Pokojowego przekazania władzy nie będzie – to już dziś wiemy na pewno. PiS robi wszystko, żeby doszło do rozruchów, które zachwieją rządem Donalda Tuska. Działa na zasadzie: próbujmy, a nuż się uda. Nic dziwnego, w końcu Kaczyński i jego ludzie nie mają niczego do stracenia, a wszystko do zyskania.
Zamach stanu to próba siłowego, niezgodnego z Konstytucją przejęcia władzy w państwie przez partię lub inną grupę osób. Dokładnie to próbuje zrobić PiS.
Okupacja telewizji publicznej zorganizowana przez Kaczyńskiego, która na wiele różnych sposobów trwa nadal, uniemożliwiając państwowemu nadawcy normalną pracę, to przecież próba siłowego kontrolowania przekazu medialnego.
Podobnie sytuacja wygląda w Sądzie Najwyższym, sejmie, prokuraturze, Narodowym Banku Polskim, służbach specjalnych. PiS wszędzie, gdzie tylko może próbuje podburzać ludzi, sieje ferment, licząc, że w końcu gdzieś „zaskoczy”. Celem jest osłabienie państwa i wywołanie zamieszania.
Ciekawe, że to samo zarzuca rządowi, zresztą razem ze wspierającymi tę partię symetrystami. Da się tu zauważyć prawidłowość, o której dawno pisałam: PiS zawsze zarzuca innym to, co sam robi lub zamierza zrobić. Chcąc wiedzieć, co planuje Kaczyński, należy uważnie przyglądać się jego słowom i czynom.
PiS trzeba zdelegalizować – pierwszy raz napisałam to w 2016 roku, wywołując wtedy burzę i stając się obiektem krytyki nawet ze strony liberalnych publicystów. Dziś powtarzam to z równym przekonaniem. Mało tego – trzeba to zrobić jak najszybciej. Partia Kaczyńskiego nie jest od dawna normalną partią, osadzoną w demokratycznym systemie prawnym, jest partią autorytarną, która celowo i świadomie łamie prawo, nawet się z tym nie kryjąc. I będzie to robić dalej – dopóki będzie mogła albo zniszczy Polskę.
Nie miejmy złudzeń: ani Kaczyński, ani PiS nigdy nie dadzą Polakom spokoju, nigdy nie zaczną przestrzegać prawa ani zachowywać się zgodnie z regułami demokracji. Oni uważają, że prawo jest dla innych, a nie dla nich.
PiS stoi dziś poza prawem, a ponieważ nie ma nic do stracenia, pójdzie na całość. Będzie wszczynać chaos i prowokować, dopóki coś się nie wydarzy. Może jakiemuś rządowemu politykowi słusznie puszczą nerwy i będzie można obrócić to przeciwko niemu? Może zmęczona Koalicja 15 października zacznie się kłócić? Celem PiS-u jest zniszczenie powagi państwa i zaufania obywateli do jego instytucji i nie spocznie, dopóki go nie osiągnie.
Tyle że zgodnie z prawem PiS trzeba zdelegalizować. Artykuł 13 Konstytucji mówi jasno, że „Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa”. PiS wypełnia te przesłanki od dawna, dlaczego więc wciąż istnieje?
Demokraci w Polsce w kółko popełniają ten sam błąd – przykładają do faszystów i autokratów swoją miarę. Uważają, że da się im coś przetłumaczyć, do czegoś przekonać czy nakłonić, że można ich "ucywilizować" lub "oswoić". Otóż nie da się.
To są normalni politycy i ich cel jest inny, niż każdego normalnego demokratycznego polityka. Ich celem jest destrukcja i unicestwienie państwa prawa i społeczeństwa obywatelskiego po to, by ich partia mogła mieć pełną władzę.
Jestem także przekonana, że trzeba pilnie zbadać związki PiS z Rosją. Obserwując działania Kaczyńskiego, nie mam wątpliwości, że nie tylko on, ale i Putin nie pogodził się jeszcze z porażką PiS w wyborach.