Od powołania rządu Donalda Tuska "pułkownik" lub "podpułkownik Sienkiewicz" w wykonaniu PiS pojawia się wszędzie. Nie tylko w świetle kamer, przy mikrofonach dziennikarzy albo w sieci. Ale też, jak się okazuje, nawet podczas posiedzenia komisji sejmowej.
– Trudno jest nieustannie reagować na osoby, które posługują się tym stopniem wojskowym. Raz przewodniczący komisji kultury Bogdan Zdrojewski zwrócił się z prośbą do polityków PiS, którzy mówiąc o ministrze Bartłomieju Sienkiewiczu, zwracali się "pułkownik" lub "podpułkownik". Powiedział, że ma do nich taką prośbę, że jak będą zabierali głos na komisji, to żeby przedstawiali się stopniem wojskowym – mówi naTemat Wojciech Król, poseł KO i wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Kultury i Środków Masowego Przekazu.
Śmieje się, gdy o tym opowiada: – Niektórzy to nawet podłapali, ale niekoniecznie byli to politycy PiS. Były reakcje: "Panie przewodniczący, dziękuję za udzielenie głosu. Jestem szeregowym....". To było żartobliwe. I trochę ośmieszyło to polityków PiS.
Śmiech, uśmiech. Tak najczęściej ludzie na to reagują. Zwłaszcza gdy widać, jak niektórzy niemal upajają się tym pułkownikowaniem. Szczególnie były szef MON Mariusz Błaszczak.
– Gdy argumenty siłowe się nie sprawdziły, pułkownik Sienkiewicz postawił media w stan likwidacji.
– Nawet James Bond nie dałby rady tego ogarnąć. A co dopiero pułkownik Sienkiewicz.
– Pułkownik Sienkiewicz już raz przyniósł wstyd Polsce, gdy dał się nagrać.
Itd. A to tylko z jednego wystąpienia. – Pułkowniku Sienkiewicz, premierze Tusk – tak zwrócił się wtedy do ministra kultury i szefa rządu podczas debaty ws. wotum nieufności dla Sienkiewicza.
"Wykorzystuje pan nazwę stopnia wojskowego do swojej często obrzydliwej polemiki politycznej, stopnia PUŁKOWNIK, na otrzymanie którego żołnierze musieli pracować przez kilkanaście i więcej lat, lat służby pełnej wyrzeczeń i poświęcenia" – zareagował wtedy na X senator, gen. Mirosław Różański.
Ale na X jest tego dużo, dużo więcej. W wykonaniu polityków PiS, prawicowych publicystów, TV Republika. "Wyraźnie zdenerwowany podpułkownik Sienkiewicz", "Panika podpułkownika Sienkiewicza", "Pułkownik Sienkiewicz złamał prawo", "Gdy w Sejmie rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego, pułkownik minister Sienkiewicz nie wstał i ostentacyjnie siedział przez cały hymn", itp.
– Mnie to śmieszy. Do różnych osób związanych z PiS również można by się zwracać per "towarzysze". Ale tego nikt nie robi, bo to jest po prostu dosyć śmieszne. Ja bym się tym nie przejmował. Ale to nie tyle świadczy o panu Sienkiewiczu, tylko o tych, którzy tak się do niego zwracają – komentuje Janusz Onyszkiewicz, były szef MON.
Na przykład europoseł Patryk Jaki. Chciał zakpić, a wyszło jak w przedszkolu. "Boki zrywać, żenada", "Żart na poziomie sześciolatka", "Pan reprezentuje Polskę w PE, do cholery!" – to kilka komentarzy, które znalazły się pod tym nagraniem.
Ale wciąż niektórzy pytają, o co z tym "pułkownikiem" chodzi.
Przypomnijmy, Bartłomiej Sienkiewicz był w latach 1990–2002 funkcjonariuszem Urzędu Ochrony Państwa. Służbę zakończył w stopniu podpułkownika.
"W latach 80. aktywny uczestnik krakowskiej opozycji. W 1990 roku współtworzył Urząd Ochrony Państwa" – podaje jego biogram na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Minister kultury sam już odniósł się do nazywania go tak podczas głosowania nad wotum nieufności dla niego. I powiedział, że jest dumny ze swojej przeszłości.
