, HBO Max, Disney+, Amazon Prime Video, Sky Showtime, Viaplay czy Player.pl należący do TVN Warner Bros. Discovery, a to znak, że polski rynek staje się dla zagranicznych inwestorów opłacalny i atrakcyjny.
Produkcja filmów i seriali to potężny zysk dla polskiej gospodarki
Dlaczego powinniśmy cieszyć się z dobrej kondycji polskiego rynku filmowo-serialowego? Ze względu na naszą... gospodarkę. Nie każdy zdaje sobie sprawę, jak mocno produkcja audiowizualna skorelowana jest z rozwojem gospodarczym naszego kraju. Nie chodzi tylko o zyski z filmu czy serialu, ale o korzyści dla sektorów, o których niektórzy nawet nie pomyśleliby w kontekście kinowej premiery.
Specjalnie do badania dla Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych firma Olsberg SPI przygotowała model ekonomiczny służący oszacowaniu wpływu gospodarczego branży produkcji audiowizualnej w Polsce. Ten wpływ to nie tylko same wyniki gospodarcze, ale również wartość dodana brutto, zwana GVA (czyli wartość dodana w procesie działalności gospodarczej pomniejszona o koszt nakładów i surowców) oraz oczywiście miejsca pracy (według FTE, jednolitego wskaźnika wymiaru zatrudnienia odnoszącego się do pełnego roku i uwzględniającego modele pracy w niepełnym i pełnym wymiarze godzin oraz pracowników zatrudnionych etatowo, tymczasowo lub kontaktowo).
Wpływ branży audiowizualnej na gospodarkę nie jest jednak jednorodny. Załóżmy, że nad Wisłą powstał nowy film kinowy. Oczywiście pierwsze korzyści, jakie nasuwają się nam na myśl, to te dla branży filmowej, czyli chociażby wytwórni, firm producenckich i dystrybucyjnych czy kin. Te Olsberg SPI określa jako skutki bezpośrednie dla gospodarki.
Kolejne są skutki pośrednie, czyli korzyści gospodarcze dla branż, które dostarczają towary i usługi do branży produkcji filmowej i telewizyjnej. Idąc za przykładami z raportu "Oddziaływanie produkcji audiowizualnej na gospodarkę w Polsce", to np. dostawca materiałów budowlanych, od których zespół produkcyjny kupuje drewno czy inne surowce; hotel, w którym na czas zdjęć mieszka obsada i ekipa; restauracja, która świadczy usługi cateringowe na planie.
To również m.in. usługi cyfrowe, przejazdy i transport, energia elektryczna i media, opieka zdrowotna, garderoba i makijaż, opłaty za wynajem obiektów zdjęciowych i nieruchomości, muzyka, wsparcie biznesowe...
We wpływie gospodarczym najmniej oczywiste, a równie istotne są skutki indukowane. Te oznaczają korzyści spowodowane przez osoby pracujące nad filmem oraz te zatrudnione w wyżej wspomnianym łańcuchu dostaw, które wydają zarobione przez siebie pieniądze na lokalnym rynku. Czyli kiedy członek ekipy kupi płytki podłogowe do swojego mieszkania, przyjedzie z rodziną do nadmorskiego hotelu na urlop albo zaprosi bliskich na obiad do restauracji.
Ale do brzegu. Skoro w 2022 roku powstało aż 367 filmów (nie licząc seriali), to jak zyskała na tym nasza gospodarka? Poniższe liczby naprawdę robią wrażenie.
Jak oszacowała w raporcie firma Olsberg SPI, w poprzednim rekordowym roku producenci treści audiowizualnych w Polsce ponieśli nakłady w wysokości 2,54 mld zł, co wygenerowało łącznie 8,67 mld zł dla gospodarki. Do lokalnych dostawców trafiło 3,08 mld zł, a 3,06 mld zł nasza gospodarka zawdzięcza indywidualnym wydatkom członków ekip filmowych czy serialowych.
Jeśli chodzi o GVA, która na poziomie krajowym jest tożsama z produktem krajowym brutto (PKB), te liczby pomniejszone są o koszt nakładów i surowców. Bezpośredni wpływ gospodarczy w tym wypadku wyniósł w 2022 roku 0,97 mld zł, pośredni – 1,26 mld zł, a indukowany – 1,19 mld zł. Razem to aż 3,42 mld zł wpływów.
A miejsca pracy? Łącznie w ubiegłym roku powstało ich dzięki produkcji audiowizualnej 21 021. W branży filmowej – 4 911, w branżach realizujących dostawy na rzecz produkcji – 7 465, a dzięki filmowcom wydającym zarobione pieniądze na lokalnym rynku – 8 644.
Te liczby mówią same za siebie, ale zaskakujące jest jeszcze co innego: każda złotówka wydana na produkcję to 3,5 zł dla polskiej gospodarki. Wniosek? W interesie i naszego kraju, i nas samych jest, aby filmów oraz seriali powstawało jak najwięcej. Ale czy to możliwe?
System zachęt... nie zachęca każdego
Za nami świetny rok, ale Polska oczywiście nie jest największym audiowizualnym graczem w Europie i nie może równać się z Wielką Brytanią, Hiszpanią czy Francją. Filmów i seriali mogłoby powstawać u nas jednak jeszcze więcej, gdyby nie główne ograniczenie, które napotykają na swojej drodze filmowcy: budżetowe.
W 2019 roku weszła w życie ustawa, która miała w tym pomóc: o finansowym wspieraniu produkcji audiowizualnej. Na jej mocy Polski Instytut Sztuki Filmowej przyznaje z budżetu państwa wsparcie finansowe, tzw. "zachęty", co w praktyce polega na – jak czytamy na stronie PISF – "zwrocie poniesionych w Polsce kosztów produkcji w wysokości 30 proc. polskich wydatków kwalifikowanych".
