A czy jak już zabraknie chleba, to czy przynajmniej wciąż dacie nam igrzyska? Film "Uciekinier" z 1987 roku pokazał, do czego można się posunąć, by stworzyć popularny program rozrywkowy. Mam wrażenie, że niedawna premiera nowego show do Netflix "Squid Game" przybliżyła nas do świata z dystopijnej przyszłości.
Reklama.
Reklama.
Informacja o tym, że Edgar Wright ("Ostatniej nocy w Soho" i "Baby Driver") chce nakręcić remake "Uciekiniera" z 1987 roku, pojawiła się w sieci już w październiku 2023 roku.
Przypomnimy – "Uciekinier" to dystopijny film science-fiction z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli głównej, który został luźno oparty na powieści z 1982 roku o tym samym tytule autorstwa... Stephena Kinga (jako ciekawostkę dodam, że pierwotnie napisał ją pod pseudonimem jako Richard Bachman).
W listopadzie serwis Naekranie.pl informował, że Wright nie tylko nie porzucił planów na nowego "Uciekiniera", ale że nie ma zamiaru powielać tego, co już widzieliśmy w klasyku z lat 80.
"Myślę, że ostatnio problem polega na tym, że remake'i są po prostu swego rodzaju kopiami filmów i tak naprawdę nie ekscytuję się wieloma z nich, ponieważ przypominają wersje karaoke oryginałów" – zauważył Wright cytowany przez Naekranie.pl.
Tym samym widzowie mogą liczyć na to, że wreszcie dostaną obraz bliższy literackiemu oryginałowi. Tym samym częścią wspólną, która raczej na pewno będzie łączyć wcześniejszą produkcję z nowym dziełem Wright, pozostanie... śmiercionośne show. Rozrywka dla całej rodziny.
W filmie uczestnikami są więc skazani więźniowie, którzy walcząc o życie (dosłownie) ku uciesze gawiedzi mają też szansę na odkupienie win i ułaskawienie. Każdy ruch zawodników, ich pojedynki, odniesione rany czy wreszcie śmierć są skrupulatnie rejestrowane przez kamery.
Oczywiście widzowie mają swoich faworytów – ulubioną zwierzynę łowną, jak i łowców w barwnych strojach, zbrojach i z ciekawymi gimmickami. To zdehumanizowane produkty, finalna wersja człowieka w późnym kapitalizmie.
To taki zręcznościowy "Big Brother" na sterydach, gdzie twoim jedynym zadaniem jest nie zginąć od przecięcia piłą łańcuchową lub od porażenia prądem. Nieco inaczej rzecz ma się jednak w książce, gdzie by wziąć udział w programie, nie trzeba być skazańcem – wystarczy tylko przejść specjalny casting.
Tylko dlaczego ktokolwiek chciałby narażać swoje życie i zdrowie, by wziąć udział w takim po***anym programie? To proste.
Z powodu finansowej przepaści między tymi najbogatszymi a biedną częścią społeczeństwa. Z chęci wyrwania się z marazmu codziennej egzystencji. Ciężko w to uwierzyć? Niekoniecznie, gdy przeczyta się o wielkości majątków procenta najbogatszych ludzi na świecie.
Podobne założenie fabularne można zauważyć w "Squid Game", trzymającym w napięciu thrillerze z 2021 rokuo walce na śmierć i życie o dużą sumę pieniędzy. Przypomnijmy, że tutaj uczestnikami jest 456 osób w zielonych uniformach. Każda z nich żyje na krawędzi, z długami nie do spłacenia.
Jak pisaliśmy o tym w październiku 2021 roku – reżyser serialu Hwang Dong-hyuk w wywiadach powtarzał, że to jedna wielka alegoria kapitalistycznego społeczeństwa naszych czasów.
"'Squid Game' to także obraz współczesnych Koreańczyków, którzy tak jak bohaterowie serialu toną w długach. W 2021 r. zadłużenie koreańskich gospodarstw domowych wyniosło równowartość 1,58 bln. dol." – pisała o serialu Diana Wawrzusiszyn, autorka naTemat.
