Nie żyje ksiądz Wiesław Niewęgłowski. Duszpasterz, który był także dziennikarzem i wykładowcą, był opiekunem środowisk twórczych. Informację o jego odejściu za pośrednictwem X (dawniej Twitter) przekazał rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wiesław Niewęgłowski nie był "zwykłym" księdzem. Poza ukończeniem Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie studiował także polonistykę, teorię filmu oraz teatrologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
Niewęgłowski pełnił funkcję krajowego Duszpasterza Środowisk Twórczych oraz stał za inicjatywą budowy kościoła środowisk twórczych św. Brata Alberta i Andrzeja Apostoła przy pl. Teatralnym w Warszawie.
Ksiądz pracował także jako wykładowca na Wyższym Seminarium Duchownych w Siedlcach, Akademii Teatralnej, Akademii Teologii Katolickiej, ASP i Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie.
Na początku lat dwutysięcznych kierował również Zakładem Dziennikarstwa Telewizyjnego w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Pomówienia o współpracę z SB
W artykule "Agent bezpieki czy ofiara?" opublikowanym na łamach "Życia Warszawy" nr 223 - 23 września 2006 Rafał Pasztelański starał się dowodzić, że posiada informacje na temat rzekomej współpracy ks. Niewęgłowskiego z SB.
Zebrane dowody miały dotyczyć m.in. badań naukowych prowadzonych przez TW ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego ps. "Recenzent". Kościelna Komisja Historyczna w lutym 2008 roku oczyściła Niewęgłowskiego z zarzutów.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.