
Reklama.
Ponad połowa badanych nie zgadza się ze słowami Lecha Wałęsy, który stwierdził, że w Sejmie homoseksualiści powinni siedzieć w ostatnim rzędzie, a nawet za murem – podaje "Rzeczpospolita". Ze stwierdzeniem byłego prezydenta nie zgadza się zdecydowanie 38 proc. badanych przez Homo Homini, a 21 proc. sprzeciwia się tym słowom umiarkowanie. Jednak Wałęsa znalazł zwolenników wśród 31 proc. badanych (13 proc. popiera go zdecydowanie, 18 proc raczej popiera.
To nie jest sondaż na ten temat [akceptacji dla homoseksualistów - przyp. naTemat]. To jest badanie, które pokazuje, że większość Polaków nie akceptuje tak ostrego języka wykluczającego homoseksualistów. Wałęsa przesadził, bo użył słów, które dla większości Polaków są nie do przyjęcia. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Rzeczpospolita"
Sam Wałęsa mówi, że to badanie go nie przekonuje, bo w odpowiedziach ludzie kierują się poprawnością polityczną. Wydaje się, że tymczasem jego poczucie pewności jeszcze wzrosło, bo w pierwszych komentarzach przekonywał, że popiera go 95 procent Polaków, teraz już przekonuje, że to 99 procent.
Do nich nie należy na pewno jego syn. Jarosław Wałęsa, eurodeputowany z ramienia PO w programie Moniki Olejnik "Kropka nad i" skomentował słowa ojca o homoseksualnych posłach, którzy powinni siedzieć w ostatniej ławce w czasie obrad Sejmu. Powielaną wielokrotnie wypowiedź Jarosław Wałęsa podzielił na dwie części. Pierwsza, dotycząca parad równości jest według niego uzasadniona. – Półnagie osoby eksponują swoją seksualność, to może się nie podobać. Nawet mi czasem się to nie podoba – mówił. Dodał jednak, że w Polsce jest to jak na razie mały problem, występujący głównie za granicą.
Źródło: "Rzeczpospolita"