logo
Fot. COLIN MURTY / AFP / East News
Reklama.

Polakom wielokrotnie przyświecało szczęście, co dało się zauważyć. Ostre wymiany kończyły się często z sukcesem dla naszych, ale ostatecznie mecz okazał się zwycięski dla Niemców.

Finał United Cup. Świątek i Hurkacz na tarczy

O tym, że starcie było wyrównane, świadczyły wyniki w setach. Po pierwszych dwóch nic jeszcze nie było wiadomo. Pierwszy set zakończył się bowiem zwycięstwem 6:4 dla Niemców, a w drugim triumfowali Polacy. Świątek i Hurkacz zakończyli go wynikiem 7:5. Ostatecznie całość starcia zakończyła się rezultatem 4:6, 7:5, 4:10.

Mecz był ciężki, szczególnie dla trójki zawodników. Wszyscy oprócz Niemki, stając na korcie, mieli za sobą starcia indywidualne. Te okazały się zwycięskie w przypadku Igi Świątek, która wygrała spotkanie z Angelique Kerber 6:3, 6:0 i przegrane w przypadku Hubera Hurkacza. Polak niestety nie poradził sobie w walce na korcie z rywalem Alexandrem Zverevem, z którym starł się także w mikście.

Świątek w pięknym stylu, Hurkacz nie wykorzystał szansy

Ten weekend niewątpliwie należał do Igi. Najpierw, w sobotę wieczorem polska rakieta wygrała w plebiscycie Sportowiec Roku Przeglądu Sportowego, a rano pokonała niemiecką rywalkę Angelique Kerber 6:3, 6:0. Polska tenisistka szybko pokazała, że potrafi szybko narzucić własne tempo. Nawet jeśli to rywalka początkowo zyskiwała przewagę.

Jak informowaliśmy w naTemat, Angelique Kerber naprawdę starała się pokrzyżować Polce plany. Świątek miała na nią jednak sposób, a prawdziwą próbkę swoich możliwości pokazała w drugim secie.

Druga partia trwała zaledwie... 22 minuty. Tyle czasu potrzebowała Iga, żeby dopełnić formalności na korcie. Straciła tylko siedem punktów i ostatecznie wygrała w całym meczu 6:3, 6:0.

Hubert Hurkacz może z kolei śmiało mówić o wielkiej niewykorzystanej szansie. Polak przegrał 7:6, 6:7, 4:6. Jak podawaliśmy w naTemat, Hurkacz - dzięki wygranej Igi - mógł czuć się spokojniejszy, przynajmniej w teorii. Nirestety spokoju albo było za dużo, albo coś innego poszło nie tak, w każdym razie to nie on triumfował na końcu.

Zverev nie wytrzymał po tym pierwszym potknięciu i wyraźnie puściły mu nerwy. Niemiecki tenisista kłócił się nawet ze swoim trenerem, a w przerwach na jego twarzy widać było niezadowolenie. Ostatecznie wygrana należała jednak do niego.