Andrzej Duda zaliczył niedawno wpadkę w mediach społecznościowych. Na jego koncie na X pojawił się dwuznaczny wpis o czyjejś żonie i "jajach". Zdaniem Marcina Mastalerka miała to być prywatna wiadomość. – Prezydent się pomylił i co? Ma być sztywniakiem? – stwierdził szef gabinetu Dudy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Powiedz mu, żeby zapytał swoją żonę, co to znaczy 'mieć jaja'. Ona wie!"– wpis o takiej treści pojawił się 4 stycznia na koncie Andrzeja Dudy na platformie X. Kilka minut później śladu już po niej nie było, ale w sieci nic nie ginie i media społecznościowe natychmiast zalały screeny dwuznacznego posta głowy państwa.
Część użytkowników X.com sugerowała, że autor tych słów nie chciał opublikować ich jako wpisu, a wysłać do kogoś w wiadomości prywatnej. Ruszyły także spekulacje w sprawie tego, o czyjej żonie była mowa. Często padającym tropem był ten, który wskazywał na marszałka Sejmu Szymona Hołownię i jego małżonkę, czyli kpt. Urszulę Brzezińską-Hołownię.
W programie "Gość Wydarzeń" Polsatu sprawę z usuniętym wpisem skrytykował wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. – Wolałbym, żeby polski prezydent naprawdę ogarniał, co się dzieje na jego mediach społecznościowych – stwierdził.
Mastalerek tłumaczy Dudę ze znikającego wpisu. Do kogo była wiadomość?
Do sprawy odniósł się w niedzielę szef gabinetu prezydenta w programie "Śniadanie Rymanowskiego" w Polsat News. Marcin Mastalerek nie był jednak zbyt wylewny. Stwierdził, że "to była prywatna korespondencja, którą prezydent miał do kogoś wysłać".
– To były słowa w prywatnej rozmowie, nie chcę tego komentować. Prezydent to usunął i tyle... – stwierdził. Rymanowski dociekał jednak i chciał się dowiedzieć, kogo dotyczył wpis. – Myślę, że poseł (Radosław) Fogiel wie, że ta osoba już wie – ukrywał odpowiedź za żartem Mastalerek.
Były rzecznik Prawa i Sprawiedliwościuciął jednak temat stwierdzeniem, iż "domyśla się, że ten wymieniony we wpisie już wie", ale on sam "nie ma pojęcia kto to".
Luźną atmosferę przerwała wówczas posłanka Barbara Dolniak z KO. Zwróciła politykom uwagę, że chodzi o najważniejszą osobę w państwie. – Przepraszam. Ta formuła żartu... Do czego my całą sytuację sprowadzamy? – zapytała.
– Czy pani uważa, że prezydent nie ma prawa wysyłać prywatnych wiadomości? No pomylił się prezydent i co? Ma być sztywniakiem i nie może prywatnie do kogoś napisać? No naprawdę... – odpowiedział jej Mastalerek.
Dolniak nie odpuszczała i stwierdziła, że taki ktoś, jak prezydent kraju, powinien "uważać podczas wysyłania prywatnej korespondencji".