– Moi polityczni oponenci mówią o mnie "pułkownik", "podpułkownik", traktując to słowo jak obelgę czy formę poniżenia. Ja natomiast jestem dumny z tego, że jestem byłym wysokim oficerem, że tworzyłem fundamenty pod niepodległą Polskę, budując instytucje chroniące państwo. I powiem wam, panie i panowie, tak: dziękuję wam za przypomnienie mi o tamtych czasach, tamtych zasadach – gdzie rygor służby, obowiązku wobec ojczyzny był najwyższym prawem – tak Bartłomiej Sienkiewicz przemówił do polityków PiS.
Jednak w PiS najwyraźniej nadal uważają, że ten zwrot to jakaś obelga. Bo dalej szastają nim na lewo i prawo, uderzając w ministra kultury.
– Mam wrażenie, że nie do końca rozumiem intencje tego. Starają się używać tego określenia, drwiąc i ironizując z ministra Sienkiewicza, podkreślając, że służył jako oficer, w związku z tym prowadzi taką politykę parawojenną, paramilitarną. A to jest wyłącznie powód do dumy, jeżeli ktoś miał stopień podpułkownika. Ja zazdroszczę ministrowi Sienkiewiczowi, że jest podpułkownikiem. To jest piękna karta w jego historii. Chyba nie do końca świadomie podkreślają jego zasługi – komentuje poseł PO Wojciech Król.
I dodaje: – Ujęło mnie wyjaśnienie ministra. I zdecydowanie podpisuję się pod tym, co powiedział. Pułkownik, podpułkownik – to brzmi dumnie, bo to są osoby, które służą państwu polskiemu.
Co na nadużywanie tego stopnia wojskowi?
Prof. dr hab. Bogusław Pacek, generał dywizji w stanie spoczynku, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego mówi nam, że to go nie razi.
– Ja się po prostu uśmiecham, że w wojnie polsko-polskiej, w polskim piekiełku, w bratobójczej walce, używane są takie argumenty. Patrzę z uśmiechem, że wszystkie chwyty są podnoszone, żeby dołożyć przeciwnikowi. To jest duża doza złośliwości. Nic więcej. Przypominanie poprzedniej funkcji, czy też stopnia wojskowego, oznacza właśnie to. Nie ma to żadnego związku z wykonywanymi przez ministra Sienkiewicza zadaniami już od wielu lat. Myślę, że sam minister przyjmuje to z pobłażaniem – mówi naTemat.
Uważa, że takie zwracanie się do ministra jest nieistotne, świadczy o braku argumentów i nie ma co z tym walczyć.
– To jest próba dyskredytowania osoby, ale walka z tym byłaby oczekiwaną przez przeciwników ministra odpowiedzią. Uważam, że są sposoby walki politycznej, które nie zasługują na to, żeby odnosić się do nich bardzo emocjonalnie, bo to wywołuje oczekiwany efekt. A są takie, do których można podchodzić z uśmiechem, trochę współczucia, że skoro nie ma wystarczających argumentów w stosunku do tego, co robi się teraz, to używa się innych argumentów, które nie mają istotnego znaczenia. Bo co to za argument, że ktoś był podpułkownikiem? No jeśli był, to co w tym złego? – zauważa gen. Pacek.
Dodaje jeszcze: – Na całym świecie jest tak, że ludzie piszą z dumą o tego typu doświadczeniach i osiągnięciach, i w niczym to nie przeszkadza. Ja nie bronię się, kiedy o mnie ludzie mówią "generał profesor", chociaż teraz jestem profesorem czynnym, a służbę w stopniu generała zakończyłem 10 lat temu. Można o tym mówić żartobliwie, z uznaniem albo złośliwie. Zależy, jak chce się interpretować. Ja na miejscu ministra Sienkiewicza odnosiłbym się do tego z pobłażaniem.
Czytaj także: https://natemat.pl/536669,sienkiewicz-nie-wstal-do-hymnu-w-sejmie-oto-jak-sie-tlumaczyl