To znaczące wsparcie dla wielu polskich producentów. Jak czytamy w raporcie Olsberg SPI dla KIPA, "łącznie 75 procent ankietowanych w ramach badania stwierdziło, że system zachęt funkcjonujący w Polsce jest ważnym lub bardzo ważnym czynnkiem warunkującym opłacalność realizowanych przez nich produkcji". 25 procent przyznało z kolei, że nie przykłada do dofinansowań PISF większej wagi, bo bez "zachęt" ich filmy i tak by powstały.
Jak ocenili jednak autorzy raportu, "system zachęt dla produkcji nie rósł wystarczająco, aby utrzymać efektywność oferowanego wsparcia". Niepewność, czy otrzyma się dofinansowanie, skłania wielu polskich producentów do realizacji filmu czy serialu w krajach, w których łatwiej jest o wsparcie finansowe (m.in. na Węgrzech, w Litwie czy w Czechach). A to cios dla polskich ekip, którzy zwyczajnie tracą wtedy możliwość zarobku.
Z powodu ograniczeń budżetowych wiele interesujących, potencjalnie świetnie projektów nie ma szans na realizację. Możemy też pomarzyć o produkcjach naprawdę wysokobudżetowych, które wydają się na razie dla polskiego rynku nieosiągalne. Chociaż nie niemożliwe, co pokazuje przykład czekającej na premierę – współfinansowej przez PISF – "Akademii Pana Kleksa" Macieja Kawulskiego, filmu imponującego rozmachem już na samych zdjęciach i zwiastunach, pierwszej polskiej produkcji fantasy z prawdziwego zdarzenia. Czy będzie sukces? Zobaczymy.
Problemów z budżetem nie ułatwia oczywiście inflacja, która powoduje znaczący wzrost kosztów produkcji. Jednak wszystkie te przeszkody wcale nie przekreślają potencjalnego dalszego rozwoju polskiej branży audiowizualnej, który zależeć będzie, chociażby od decyzji nowego rządu i ogólnej sytuacji politycznej.
Jak podkreśla raport "Oddziaływanie produkcji audiowizualnej na gospodarkę w Polsce", kluczowe jest tutaj nie tylko wspieranie twórców, ale również dalsze przyciąganie na nasz rynek zagranicznych inwestorów oraz inwestycja w nowe technologie i techniki produkcji (możliwa, chociażby dzięki mocnej nad Wisłą branży gier wideo).
"Polska ze swoim bogatym dorobkiem i potencjałem kreatywnym w dziedzinie produkcji audiowizualnej w połączeniu z możliwościami technologii cyfrowych jest atrakcyjna jako miejsce produkcji filmów i seriali" – konkluduje Olsberg SPI, co daje nadzieję, że przy pomyślnych (polityczych, finansowych, kulturowych) wiatrach następne lata będą biły kolejne rekordy w liczbie realizowanych nad Wisłą projektów audiowizualnych.
Artykuł powstał w oparciu o raport "Oddziaływanie produkcji audiowizualnej na gospodarkę w Polsce" sporządzony przez międzynarodową firmę doradczą Olsberg SPI dla Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych (KIPA).
W Polsce miał miejsce szybki i znaczący wzrost nakładów na produkcję treści audiowizualnych oferowanych przez serwisy SVoD – z bardzo niskiego pułapu w 2015 roku do szacowanego poziomu przekraczającego 100 mln USD (ok. 438 mln zł) w latach 2022 i 2023. (...) Wśród serwisów streamingowych Netflix dzierży w Polsce palmę pierwszeństwa pod względem nakładów na treści. Spółka ta ogłosiła, że w 2022 roku zainwestowała 400 mln zł (90 mln dol.) w produkcję filmów i seriali oraz pozyskiwanie treści.
Raport "Oddziaływanie produkcji audiowizualnej na gospodarkę w Polsce"
Olsberg SPI
Produkcja audiowizualna obejmuje jedyne w swoim rodzaju procesy, które wymagają szeregu nakładów, w tym środków na wynagrodzenia osób zaangażowanych w produkcję audiowizualną – wykonujących rozmaite zadania twórcze, techniczne, logistyczne i pomocnicze – a także na sprzęt, obiekty, infrastrukturę i usługi. Podczas gdy część wydatków na produkcję kierowana jest do podmiotów wyspecjalizowanych w obszarze produkcji audiowizualnej, znaczne kwoty trafiają również do innych sektorów gospodarki, w tym do sektora nieruchomości i usług hotelarskich, które nie są nastawione wyłącznie na obsługę branży audiowizualnej. Ocena tego procesu określana jest mianem Analizy Efektu Kaskadowego (Ripple Analysis).
Raport "Oddziaływanie produkcji audiowizualnej na gospodarkę w Polsce"
Olsberg SPI
Zwrot kosztów dostępny jest dla filmów fabularnych, animowanych, dokumentalnych oraz seriali – fabularnych, animowanych i dokumentalnych. Zwrot dostępny jest dla produkcji polskich oraz międzynarodowych koprodukcji i usług świadczonych dla zagranicznych produkcji (tzw. serwisy). Obowiązuje kulturowy test kwalifikacyjny oraz progi minimalnych wydatków. Obowiązują limity na projekt i wnioskodawcę. Aby aplikować o wsparcie wymagany jest polski partner lub rejestracja podmiotu w Polsce. Nie obowiązują terminy zgłoszeń, wnioski są rozpatrywane w kolejności złożenia aż do wyczerpania puli na dany rok. Wsparcie finansowe wypłacane jest po przedstawieniu i pozytywnej weryfikacji raportu końcowego z produkcji lub etapu prac objętych wsparciem.