"28 dni później" w reżyserii Danny'ego Boyle'a ("Trainspotting", "Slumdog. Milioner z ulicy") i na podstawie scenariusza Alexa Garlanda ("Annihilacja", "Men") weszło do kin w 2002 roku i z miejsca odniosły ogromny sukces: artystyczny i finansowy. Dziś ten postapokaliptyczny horror o zombie ma kultowy status, a drugie życie przeżywał (ze względu na tematykę) podczas pandemii COVID-19.
Film z Cillianem Murphym w roli głównej opowiada o młodym chłopaku, który po wypadku rowerowym wybudza się ze śpiączki w opustoszałym szpitalu w Londynie. Odkrywa, że większość mieszkańców miasta została zarażona śmiertelnie niebezpiecznym wirusem, który powoduje u ludzi niekontrolowaną agresję.
"28 dni później" w 2007 roku doczekało się drugiej części "28 tygodni później", której Danny Boyle i Alex Garland byli producentami wykonawczymi. Film wyreżyserował jednak Juan Carlos Fresnadillo. Jak donowi jednak magazyn "Hollywood Reporter", reżyser i scenarzysta oryginału planują zupełnie nową trylogię.
Boyle ma wyreżyserować pierwszą część, a Garland napisze scenariusze do wszystkich trzech filmów. Budżet każdej części wyniesie około 75 milionów dolarów. Boyle i Garland będą również producentami wraz z producentem "28 dni później" Andrew Macdonaldem oraz Peterem Rice'em, byłym szefem Fox Searchlight Pictures. Warto dodać, że Danny Boyle i Alex Garland od lat wspominali o potencjalnych sequelach. Przewijały się m.in. tytuły, jak "28 miesięcy później" i "28 lat później", są one jednak zupełnie nieoficjalne.
To nie wszystko. Według "Hollywood Reporter", "thriller o zombie ma trafić do studiów, platform streamingowych i innych potencjalnych nabywców jeszcze w tym tygodniu". Oznacza to, że niedługo możemy usłyszeć więcej o planach Boyle'a i Garlanda.
Przed rolą fizyka Roberta Oppenheimera, który uchodzi za twórcę bomby atomowej, widzowie kojarzyli Cilliana Murphy'ego jako Tommy'ego Shelby'ego z serialu "Peaky Blinders", dr. Jonathana Crane'a (aka Stracha na wróble) z trylogii "Mrocznego rycerza" czy właśnie z "28 dni później".
Po występie w filmach o Batmanie, a także w "Incepcji" i "Dunkierce" reżyser Christopher Nolan, wreszcie obsadził irlandzkiego gwiazdora w pierwszoplanowej roli. Gwiazdor "Oppenheimera" dostał za swój występ Złoty Glob, jest też jednym z faworytów do Oscara za pierwszoplanową rolę męską.
Jako jego rywali wymienia się m.in. Bradleya Coopera ("Maestro"), Paula Giamattiego ("Przesilenie zimowe"), Jeffreya Wrighta ("American Fiction"), Colmana Domingo ("Rustin"), Leonarda DiCaprio ("Czas krwawego księżyca"), Andrew Scotta ("All of Us Strangers") i Barry'ego Keoghana ("Saltburn"). "Murphy nie tylko wygląda i mówi jak Oppenheimer, ale udało mu się uchwycić tragedię i głębię psychologiczną jego bohatera. Kiedy na niego patrzymy, widzimy targające nim wątpliwości i uczucia, wręcz jesteśmy w stanie czuć to, co on i rozszyfrować jego niewypowiedziane myśli" – czytamy w recenzji Bartosza Godzińskiego w dziale kultura naTemat.