Dołujące? Wisienką na torcie będzie więc tu "Squid Game: Wyzwanie", reality show Netflixa, które jest wszystkim tym, co krytykował oryginalny serial.
"Koncepcja, która startowała jako 'wielka alegoria kapitalistycznego społeczeństwa naszych czasów' (takimi słowami serial opisywał twórca 'Squid Game') została zwyczajnie przemielona przez machinę medialnej korporacji i zamieniona w produkt systemu, który początkowo sama krytykowała" – pisała o programie Maja Mikołajczyk, autorka naTemat.
Oczywiście trzeba podkreślić, że tutaj przegrani po prostu opuszczają program, nie są eliminowani. Na szczęście.
Przykład "Squid Game" dobitnie korelacje wyimaginowanych światów ze stron książek lub kinowych ekranów z prawdziwym życiem, tylko odpowiednio podkręconym i uszytym na miarę "teleturnieju", by przykuwało oko.
Jak wspomniałem na początku, pierwszy "Uciekinier" miał swoją premierę w 1987 roku. Amerykańskiprogram rozrywkowy "American Gladiators" – w którym telewizyjni "gladiatorzy" ścierają się ze sobą i próbują sprostać różnym fizycznym wyzwaniom na wizji – debiutował dwa lata później. Przypadek? Możliwe. Jeżeli wierzy się w przypadki.
Oczywiście nie mamy jeszcze – na szczęście – telewizyjnych show, w których ludzie umierają naprawdę. A nie, chwileczkę. Przecież takiego miało przecież miejsce.
W 2021 roku polski strongman Artur „Waluś”Walczak został znokautowany podczas zawodów w policzkowaniu na gali TOTALbet PunchDown. Jego stan był na tyle poważny, że został przewieziony do szpitala.
To oczywiście był nieszczęśliwy wypadek. Coś takiego nigdy nie powinno mieć miejsca i nikt nie chciał tak tragicznego końca. Inną kwestią jest natomiast fakt, że zawody ze wzajemnego policzkowania się po mordach ciężko nazwać sportem.
Warto oczywiście mieć silną łapę i mocny łeb. Tyle że to nie sport. To show bazujące na przemocy.
Hej, to tak jak w "Uciekinierze" z lat 80. W filmie i książce wszyscy po prostu od początku poszli na całość.
Żyjemy jednak w świecie, gdzie o urząd prezydenta jednego z największych mocarstw na świecie ubiega się człowiek, którego wcześniej oskarżono o próbę nielegalnego obalenia wyniku wyborów.
To świat, w którym nowy prezydent Argentyny – Javier Milei – wymachuje w miejscu publicznym piłą łańcuchową w tłumie gapiów i zdobywa za to owacje.
To świat, gdzie twórcza krytyka kapitalizmu w serialu staje się inspiracją do celebrowania kapitalizmu.
To sprawia, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy świat, w którym żyjemy, naśladuje jeszcze popkulturę, czy to popkultura imituje prawdziwe życie? Coraz ciężej to stwierdzić i to nie wróży nic dobrego.
Rok 2019. Telewizja zawładnęła światem. Najpopularniejszym teleturniejem z udziałem telewidzów jest "Uciekinier" - gra, w której skazani przestępcy mogą zostać uniewinnieni, jeśli pokonają wyznaczonych "myśliwych". Ci jak dotąd nie mieli większych problemów z wykonaniem swoich zadań. Wśród uczestników turnieju znajdzie się jednak Ben Richards (Schwarzenegger). Niesłusznie skazany za zamordowanie 1500 osób Richards ma być kolejnym zawodnikiem walczącym o życie.
Fragment opisu dystrybutora filmu "Uciekinier"
Pełen opis można znaleźć na stronie Filmweb.
Netflix tym samym wzbił się na wyżyny hipokryzji i udowodnił, że nie ma żadnych skrupułów, a prezentowane w jego serialach czy programach wartości to pic na wodę, który zawsze przegra z korporacyjną "żądzą pieniądza" – nawet kosztem zrobienia parodii z jednego ze swoich najbardziej przebojowych seriali.