"Nie mam w domu telewizora" to nowe "pick me" hasło. Serio, wcale nie jesteście aż tacy fajni
Nie mam telewizora, wybierz mnie, wybierz mnie, jestem super! Brzmi znajomo? To nowy, dziwny szpan, od którego czasem aż bolą zęby.
Reklama.
Nie mam telewizora, wybierz mnie, wybierz mnie, jestem super! Brzmi znajomo? To nowy, dziwny szpan, od którego czasem aż bolą zęby.
Rok temu sama pisałam, że nie mam w mieszkaniu telewizora i dobrze mi z tym. Winna. Czy próbowałam zaszpanować? Pokazać, że jestem lepsza od innych? Raczej nie. Bardziej chodziło mi o fakt, że bez ekranu w salonie można żyć i "wcale nie jest za smutno i za cicho", jak często słyszę.
Ale, fakt, napisałam cały oddzielny felieton o braku telewizora. Drugi fakt: ludzie często są zaskoczeni, gdy mówię, że po prostu go nie posiadam. Dlaczego kwestia "telewizyjnego pudła" wciąż dziś tak elektryzuje? Jest na to prawdopodobna odpowiedź. Mimo że żyjemy już w erze cyfrowej, a młodym (i nie tylko) wystarczy smartfon i laptop, to telewizor wciąż uważany jest za centrum domu i życia.
Owszem, kiedyś takim był. Kanapy ustawiało się zwrócone w kierunku ekranu, a za mitycznych "moich czasów" telewizję oglądało się non stop. Była oknem na świat, a gdy pojawił się internet, TV, owszem, odeszła w cień, ale nie odeszła zupełnie. Trzyma się dzielnie i zgrabnie połączyła z siecią: telewizję można oglądać w internecie, a na telewizorze możemy puszczać filmy z Netfliksa.
To też woda na młyn dla oglądaczy-purystów, czyli tych widzów, którzy lubią wszystko oglądać w jak najdogodniejszych warunkach i w jak najlepszej jakości. Mecz na ekranie tabletuy? Łeee. Film na smartfonie? Dramat.
Jednak kwestia telewizora poszła też w zupełnie inną stronę, skrajną: nieposiadanie telewizora stało się szpanem.
Kojarzycie "pick me girl"? "To określenie dziewczyny, która za wszelką cenę stara się przypodobać chłopakom i ten cel chce osiągnąć ubliżając innym przedstawicielkom swojej płci" – pisała kilka lat w naTemat Zuza Tomaszewicz. Od tego czasu to chwytliwe określenie, które oznacza dosłownie "dziewczynę 'wybierz mnie'", na dobre weszło do języka.
Co robią "pick me girls"? Wszystko na pokaz. Stale chcą być w centrum uwagi i uwydatniają swoje zalety, często wywyższając się na tle innych kobiet. Czyli one się nie malują tak jak inne dziewczyny, one wolą deskorolkę, przez co uważają się za lepsze, ciekawsze, bardziej cool. Inne kobiety są nudne i tandetne, nie to, co one. Gdyby zdanie "nie jestem jak inne dziewczyny" miało twarz, to należałaby ona do pierwszej z brzegu "dziewczyny pick me".
Ale po co to wszystko mówią? Żeby się dowartościować, zaszpanować, poderwać faceta, nakarmić swoje ego? To już pytanie do każdej takiej dziewczyny z osobna.
Tylko że "pick me" wcale nie ma płci: zachowywać się tak może każdy, również mężczyzna. To po prostu wszystkie zachowania albo wypowiedzi, które aż krzyczą: "wybierz mnie, wybierz mnie, jestem najfajniejszy/a!". Ktoś może przy każdej okazji zaznaczać, że zamiast samochodu woli rower albo gardzi serialami, woli mądre książki. I oczywiście nie ma w tym wszystkim nic złego, dopóki tym wszystkim nie szpanujesz.
I tu dochodzimy do problemu z telewizorem.
Takim nowym "pick me" jest w ostatnim czasie właśnie brak telewizora. Zauważyłam, że niektórzy mówią (piszą) o tym przy każdej okazji i nawet wtedy, kiedy taka informacja wcale nie jest ani potrzebna, ani ważna, ani ciekawa.
Bywa to nawet komiczne, kiedy w komentarzach w mediach społecznościowych pod jakimkolwiek artykułem o programie telewizyjnym, zawirowaniach w TVP czy czymkolwiek innym związanym w jakiś sposób z telewizją, pięć brzmi: "nic mnie to nie obchodzi, bo nie mam telewizora". Czyli ktoś poświęcił cenną minutę życia, aby napisać ten komentarz, który nie ma absolutnie żadnego znaczenia.
Dlaczego? Bo "nie mam telewizora" to nowy sposób na pokazanie, że jest się "lepszym" od innym. Ty ślęczysz przed ekranem, a ja nie, wolę poczytać "Ulissesa" albo złożyć model statku. Przynajmniej tak to brzmi, bo pewnie pick me-ludzie od telewizora wcale nie robią niczego aż tak ambitnego. Możliwe, że po prostu siedzą przed mniejszym ekranem.
Nie masz telewizora, w porządku. Ale co pozwala ci sądzić, że jesteś przez to lepszy od innych? Nawet jeśli ktoś jest telewizyjnym maniakiem i traci życie na oglądanie "Korony królów", to nic ci do tego. Rób swoje, on robi swoje. Wcale nie jesteś aż taki fajny.
Wróć, jesteśmy, bo przecież sama nie mam telewizora...